czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 20


*oczami Nialla*
   O ja pierdolę jak zimno…. Zaraz chyba zamarznę na śmierć, jeszcze do tego ta ziemia jest cholernie nie wygodna. Uwaga na przyszłość! Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał przeprosić dziewczynę, a ta  nie otworzy i zdecydujesz  się zostać pod jej domem na noc i czekać, aż w końcu zgodzi się pogadać weź kołdrę i poduszkę. A ja jełop wziąłem tylko gitarę! Chyba zaraz zamarznę! Wiem, że się powtarzam, ale jest strasznie zimno.
    Nagle zauważyłem, że jakaś postać wychodzi z domu dziecka i idzie w stronę dębu, pod którym siedziałem. Było już ciemno, więc nie mogłem z daleka zobaczyć kim jest ten ktoś. Czy to Rose? Gdzieś miałem cichą nadzieję, że to ona. Ale niestety to nie była ona, to był ktoś inny.
 - Kto tam jest? – spytał tajemniczy osobnik zbliżając się do mnie, to chyba była kobieta.
 - Niall Horan – powiedziałem szczękając zębami z zimna.
 - Niall? – osoba podeszła bliżej, tym kimś była Rebecca opiekunka domu dziecka.
 - Dobry wieczór pani – uśmiechnąłem się lecz wyszedł mi grymas.
 - Proszę mów mi po imieniu, to dziwne jak ktoś młodszy ode mnie o jakieś dwa może trzy lata zwraca się do mnie per pani. Nie jestem taka stara! – uśmiechnęła się przyjaźnie.
 - Przepraszam – podwinąłem nogi pod brodę i objąłem je ramionami, czyli krócej zwinąłem się w kłębek.
 - Widziałam co stało się pod domem dziecka – zmieniła temat – Rose jest załamana – dodała.
 - Chciałem jej to wyjaśnić, ale nie otwiera. Ja nie pocałowałem Nicole! – byłem tak załamany, że już sam nic nie wiedziałem, pogubiłem się.
 - Wiem – trochę mnie tym zdziwiła – Widziałam jak się no ciebie rzuciła, a ty próbowałeś ją odepchnąć – wytłumaczyła.
 - Szkoda, że nie wie o tym Rose – spuściłem wzrok smutny.
 - Nie przejmuj się – pocieszała mnie – Postaram się z nią porozmawiać o tym jutro – miło z jej strony.
 - Dz-dziękuję – wychrypiałem i się smutno uśmiechnąłem.
 - Idź do domu bo się przeziębisz. Słyszę, że masz straszną chrypę – próbowała mnie przekonać.
 - Nie, zostanę. A chrypa wzięła się od śpiewania pod jej oknem piosenek, a nie od zimna – wskazałem okno pokoju Rose – Niestety to nic nie dało – wychrypiałem.
 - Hmm… Możesz stracić głos – powiedziała.
 - Trudno – nie przejąłem się tym – I tak zostanę tutaj, a z samego rana pójdę do niej jeszcze raz.
 - Widzę, że cię nie przekonam – pokręciła głową z dezaprobatą –  No cóż skoro chcesz tu spać to rób co chcesz – mówiła – Przyniosę ci jakiś ciepły śpiwór. Co ty na to? – uśmiechnęła się.
 - Chyba zaraz za-zamarznę – wymamrotałem, a Rebecca przyjęła to jako moją odpowiedź.
 - Zaraz wrócę – rzuciła i odeszła, jednak szybko wróciła ze śpiworem, kocem i termosem – Proszę – podała mi wszystko – Zaparzyłam ci też herbatę – zauważyła jak przyglądam się pojemnikowi zdziwiony.
 - Dziękuję – byłem jej strasznie wdzięczny.
 -  Śpij już – poczochrała moje włosy i zaczęła się śmiać – Dobranoc – odeszła w kierunku domu dziecka.
 - Jeszcze raz dziękuję! – krzyknąłem za nią, a ona tylko pomachała mi ręką po czym zniknęła w ogromnych drzwiach wejściowych.
    No Niall idioto czeka cię ciekawa noc… ja pierdolę no do takich warunków to ja nie przywykłem. Czego nie robi się dla miłości. Taaa miłość, gdyby nie ona to życie było by nudne, ale może o wiele łatwiejsze. Ciekawe jak by wyglądał świat bez tego uczucia? Pewnie byłby taki normalny, szary i  beznadziejny . więc chyba lepiej żeby miłość była i nigdy nie przestała być. Miłości trwaj i mnie nie opuszczaj! Za to wiem, że nie powinno być czegoś takiego jak nieodwzajemniona miłość, przecież coś takiego to koszmar. Ktoś znaczy dla ciebie wiele, ale dla tego kogoś jesteś niczym. To wręcz okropne. Współczuję tym którzy doznali czegoś takiego. Ja chyba bym nie podołał temu bólowi.  Ostatnio dość często myślę o takich sprawach jak miłość, przyjaźń, pokój na świecie i sens życia, chyba zostanę filozofem.
    Wczołgałem się pod śpiwór i koc, po czym zacząłem sączyć ciepłą herbatkę. Trochę cieplej, ale dalej czułem jak tyłek mi przymarza do wystających korzeni dębu. Taa czego więcej by chcieć? Po prostu jest cudownie, trochę sarkazmu nikomu jak dotąd nie zaszkodziło. No ale mróz tak, będę następny? Oby nie, nie chcę mieć amputowanego tyłka, to byłoby dziwne. Czekała mnie naprawdę długa noc. Spojrzałem jeszcze raz na to okno, do którego śpiewałem przez dobre pare godzin. Czy ona mi wybaczy?
*oczami Rose*
   Nie mogę zasnąć, po prostu nie potrafię, tyle się dzisiaj wydarzyło. Niall lizał się z Nicole, to wspomnienie ciągle siedziało w mojej głowie i nie mogłam się go pozbyć. Kiedy parę godzin temu usłyszałam jego głos pod moim oknem, to ledwo co powstrzymałam się przed zejściem do niego i wybaczenia mu. Z bólem serca przyrzekłam sobie, że mu nie wybaczę i zostałam w pokoju ignorując blondyna. Niech nie myśli, że jak zaśpiewa jakieś piosenki to mu od razu wszystko wybaczę. Nawet nie ma mowy. Jednak tak pięknie śpiewał, że uśmiechałam się sama do siebie i nie mogłam tego powstrzymać.
  Ciągle przewracałam się z boku na bok, nie mogłam zasnąć. No kuźwa! Usiadłam zrezygnowana na łóżku i zaczęłam płakać, po raz setny tego dnia. Znów wracał paskudny obraz buraczka i tej dziwki. Potem zaczęłam myśleć o rodzicach, też po raz któryś raz z kolei dzisiaj. Przecież niedługo zupełnie zapomnę o ich uśmiechniętych twarzach i tych czułych ,,kocham cię córciu”. Niedługo nie będę potrafiła przywrócić tych wspomnień i nic na to nie poradzę. Przez okno wpadało światło księżyca, była pełnia, piękna pełnia. Owinięta w kołdrę podeszłam do okna i usiadłam na zimnym parapecie. Podziwiałam ten widok i zapartym tchem, to była wspaniałe zjawisko, księżyc oświetlał podwórko domu dziecka. Co udało mi się wypatrzeć? Piękne krzewy różane,   małe choinki, korony drzew poruszane przez wiatr i jakąś sylwetkę pod wielkim dębem. Zdziwiona przetarłam oczy lecz ten ktoś dalej tam był. Dziwne.
 - Chyba mam jakieś zwidy – wyszeptałam zachrypniętym głosem i wróciłam go łóżka, zwinęłam się w kłębek i jeszcze raz spróbowałam zasnąć. Zaczęłam zastanawiać się czy to co widziałam to nie były przypadkiem jakieś moje urojenia… tak to chyba wyobraźnia płatała mi figle. Choć przez chwilę wydawało mi się, że ta postać naprawdę tam jest, nawet dostrzegłam blond włosy, a może to jakieś zwierzę? Tak to chyba jedyne wyjaśnienie… Blond włosy… od razu przed oczami pojawiła mi się uśmiechnięta twarz Nialla… właśnie Niall… rozpłakałam się i przez długi czas myślałam o nim… jednak w końcu zasnęłam…

________________________________________________________________

i jest już 20! jej nie wiedziałam że napiszę aż tyle rozdziałów O.o
miałam dodać wcześniej ale tak jakoś wyszło i dodaję teraz! nie wiem kiedy będzie następny rozdział, ale postaram się dodać go jak najszybciej, oczywiście jest jeden warunek :

Musi być 15 komentarzy! bo jak nie to będę pisać trochę wwoolllllnnnnnnnnnnniiiiiiiiieeeeeejjjjjjjjj............ zastosowałam taki mały szantażyk ;p
nie dam wam zapowiedzi następnego rozdziału, bo byście się domyśliły co się stanie xx



                                 znalazłam ostatnio gdzieś tam....