*oczami Nialla*
O ja pierdolę jak
zimno…. Zaraz chyba zamarznę na śmierć, jeszcze do tego ta ziemia jest
cholernie nie wygodna. Uwaga na przyszłość! Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał
przeprosić dziewczynę, a ta nie otworzy
i zdecydujesz się zostać pod jej domem
na noc i czekać, aż w końcu zgodzi się pogadać weź kołdrę i poduszkę. A ja
jełop wziąłem tylko gitarę! Chyba zaraz zamarznę! Wiem, że się powtarzam, ale
jest strasznie zimno.
Nagle zauważyłem,
że jakaś postać wychodzi z domu dziecka i idzie w stronę dębu, pod którym
siedziałem. Było już ciemno, więc nie mogłem z daleka zobaczyć kim jest ten
ktoś. Czy to Rose? Gdzieś miałem cichą nadzieję, że to ona. Ale niestety to nie
była ona, to był ktoś inny.
- Kto tam jest? –
spytał tajemniczy osobnik zbliżając się do mnie, to chyba była kobieta.
- Niall Horan –
powiedziałem szczękając zębami z zimna.
- Niall? – osoba
podeszła bliżej, tym kimś była Rebecca opiekunka domu dziecka.
- Dobry wieczór pani
– uśmiechnąłem się lecz wyszedł mi grymas.
- Proszę mów mi po imieniu,
to dziwne jak ktoś młodszy ode mnie o jakieś dwa może trzy lata zwraca się do
mnie per pani. Nie jestem taka stara! – uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Przepraszam –
podwinąłem nogi pod brodę i objąłem je ramionami, czyli krócej zwinąłem się w
kłębek.
- Widziałam co stało
się pod domem dziecka – zmieniła temat – Rose jest załamana – dodała.
- Chciałem jej to
wyjaśnić, ale nie otwiera. Ja nie pocałowałem Nicole! – byłem tak załamany, że
już sam nic nie wiedziałem, pogubiłem się.
- Wiem – trochę mnie
tym zdziwiła – Widziałam jak się no ciebie rzuciła, a ty próbowałeś ją
odepchnąć – wytłumaczyła.
- Szkoda, że nie wie
o tym Rose – spuściłem wzrok smutny.
- Nie przejmuj się –
pocieszała mnie – Postaram się z nią porozmawiać o tym jutro – miło z jej strony.
- Dz-dziękuję –
wychrypiałem i się smutno uśmiechnąłem.
- Idź do domu bo się
przeziębisz. Słyszę, że masz straszną chrypę – próbowała mnie przekonać.
- Nie, zostanę. A
chrypa wzięła się od śpiewania pod jej oknem piosenek, a nie od zimna –
wskazałem okno pokoju Rose – Niestety to nic nie dało – wychrypiałem.
- Hmm… Możesz stracić
głos – powiedziała.
- Trudno – nie
przejąłem się tym – I tak zostanę tutaj, a z samego rana pójdę do niej jeszcze
raz.
- Widzę, że cię nie
przekonam – pokręciła głową z dezaprobatą –
No cóż skoro chcesz tu spać to rób co chcesz – mówiła – Przyniosę ci
jakiś ciepły śpiwór. Co ty na to? – uśmiechnęła się.
- Chyba zaraz
za-zamarznę – wymamrotałem, a Rebecca przyjęła to jako moją odpowiedź.
- Zaraz wrócę –
rzuciła i odeszła, jednak szybko wróciła ze śpiworem, kocem i termosem – Proszę
– podała mi wszystko – Zaparzyłam ci też herbatę – zauważyła jak przyglądam się
pojemnikowi zdziwiony.
- Dziękuję – byłem jej
strasznie wdzięczny.
- Śpij już – poczochrała moje włosy i zaczęła
się śmiać – Dobranoc – odeszła w kierunku domu dziecka.
- Jeszcze raz
dziękuję! – krzyknąłem za nią, a ona tylko pomachała mi ręką po czym zniknęła w
ogromnych drzwiach wejściowych.
No Niall idioto
czeka cię ciekawa noc… ja pierdolę no do takich warunków to ja nie przywykłem. Czego
nie robi się dla miłości. Taaa miłość, gdyby nie ona to życie było by nudne,
ale może o wiele łatwiejsze. Ciekawe jak by wyglądał świat bez tego uczucia? Pewnie
byłby taki normalny, szary i beznadziejny . więc chyba lepiej żeby miłość
była i nigdy nie przestała być. Miłości trwaj i mnie nie opuszczaj! Za to wiem,
że nie powinno być czegoś takiego jak nieodwzajemniona miłość, przecież coś takiego
to koszmar. Ktoś znaczy dla ciebie wiele, ale dla tego kogoś jesteś niczym. To wręcz
okropne. Współczuję tym którzy doznali czegoś takiego. Ja chyba bym nie podołał
temu bólowi. Ostatnio dość często myślę
o takich sprawach jak miłość, przyjaźń, pokój na świecie i sens życia, chyba zostanę
filozofem.
Wczołgałem się pod
śpiwór i koc, po czym zacząłem sączyć ciepłą herbatkę. Trochę cieplej, ale
dalej czułem jak tyłek mi przymarza do wystających korzeni dębu. Taa czego
więcej by chcieć? Po prostu jest cudownie, trochę sarkazmu nikomu jak dotąd nie
zaszkodziło. No ale mróz tak, będę następny? Oby nie, nie chcę mieć
amputowanego tyłka, to byłoby dziwne. Czekała mnie naprawdę długa noc. Spojrzałem
jeszcze raz na to okno, do którego śpiewałem przez dobre pare godzin. Czy ona
mi wybaczy?
*oczami Rose*
Nie mogę zasnąć, po
prostu nie potrafię, tyle się dzisiaj wydarzyło. Niall lizał się z Nicole, to
wspomnienie ciągle siedziało w mojej głowie i nie mogłam się go pozbyć. Kiedy parę
godzin temu usłyszałam jego głos pod moim oknem, to ledwo co powstrzymałam się
przed zejściem do niego i wybaczenia mu. Z bólem serca przyrzekłam sobie, że mu
nie wybaczę i zostałam w pokoju ignorując blondyna. Niech nie myśli, że jak
zaśpiewa jakieś piosenki to mu od razu wszystko wybaczę. Nawet nie ma mowy. Jednak
tak pięknie śpiewał, że uśmiechałam się sama do siebie i nie mogłam tego
powstrzymać.
Ciągle przewracałam
się z boku na bok, nie mogłam zasnąć. No kuźwa! Usiadłam zrezygnowana na łóżku
i zaczęłam płakać, po raz setny tego dnia. Znów wracał paskudny obraz buraczka
i tej dziwki. Potem zaczęłam myśleć o rodzicach, też po raz któryś raz z kolei dzisiaj.
Przecież niedługo zupełnie zapomnę o ich uśmiechniętych twarzach i tych czułych
,,kocham cię córciu”. Niedługo nie będę potrafiła przywrócić tych wspomnień i
nic na to nie poradzę. Przez okno wpadało światło księżyca, była pełnia, piękna
pełnia. Owinięta w kołdrę podeszłam do okna i usiadłam na zimnym parapecie. Podziwiałam
ten widok i zapartym tchem, to była wspaniałe zjawisko, księżyc oświetlał
podwórko domu dziecka. Co udało mi się wypatrzeć? Piękne krzewy różane, małe choinki, korony drzew poruszane przez
wiatr i jakąś sylwetkę pod wielkim dębem. Zdziwiona przetarłam oczy lecz ten
ktoś dalej tam był. Dziwne.
- Chyba mam jakieś
zwidy – wyszeptałam zachrypniętym głosem i wróciłam go łóżka, zwinęłam się w
kłębek i jeszcze raz spróbowałam zasnąć. Zaczęłam zastanawiać się czy to co
widziałam to nie były przypadkiem jakieś moje urojenia… tak to chyba wyobraźnia
płatała mi figle. Choć przez chwilę wydawało mi się, że ta postać naprawdę tam
jest, nawet dostrzegłam blond włosy, a może to jakieś zwierzę? Tak to chyba
jedyne wyjaśnienie… Blond włosy… od razu przed oczami pojawiła mi się uśmiechnięta
twarz Nialla… właśnie Niall… rozpłakałam się i przez długi czas myślałam o nim…
jednak w końcu zasnęłam…
________________________________________________________________
i jest już 20! jej nie wiedziałam że napiszę aż tyle rozdziałów O.o
miałam dodać wcześniej ale tak jakoś wyszło i dodaję teraz! nie wiem kiedy będzie następny rozdział, ale postaram się dodać go jak najszybciej, oczywiście jest jeden warunek :
Musi być 15 komentarzy! bo jak nie to będę pisać trochę wwoolllllnnnnnnnnnnniiiiiiiiieeeeeejjjjjjjjj............ zastosowałam taki mały szantażyk ;p
nie dam wam zapowiedzi następnego rozdziału, bo byście się domyśliły co się stanie xx
znalazłam ostatnio gdzieś tam....