sobota, 31 marca 2012

Rozdział 6

   *oczami Rose *
   Jest 17:50, czekam w swoim pokoju na Nialla. W końcu do pokoju wszedł blondynek, a na moim ryjcu automatycznie zagościł wielki banan.
 - Hej - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
 - Cześć - przywitałam się - to co idziemy? - spytałam
 - Idziemy - odparł blondyn - A czy ktoś wie, że cię nie bedzie?
 - Tak już wszystko załatwione.
 - Ok. To idziemy! - powiedział z entuzjazmem 6- latka, a ja zaczęłam się śmiać.
   Czas jazdy bardzo szybko mi zleciał, przyjemnie było tak poplotkować z Niallem. Zdziwiło mnie to, że jestem przy nim tak otwarta, bo zazwyczaj jestem strasznie nieśmiała. Dobrze się przy nim czułam. Pod kinem zauważyłam dziennikarzy robiących zdjęcia jakiemuś kędzierzawemu i dziewczynie, której to chyba bardzo odpowiadało. Bardziej na uboczu stało trzech chłopaków. Jak się potem okazało byli to przyjaciele blondyna.
 - Hej wszystkim - rzucił Niall - To jest Rose - wskazał na mnie
 - Miło mi cię poznać Rose, jestem Louis. Niall dużo o tobie opowiadał. - spojrzałam na blondynka, a ten niepewnie się uśmiechnął i puścił buraka. - Nawet przez sen mamrotał twoje imi... - stojący obok Louisa mulat  zasłonił mu usta ręką.
 - Nie zwracaj uwagi na tego idiotę - powiedział, spoglądając na Lou próbującego jeszcze coś powiedzieć, lecz bez rezultatu. - Jestem Zayn, a ten co pozuje do zdjęć to Harry i jego dziewczyna Amber. - powiedział.
 - A ja mam na imię Liam - podał mi rękę brunet ( którego już poznałam wcześniej ) i puścił mi oczko, w odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam.
 - Ała! - krzyknął Zayn - Lou ugryzłeś mnie! - zaczął drzeć się na kolege.
 - Przepraszam, ale jakbym tego nie zrobił to dalej byłbym zakneblowany. A uwierz mi to nie jest miłe, jak nie możesz nic powiedzieć. A tak wogóle to na ustach mam twój żel do włosów. Kiedy ty ostatnio myłeś te ręce?!- zaczął dociekać ''idiota'' Louis.
 - No ... ten ... nie wiem chyba dawno - powiedział zmieszany mulat.
 - Fuj! - krzyknął Lou.
 - Dobra chłopaki! Koniec tej dyskusji na temat higieny. Idziemy , bo się spóźnimy na film. - przywołał ich do porządku Liam.
 - Tak tatusiu... już będziemy grzeczni ... - powiedzieli chórkiem chłopcy, a ja wybuchłam śmiechem.
 - A co z Harrym i ...? - zapomniałam jak ta druga się nazywa.
 - Amber? - pokiwałam głową - Dojdą później - stwierdził Zayn niechętnie, nie wiem dlaczego mowił o niej z taką niechęcią.
   Film okazał się jakimś horrorem. Strasznie się bałam, a Niall próbował mnie uspokoić, przytulałam się do niego, a on tylko się uśmiechał i dalej wsuwał popcorn... ja nie mogę ile on je?!... już pochłoną trzy kubełki prażonej kukurydzy i przed chwilą zaczął żreć czwarty... gdzie on to wszystko mieści? ... przecież jest szczupły ...
 - On zawsze tyle je? - spytałam Louisa, który siedział po mojej lewej stronie.
 - Nasz kochany farbowany blondynek uwielbia jeść. Raz jak kazaliśmy mu przejść na dietę, to zagroził, że odejdzie z zespołu, więc daliśmy sobie spokój. - powiedział, a ja zrobiłam wielkie oczy - Pokaże ci coś - powiedział z uśmiechem Lou i szybkim ruchem zabrał z kubełka blondynka garść popcornu...
 - Ej! To moje! - krzyknął Niall
 - Nie oddam, mój ty farbowany blondynku - nabijał się Pan Marchewa
 - Miałeś mnie tak nie nazywać! - głodomór jebnął focha.
 - Cicho bądźcie - powiedział Liam - Niall zapchaj się tym popcornem i nie krzycz. A ty Lou nie dokuczaj mu i oddaj głodomorowi tą cholerną kukurydzę - znów upominał ich Liam.
 - Tak tato... - powiedzieli obaj i zrobili miny zbitych psiaków. To wyglądało tak słodko.
 - O co chodzi? Czemu nazywacie Liama waszym tatusiem? - spytałam zaciekawiona Nialla.
 - Liam jest z nas wszystkich najodpowiedzialniejszy. Zastępuje nam naszych rodziców, gdyż ci prawdziwi są daleko od nas. Uroki bycia gwiazdą... Liam to DADDY DIRECTION! - krzyknął na całą salę kinową.
 - Niall! Zamknij się! - krzyknął Zayn i zwrócił się do Liama -  Z kim my żyjemy? - spytał go z sarkazmem.
 - Z debilami - pokręcił z rezygnacją głową tatuś i obaj westchnęli.
 -Słyszałem to! - udawał fochniętego blondynek. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
 - Chłopaki trochę ciszej bo w końcu nas ztąd  wywalą - zwróciłam im uwagę.
 - Tak mamusiu - nabijał się ze mnie Lou, a ja nie zwracając na to uwagi zaczęłam rozglądać się po sali.
 - A gdzie Harry? - dopiero teraz zauważyłam, że nie ma go od dłuższego czasu.
 - Pewnie liże się gdzieś z tą Amber. - udzielił mi z przekąsem odpowiedzi mulat. Tym razem też niechętnie mówił o tej dziewczynie, ciekawe dlaczego.
 - Ała! Louis! - zwróciłam mu uwagę, gdyż zaczął rzucać we mnie popcornem. - Nie rzucaj we mnie tą kukurydzą! - krzyknęłam lecz on nie słuchał i dalej to robił. Wkurzyłam się i wywaliłam mu cały swój kubełek na łeb, czego się nie spodziewał. Reszta ferajny zaczęła się śmiać, bo Lou wyglądał naprawdę komicznie z popcornem na ubraniach i we włosach.
 - Przez ciebie mam popcorn nawet pod koszulką! - powiedział
 - To TY zacząłeś - kłóciłam się z nim
 - EJ ludzie... po filmie, trzeba ztąd szybko zwiewać... - stwierdził Niall
 - Dlaczego? - nie wiedzieliśmy o co mu chodzi
 - Bo jak zobaczy to obsługa kina to będziemy robić za sprzątaczki - dokończył i wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
   Po filmie wszyscy chłopcy oprócz Zayna poszli do kibelka. Postanowiłam wykorzystać to, że jesteśmy sami i z nim porozmawiać.
 - Dlaczego gdy mówisz o Amber to mam wrażenie, że jej wprost nienawidzisz? - spytałam
 - Bo tak jest... nienawidzę jej z całego serca... wykorzystuje Harrego, aby zdobyś sławę. Widziałaś jak się do niego przykleiła gdy w pobliżu byli dziennikarze? - spytał, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową. - No właśnie. Tak na prawdę ona zakochała się we mnie- wyznał. Nie moglam w to uwierzyć.
 - Skąd to wiesz? - spytałam niedowierzając w jego słowa.
 - Bo na imprezie zaczęła się do mnie podwalać i powiedziała mi, że z Hazzą to tak nie na poważnie i że niby kocha mnie - wyznał. Teraz wszystko było jasne i mimo, że jej nie znałam to i tak już NIENAWIDZIŁAM tej całej Amber. 
 - Już jesteśmy - krzyknął podchodząc do nas Pan Marchewa.
 - Lou! Mógłbyś nie krzyczeć mi do ucha? - spytał trochę podirytowany Zayn.
 - Przepraszam kotek - powiedział Louis i dał mu buziaka - Zgoda?
 - Wiesz dobrze, że nie lubię jak facet mnie całuje ... ale i tak cię kocham jak brata więc zgoda! - przytulił Louisa Zayn. A Niall i Liam walnęli facepalma.
 - To o czym rozmawialiście pod naszą nieobecność? - spytał podejrzliwie Niall - Mam nadzieję, że nas nie obgadywaliście? Co?
 - O FUCK! No niestety Rose rozgryźli nas - powiedział z uśmiechem Zayn i puścił mi oczko. Zrozumiałam, że mam nic nie mówić chłopakom o naszej rozmowie, no coż dochowam tajemnicy. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
 - Słuchajcie, jest już późno więc muszę odwieźć Rose - powiedział głodomorek i pociągnął mnie za rękę w kierunku samochodu.
 - Tylko grzecznie tam ma być! Nie chcę zostać tak szybko wujkiem! - krzyknął za nami Lou i usłyszeliśmy jak reszta ferajny wybucha śmiechem. Pomachałam im na pożegnanie i wsiadłam do samochodu.
 - Nie zwracaj uwagi na te teksty - powiedział i się uśmiechnął - Podobało ci się? - spytał wyjeżdżając z parkingu.
 - O tak. Dawno się tak świetnie nie bawiłam. Dziękuję za miło spędzony wieczór - powiedziałam, a Niall się rozpronienił.
 - Nie ma za co.
  Po 20 min. blondynek zatrzymał samochód pod domem dziecka.
 - Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za ten wieczór. Przekaż chłopakom, że miło było ich poznać. - powiedziałam z bananem na ryjcu. Chłopak nic nie powiedział tylko wysiadł z samochodu, podszedł do drzwi od strony pasażera, otworzył je i pomógł mi wysiąść. Prawdziwy dżentelmen!
 - Mi też było bardzo miło - powiedział i uśmiechnął się - Musimy to jeszcze powtórzyć. Przekażę tym dużym dzieciom, że się dobrze bawiłaś na pewno będą szczęśliwi. - dodał.
   Dałam mu buziaka w policzek, a ten się zaczerwienił, lecz później na jego buźce pojawił się szeroki uśmiech. Nie wiem co we mnie wstąpiło, jeszcze nigdy tak się nie zachowywałam. Nigdy nie byłam taka odważna w stosunku do chłopaka. No coż ludzie się zmieniają...
   Pożegnałam się z blondynem i skierowałam się do tego nieszczęsnego domu dziecka. Z czasem myślałam, że się tu zadomowię, lecz po pierwszym dniu spędzonym tutaj wiedziałam, że to będzie bardzo trudne. Z całego serca nienawidziłam tego miejsca tak jak Zayn nienawidził Amber. Wróciłam do swojego pokoju, gdy zaczęłam wspominać ten piękny wieczór spędzony z Niallem i resztą One Direction, od razu na moim szanownym ryjku zagościł wielki banan.;)))

--------------------------------------------------------
i jak wam się podoba ten rozdział?
PROSZĘ KOMENTUJCIE! TO WIELE DLA MNIE ZNACZY!
i bardzo dziękuję za ponad 200 wejść!;***





Rozdział 5

          *oczami Rose*
   Z samego rana obudził mnie telefon (J- czyli Rose i N- czyli Niall)
J: Halo?
N: Hej Rose, tu Niall
J: Hej
N: Słuchaj, idę dzisiaj z kumplami do kina, może poszłabyś z nami?
J: Jasne, bardzo chętnie
N: To super, będę po ciebie o 17.
J: Ok, to do zobaczenia
N: Pa
   Byłam taka szczęśliwa, spędzę trochę czasu z Niallem. W końcu wyrwę się z tego okropnego domu dziecka... Nie mogłam już zasnąć, ciągle myślałam o nowo poznanym blondynie. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale jak o nim myślę to mam motylki w brzuchu. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Strasznie mi się nudziło więc wyciągnęłam szkicownik i zaczęłam rysować, nawet sama nie wiem co to było. Usłyszałam pukanie do drzwi, zdziwiłam się... Kto mógł odwiedzić mnie o tak wczesnej porze?
 - Proszę, jest otwarte - krzyknęłam
   Do mojego pokoju wszedł wysoki brunet, miał na sobie koszulę w kratę i czarne rurki. Muszę przyznać, że był bardzo przystojny. Lecz nigdy wcześniej go nie widziałam...Brunet stał w drzwiach, nie wiedział czy wejść czy też dalej stać na korytarzu.
 - Wejdź - powiedziałam, choć rozsądek podpowiadał mi, żebym nie wpuszczała nieznajomego. Ale co tam raz się żyje, wątpię żeby miał złe zamiary. Przystojniak wszedł do pokoju i usiadł na drugim łóżku, miał piękny uśmiech.
 - Cześć, pewnie mnie nie znasz - powiedział - Jestem Liam Payne. - zrobiłam zdziwioną minę, nie wiem dlaczego, ale chyba myślał, że jak się przedstawi to od razu będę wiedziała kim jest. Zauważył, że nadal nie kojarzę. - Jestem przyjacielem Nialla... Przyszedłem, bo chciałbym o nim z tobą porozmawiać... - dokończył. Aaaa.. teraz wszystko było jasne, pewnie też należy do tego sławnego zespołu i myślał, że go rozpoznam... Rose! Ale ty masz zapłon! Ocknij się i mu coś powiedz! Moj rozum jak zwykle mnie pouczał...
 - yyyy.... Ale dlaczego przyszedłeś akurat do mnie? - spytałam zdziwiona.
 - Ponieważ, pewnie to zabrzmi dziwnie i weźmiesz mnie za idiotę, ale co mi tam... myślę, że  Niall czuje do ciebie coś więcej niż myślisz - powiedział - Słuchaj, wczoraj graliśmy tu koncert, tyle że bez niego, bo on był gdzieś z tobą... Prawda? - spytał
 - No tak - odpowiedziałam
 - Właśnie, a gdy wrócił do domu od razu poleciał do swojego pokoju, nie tłumacząc się, dlaczego nie było go na koncercie... poszedłem do niego... i co zastałem?... Nialla siedzącego na łóżku z igłą i nicią, zszywającego twojego misia... całą noc go zszywał...
 - Poczekaj! Ale Niall powiedział, że zajęło mu to dosłownie moment - oznajmiłam niepewnie
 - Hah. Cały Niall - zaśmiał się Liam - Miał wszystkie palce w plastrach. Tak się przy tym zszywaniu pokaleczył, że z bólu jęczał całą noc i cały ranek. - dalej śmiał się Liam - Tak to śmiesznie wyglądało! Żałuj, że tego nie widziałaś!
 - Biedak - podsumowałam. Liam tylko się do mnie uroczo uśmiechnął.
 - Może to zabrzmi dziwnie, bo poznaliście się zaledwie kilka dni temu, ale on się w tobie zakochał. - powiedział szczerze.
 - Ale ja nie wiem co do niego czuję.
 - Wiem, pomyśl o tym co ci powiedziałem - uśmiechnął się do mnie - To co? Do zobaczenia w kinie. A i nie mów nic Niallowi, że tu byłem.  Miło było cię poznać. Pa! - powiedział, a na odchodnym jeszcze raz się uśmiechnął.
 - Pa - krzyknęłam za nim
   To było dziwne. Niall mnie kocha? Czy to może być prawda? A jeśli tak to co? Czy jest szansa, żeby taka sierota jak ja, spotykała się z gwiazdorem do którego wzdycha większość dziewczyn na świecie? I znowu wszystko zaczęło się komplikować... Nie wiem co o tym myśleć...

------------------------------------------------------------------------
i jest 5 rozdział!
podoba wam się?
 PROSZĘ O JAK NAJWIĘCEJ KOMENTARZY!
i dziękuję za pozytywne opinie strawberry i malinowej. ;***
( mam nadzieję że dobrze napisałam wasze nicki)
NASTĘPNY ROZDZIAŁ POSTARAM SIĘ DODAĆ JESZCZE DZIŚ!;P

piątek, 30 marca 2012

Rozdział 4

           *oczami Rose*
   Obudziłam się w swoim ''nowym'' pokoju. Było ciemno, więc zapaliłam lampkę nocną. Na półce leżała jakaś kartka wyrwana z zeszytu, a na niej było coś napisane:
    Cześć Rose! Gdy opowiadałaś mi o swoich rodzicach, byłaś tak zmęczona, że zasnęłaś. Nie chciałem cię budzić, więc zaniosłem cię do twojego pokoju. Jeżeli zauważyłaś, że zginął ci miś, nie martw się ja go wziąłem. Odwiedzę cię jutro, postaram się wpaść jak najszybciej;) - Niall
    Nawet nie wiem dlaczego, ale uśmiechnęłam się sama do siebie i poczułam motylki w brzuchu. Ciekawe po co wziął mojego misia... W sumie cieszę się, że mnie odwiedzi  choć prawie go nie znałam. Bardzo polubiłam tego... spojrzałam na kartkę, bo nie pamiętałam jak ma na imię... a no tak Nialla. Nie wiem co we mnie wstąpiło, gdyby nie blondyn już bym nie żyła. Poczułam wtedy taki ból i tęsknotę, że całkowicie zapomniałam o tym co sobie obiecałam. Kiedy leżałam w szpitalu i uświadomiłam sobie, że będę skazana tylko na siebie postanowiłam, że nie wtargnę na swoje życie. Przecież wiem, że rodzice na pewno by nie chcieli, żebym popełniła samobójstwo z ich powodu. Nie wiem co we mnie wstąpiło w tym lesie. Jeszcze długo leżałam zastanawiając się nad swoim zachowaniem. Przysięgłam sobie, że to się więcej nie powtórzy.
            ***************
               (rano)
     Postanowiłam urządzić pokoik w którym mieszkam, z jednej z walizek wyjęłam mój szkicownik, było tam dużo obrazków przedstawiających  przyrodę i zwierzęta. Najładniejsze powiesiłam nad łóżkiem. Na półce nocnej postawiłam dwie ramki ze zdjęciami, na pierwszym byłam ja z rodzicami, a na drugim bawiłam się z moją przyjaciółką w aquaparku. Po skończonej pracy położyłam się na łóżku i wyjęłam odtwarzacz MP3. Słuchając muzyki, szybko leciał czas. Nagle do pokoju wszedł blondyn, ucieszyłam się na jego widok. Odłożyłam odtwarzacz na półkę i uśmiechnęłam się do niego.
 - Cześć - przywitał się
 - Hej - powiedziałam uśmiechnięta
 - Widzę, że czujesz się lepiej niż wczoraj - stwierdził Niall, siadając na drugim łóżku.
 - O wiele lepiej i dziękuję, że wtedy ze mną zostałeś.
 - Nie ma za co, cieszę się że mogłem pomóc - uśmiechnął się do mnie.
 - Przepraszam, pewnie przeze mnie nie zobaczyłeś koncertu tego zespołu... Jak on tam?! A no tak przypomniałam sobie One Direction.
   Nie wiadomo dlaczego Niall zaczął się słodko śmiać, a ja się trochę zmieszałam, bo nie wiedziałam z czego się tak rechotał. Widząc moją zdezorientowaną minę przestał się śmiać.
 - Już dużo razy widziałem ich koncerty, a nawet w nich uczestniczyłem. - pochwalił się blondasek.
 - Jak to? - dalej nie rozumiałam.
 - Jestem członkiem tego zespołu - w końcu wyznał z uśmiechem.
 - Oj... Ale wpadka, przepraszam nie wiedziałam. Jaka jestem głupia...
 - Wcale nie jesteś głupia - zaprzeczył szybko - po prostu pewnie słuchasz innej muzyki niż nasza.
 - Możliwe, bo nigdy o was nie słyszałam - przyznałam
 - Zdarza się... Więc jakiej muzyki słuchasz? Może jakich zespołów słuchasz? - spytał 
 - Linkin Park i Green Day. Uwielbiam ich piosenki, a szczególnie ,,Wake me up when september ends" i ,, Iridescent". A ty? - spytałam Nialla
 - Dużo nas łączy, uwielbiam Linkin Park. A ,,Iridescent" to mistrzostwo. - powiedział i miło się uśmiechnął. Podszedł do ściany, gdzie były porozwieszane moje rysunki.
 - To twoje dzieła? - spytał z zainteresowaniem
 - Tak
 - Wow... są piękne - stwierdził - a właśnie mam coś dla ciebie... -
    Podszedł do swojej torby i wyjął z niej ... mojego misia. Był naprawiony, ktoś go pozszywał. Po raz pierwszy od kilku dni byłam szczęśliwa. Niall był zakłopotany i jakby był też niepewny tego co zrobił. Byłam mu strasznie wdzięczna, rzuciłam mu się na szyję i dałam mu buziaka w policzek. A on niepwenie się uśmiechnął.
 - Dziękuję, nie wiem co powiedzieć... - zaniemówiłam i przyjrzałam się misiowi. Wyglądał jeszcze lepiej niż wcześniej. Po policzkach spływały mi łzy. Niall tylko zrobił smutną minkę i z powrotem usiadł na łóżku.
 - Przepraszam, tylko doprowadziłam tego wyjątkowego pluszaka do jeszcze gorszego stanu. Zchrzaniłem to...Naprawdę cię przepraszam, że go zabrałem - w jego oczach było mnóstwo smutku - Jestem debilem - stwierdził.
 - Niall nie jesteś debilem! Jesteś najlepszym kumplem jakiego miałam. Jeszcze nikt nie zrobił czegoś tak miłego dla mnie. Dziękuję ci! - ponownie go przytuliłam.
 - Więc dlaczego płaczesz? - spytał
 - To łzy szczęścia - odparłam - Sam go naprawiłeś?
 - No... tak... ale to było dość proste - powiedział z niepewnym uśmiechem.
   Usmiechnęłam się i usiadłam obok niego. Rozmawialiśmy do wieczora o wszystkim i o niczym. Lecz niestety przyszła opiekunka Rebecca i powiedziała, że Niall musi już iść.
 - No to ja już lecę - powiedział . Skierował się do drzwi, lecz zawahał się i spowrotem odwrócił się do mnie. - Dasz mi swój numer? - spytał z nadzieją.
 - Jasne- odparłam, dał mi swój telefon, a ja podałam mu numer.
 - To cześć - powiedział i poszedł.
   Po 10 min. dostałam smsa od nieznanego numeru:
  Miło było spędzić z tobą czas. Musimy to kiedyś powtórzyć;))) Dobranoc!;p- Niall
  Natychmiast odpisałam:
  Mnie tż było miło. Slodkich snów;p
   To był wspaniały dzien z bananem na ryjcu poszłam się kąpać i spać.

                 *oczami narratora*
    Rose była szczęśliwa, nie tylko ona... Jej rodzice, którzy ciągle nad nią czuwali, czuli to samo. Cieszyli sie, że w końcu ich córeczka była uśmiechnięta od ucha do ucha.

-------------------------------------------------------------
No i jest kolejny rozdział PROSZE KOMENTUJCIE!!!!!!!!!!
 oto linki do wymienionych w opowiadaniu piosenek...
mam nadzieję ze wam się spodobają... tylko obejrzyjcie teledyski, bo szczególnie jeden zrobił na mnie wrazenie;p

http://www.youtube.com/watch?v=xLYiIBCN9ec&ob=av2n

http://www.youtube.com/watch?v=NU9JoFKlaZ0&ob=av3e


środa, 28 marca 2012

Rozdział 3

            *oczami Rose*
   Właśnie szłam do pokoju ze stołówki, gdzie zjadłam obiad z Mattem. Zaprzyjaźniliśmy się, jest na prawdę miły. Kiedy powiedziałam mu o odwiedzinach Nicole u mnie, stwierdził, że nie mam się czym przejmować. Za godzinę w stołówce miał się odbyć koncert One Direction, więc postanowiłam się trochę ładniej ubrać. Kiedy weszłam do mojego pokoju, nie mogłam uwierzyć własnym oczom... łzy zaczęły mi spływać po policzkach... na łóżku leżał mój miś, tyle że miał poodrywane kończyny i głowę, a po łóżku walała się wata z brzuszka. Pozbierałam to co z niego zostało i właśnie w tym momencie zapragnęłam być jak najdalej od tego miejsca, od tej wrednej Nicole, od tego wszystkiego. Wybiegłam z pokoju, tuląc do siebie resztki misia. Nagle na korytarzu wpadłam na jakiegoś blondyna z gitarą, którą przeze mnie opuścił.
 -Przepraszam- krzyknęłam i skierowałam się do wyjścia z domu dziecka. Znalazłam się w lesie, sąsiadującym z moim 'nowym' domem. Opadłam z sił i usiadłam pod drzewem, tuląc do siebie to co zostało z pamiątki po mamie. W tym momencie, już wiedziałam co zrobić, żeby poczuć się lepiej... wyjęłam z kieszeni żyletkę...
 -Mamo, tato kocham was, dlatego też chcę być z wami jak najszybciej- powiedziałam przez łzy.
   Nagle podbiegł do mnie...
 -O matko! Ale szybko biegasz...- powiedział zdyszany blondyn. Nic nie odpowiedziałam.- Jestem Niall, a ty to..?- spytał.
 -Rose- odpowiedziałam.
 -Co się stało?- zobaczył, że płaczę, a w mojej dłoni ujrzał żyletkę- Czy ty miałaś zamiar się pociąć?!- zabrał mi żyletkę i schował ją do swojej kieszeni.
 -Oddaj! Ja nie chcę żyć!- krzyknęłam
 -Nie, bo nie chcę żebyś zrobiła sobie krzywdę.
 -Ale to moje!- zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
 -Nie oddam ci tego, ale za to zaprowadzę cię z powrotem do domu dziecka- powiedział.
 -Nie, ja nigdzie nie wracam. Chcę zostać tutaj... nienawidzę domu dziecka...- powiedziałam drżącym głosem.
 -Okej, to ja zostanę tutaj z tobą i będę pilnował, żebyś sobie nic nie zrobiła- powiedział.
 -Nie ma potrzeby...
 -Ja uważam inaczej. To powiesz mi w końcu dlaczego płaczesz?- spytał, siadając obok mnie.
   Postanowiłam powiedzieć mu wszystko, co się ze mną działo przez ten tydzień. Pokazałam mu pozostałości po prezencie od mamy i zaczęłam opowiadać. Niall nie przerywał mi, tylko słuchał uważnie. Próbował mnie pocieszać, przytulał mnie. Byłam mu wdzięczna za to wsparcie, przy nim czułam się lepiej.

                      *oczami Nialla*
   Gdy Rose opowiadała mi o tym strasznym wypadku i o tym co ona czuła, muszę przyznać, że chciało mi się płakać... Próbowałem ją pocieszać, przytulałem ją, aż w końcu zasnęła w moich ramionach. Wyglądała tak bezbronnie, dlaczego to wszystko musiało spotkać właśnie tak wrażliwą osobę? Postanowiłem coś dla niej zrobić...


--------------------------------------------------------------------------------------------
PROSZĘ KOMENTUJCIE!;)))))))))) 

MAMA WRAŻENIE ŻE NIKT NIE CZYTA MOJEGO BLOGA;((((

niedziela, 25 marca 2012

Rozdział 2

        Nowi bohaterowie:
 Matt Ryan- przyjacielski 16- latek. Mieszka w domu dziecka, lecz nie przejmuje się tym. Woli mieszkać w domu dziecka, niż z pijącymi i bijącymi go rodzicami w barakach. Zaprzyjaźni  się z Rose, będą dość bliskimi przyjaciółmi. Jest obiektem westchnień Nicole.

Nicole Scott- dziewczyna z domu dziecka, chamska 17-latka. Kocha się w Mattcie. Myśli, że wszystko kręci się wokół niej.

Rozdział 2

       *oczami Rose*
   Właśnie jestem w drodze do domu dziecka, samochodem kieruje Rebecca.  Muszę przyznać się, że po
tym wypadku, bałam się jechać samochodem. Zaczęły powracać wspomnienia, ledwo powstrzymywałam łzy... Tęsknię za rodzicami...
 -Już dojeżdżamy - powiedziała Rebecca.
   Moim oczom ukazał się duży, ceglany budynek , otoczony dookoła lasami. Przaz chwilę, wydawało mi się, że od tego miejsca bije strasznie smutna aura. Ale to chyba tylko złudzenie...
 -Te lasy należą do domu dziecka?- spytałam Rebecci. 
 -Tak, to wszystko jest do dyspozycji mieszkających tu dzieci- powiedziała, wchodząc do budynku, a ja poszłam za nią. Rebecca zaprowadziła mnie do mojego pokoju, był mały, ale nawet przytulny. W pokoju stały dwa łóżka, szafa, a także biurko. W pomieszczeniu była też łazienka.
 -To twój pokój, jak na razie będziesz mieszkać sama i pamiętaj kolacja o 18.
 -Dobrze- odparłam.
   Gdy Rebecca wyszła, położyłam się na łóżku, lecz zaraz się podniosłam, gdyż wspomnienia ostatnich kilku dni zaczęły dawać o sobie znać. Żeby nie płakać postanowiłam się rozpakować, tak jak mówiła Rebecca, moje wszystkie walizki leżały obok łóżka. Otworzyłam jedną z nich i natychmiast zaczęłam płakać... wyjęłam z niej słodkiego misia w różowym sweterku. Był to prezent od mamy na moje 6 urodziny. Miał dla mnie duże znaczenie, ponieważ zrobiła go dla mnie własnoręcznie. Pogładziłam ręką napis na sweterku: Niech ten miś zawsze ci przypomina, że Cię kocham... Nigdy się nie rozstawałam z tym misiem, towarzyszył mi na każdym kroku od dziecka. A teraz był jedyną pamiątką , jaka została mi po mamie. Siedząc na podłodze i tuląc się do misia wspominałam czasy, kiedy byłam naprawdę szczęśliwa.
   O 18 zeszłam do stołówki, gdzie było już mnóstwo dzieci w różnym wieku. Było już mało miejsca, gdy nagle ktoś się do mnie odezwał...
 -Hej... Jestem Matt. A ty to pewnie Rose?-spytał mnie brunet wyglądający na jakieś 16 może 17 lat. 
-Tak, skąd wiesz jak się nazywam?- spytałam zaciekawiona.
-Dyrka tego domu, ogłaszała, że dzisiaj będziemy gościć nową koleżankę.- powiedział i uroczo się do mnie uśmiechnął.
 -Aha..- nie do końca wiedziałam, co mam powiedzieć,w końcu przecież  byłam dość nieśmiałą osobą.
 - Choć przysiądź się do mnie- brunet zaprowadził mnie do jednego ze stolików.
 -Ok- dopiero teraz zauważyłam, że większość osób, wrogo na mnie spogląda.
 -Czemu oni tak wrogo na mnie patrzą?- spytałam Matta.
 -Zawsze tak traktują nowych, nie przejmuj się tym, to w końcu minie.- uśmiechnął się do mnie pocieszająco. -I jak podoba ci się w twoim nowym domu?- spytał.
 -Nie za bardzo... tu jest tak smętnie... nic się tu nie dzieje..- odparłam zrezygnowana.
 -Haha...Wiem... ale poczekaj pare dni, to zobaczysz, że też coś się dzieje...- zaczął się śmiać.
 -Jak to?- spytałam.
 - Za dwa dni przyjedzie tu jakiś zespół One Direction i będą grali koncert dobroczynny tylko dla nas.- powiedział brunet.
 - Aha... Jakoś nie kojarzę tego zespołu...- przyznałam się.
 - Ja tez nie. Ale na koncert przyjdziesz?- spytał.
 - Jasne, a ty?
 - Tak- powiedział.
  Po zjedzeniu pożegnałam się z Mattem i wróciłam do swojego pokoju. Nawet polubiłam Matta. Przez długi czas zastanawiałam się, co to za zespół ten One Direction, czy jakoś tak. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
 -Proszę- krzyknęłam.
  Do pokoju weszła dziewczyna z grobową miną. Wyglądała na niezadowoloną tym, że do mnie przyszła.
 -Jestem Nicole- powiedziała.
 -Cześć, miło mi cie poznać. Nazywaaa....-nie skończyłam.
 -Daruj sobie te uprzejmości. Wiem, że jesteś zdzirą i to mi wystarczy. Nienawidzę cię! Jak możesz podrywać Matta już pierwszego dnia pobytu tutaj!? Jesteś dziwką!- krzyczała.
 -Ale...- znów nie dokończyłam.
 -Odwal się od niego!- podeszła do mnie i wyrwała mi z ręki misia, spojrzała na niego z pogardą i rzuciła go na ziemię. - Ooo.. Czyżby dziwka bawiła się misiami?- zaczęła mi dokuczać.
   Dziewczyna ostatni raz się na mnie spojrzała, odwróciła się i wyszła z mojego pokoju. Skuliłam się na łóżku i zaczęłam płakać... ja nie jestem dziwką prawda? Tego wszystkiego było jak dla mnie za dużo... nie dawałam rady...;(

----------------------------------------------------------------------
I JAK DRUGI ROZDZIAŁ?
DODAM TRZECI POD WARUNKIEM, ŻE POD TYM ZNAJDĄ SIĘ PRZYNAJMNIEJ DWA KOMENTARZE;****
proszę komentujcie, to dla mnie dużo znaczy;)))))