NIE NAPISAŁAM TEGO! TO TYLKO TŁUMACZENIE!
Codziennie
ignorowałem bezdomne dziecko.
Czułem się niezręcznie widząc go, siedzącego tam w tych
samych spodniach i swetrze, dzień w dzień. Czułem zażenowanie patrząc na niego kiedy był w takim stanie. Czułem się dziwnie wiedząc, że setki turystów z całego świata przyjeżdżało do
Londynu i widziało go tam.
Upewniłem się, że nie zerkam na niego, a moja uwaga była
skupiona na czymś innym kiedy przechodziłem obok chłopaka idąc do szkoły. Bałem się spojrzeć na niego, a
co jeśli jego bieda jest chorobą która
rozprzestrzenia się poprzez wzrok? Wpatrywałem się w moje stopy, mimo to w
głębi duszy czułem jego wzrok na sobie, lecz bałem się na niego spojrzeć. Kiedy wracałem po
południu ze szkoły, go nie było. Nie wiem gdzie poszedł, ale przypadkowo przyłapałem
się na myśleniu o nim. Nigdy z nim nie rozmawiałem. Nigdy nie zrobiłem nic, co mogłoby
potwierdzić, że on faktycznie istnieje.
To był wtorek, kiedy odezwał się do mnie po raz pierwszy.
Wszystkim co powiedział było dzień dobry z błyskotliwym i radosnym irlandzkim akcentem. Odpowiedziałem pod nosem upewniając się, że
nie patrzę na niego i przyśpieszyłem kroku.
Przez resztę tygodnia dalej nie mógłbym powiedzieć ci jak wygląda jego twarz. Mógłbym powiedzieć ci
w co był ubrany: para zdartych białych Supr, jasnobrązowe spodnie z dziurą na
lewym kolanie, za duży niebieski wełniany sweter. Mógłbym powiedzieć ci jak
brzmiał jego głos: przyjemnie i kojąco jak górski strumień. Mógłbym powiedzieć ci jak siedział: niedbale złożone nogi w siad po turecku, często
palcami bawił się zniszczonymi językami swoich butów. Mógłbym powiedzieć ci, że ważył
około 57 albo 58 kg sądząc po jego chudej budowie . Miał blond włosy które co kilka dni ciemniały, a
potem znów jaśniały. Nie mógłbym powiedzieć ci jakiego koloru miał oczy, czy
jego usta wygięły się w uśmiechu kiedy witał się ze mną, czy miał piegi czy nie
albo czy był ohydny albo przepiękny. Mógłby być najpiękniejszych chłopkiem na
świecie a ja bym tego nie wiedział. Według mnie był tylko ciałem z pustą dziurą
tam gdzie powinna być twarz.
Ponieważ posiadanie twarzy sprawiło by że byłby prawdziwy. A ja nie miałem na to dowodów.
____________
To był dokładnie tydzień po tym jak pierwszy raz do mnie
przemówił, kiedy irlandzki chłopak odczarował naszą rutynę. Przechodziłem tuż
obok niego gotowy coś powiedzieć, lecz on powiedział pierwszy:
- Dzień dobry – miał
radosny głos jak zawsze – Jak się masz?
Zamarłem i zakaszlałem niezręcznie, spuszczając oczy na jego
buty.
- Dobrze, dziękuję –
poszedłem dalej nie pytając co tam u niego.
Może jutro.
______________
To był miesiąc i pół od kiedy temperatura zaczęła spadać.
Zauważyłem, że jego głos drżał od pewnego czasu
i zaczął obejmować swoje nogi ramionami wtulając je w klatkę piersiową.
Czasem nawet szczękał zębami. Chciałem żeby poszedł do domu, ogrzał się,
ale wtedy przypominałem sobie powód tego, dlaczego przebywał na ulicach.
Dlatego, że nie miał gdzie się podziać.
To był wietrzny dzień pod koniec listopada kiedy po raz
pierwszy się zatrzymałem. Jak zwykle przywitał się ze mną ale dzisiaj zamiast
pójść dalej, zatrzymałem się naprzeciw niego.
Przyzwyczaiłem się do niego, przechodząc oczekiwałem że
powie mi dzień dobry jak codziennie.
Teraz też tego oczekiwałem chociaż nadal nie miałem odwagi spojrzeć mu prosto w
oczy. Czułem się tak jakbyśmy byli ze sobą związani.
- Jest zimno na
zewnątrz – to były pierwsze słowa które powiedziałem do niego pomijając dzień
dobry albo cześć.
- Wiem – był
zaciekawiony, jakby zastanawiał się dlaczego nagle poruszyłem rozmowę. Powoli
podniosłem wzrok na jego podbródek zatrzymując się na wargach. Były małe,
różowe i spierzchnięte. Była na nich krzta sinego koloru, widziałem jak jego
szczęka porusza się gdy szczękał zębami.
Skupiłem się na jego ustach. Były zaskakująco ładne.
- Wczoraj też było
zimno – przestąpiłem z nogi na nogę. Wyszedłem z domu pięć minut wcześniej więc
mogłem sobie na to pozwolić.
- Tak było –
obserwowałem sposób w jaki poruszały się jego usta kiedy mówił.
- Mam coś dla ciebie
– opadłem na kolana i zdjąłem plecak z moich pleców, wyciągnąłem z niego stary
koc który wygrzebałem z szafy w domu. Mama nigdy nie zauważy jego zniknięcia.
Wyciągnąłem koc w jego kierunku – Nie zamarzniesz na śmierć.
To był pierwszy raz
kiedy zobaczyłem jego uśmiech, i muszę powiedzieć że to zapierało dech w
piersiach.
Nie mogłem się powstrzymać i
podniosłem wzrok na jego całą twarz.
Jego palce dotknęły ciepłego materiały koca i przez sekundę
oboje go trzymaliśmy, połączeni zwykłą tkaniną. Później puściłem go, a chłopak zabrał
go dotykając materiałem jego piersi, mocno przytulił się do tkaniny i spojrzał
na mnie.
- Dziękuję –
wyszeptał – Bardzo.
- To nic –
zakaszlałem niezręcznie wpatrując się w jego magnetyzujące niebieskie oczy –
Nie zmarznij, dobrze? – podniosłem się i zarzuciłem plecak na ramiona. Udałem
się w kierunku szkoły odprowadzany jego wzrokiem.
______________
- Dobry – spojrzałem
na chłopaka kiedy do mnie mówił posyłając mu mały uśmiech. Koc który dałem mu
dzień wcześniej ściśle obejmował jego ramiona. Byłem zadowolony widząc że siny
kolor zniknął z jego warg.
- Dobry – powtórzyłem
– Dobrze spałeś?
- Wystarczająco
dobrze – wzruszył ramionami.
- Nie zamarznij na
śmierć, okey?
- Nie zamarznę –
zaśmiał się – Nie martw się o mnie.
_______________
Trzymaliśmy rutynę przez całą zimę. Przystawałem, mówiłem mu
żeby nie zamarzł na śmierć, a on posyłał mi uśmiech i przyrzekał że przeżyje.
Noce stawały cię coraz dłuższe i mroźniejsze, przyłapywałem siebie na
przynoszeniu mu coraz więcej rzeczy. Stary zimowy sweter którego nigdy nie
nosiłem, inny koc, termos z gorącą czekoladą, rękawiczki, czapka, szalik i inne
rzeczy które mogły go ogrzać.
Nadal nie znałem jego imienia albo tego dlaczego był na
ulicy, ale to nie było naprawdę ważne. W każdym razie uważałem go za
przyjaciela i lubiłem myśleć, że dla niego także nim jestem.
Potem nadeszła zamieć.
Był to środek
stycznia, a burza była okropna. Wiatr wył godzinami a śniegu szybko
przybywało. Temperatura spadła poniżej
zera, martwiłem się o bezdomnego. Czy on to przeżyje?
Następny dzień był śnieżny, ale i tak chwyciłem łopatę,
trochę gorącej czekolady i wyszedłem. Kiedy dotarłem w miejsce gdzie on zawsze
przebywał, nie zastałem tam niczego oprócz pustego kawałka chodnika. Zamiast
zakładać najgorsze, pomyślałem że znalazł schronienie na noc. Położyłem termos
w miejsce gdzie zazwyczaj siedział i wróciłem do domu.
Nie było go też w następnych dniach.
I następnych.
I następnych.
Mijał tydzień.
Dwa tygodnie.
Trzy.
Miesiąc.
Dwa miesiące.
Dalej go wypatrywałem, moje oczy wędrowały do pustego
miejsca na chodniku, które kiedyś on wypełniał.
Ale teraz go tam nie było.
Pewnego dnia zauważyłem coś przyklejonego do ceglanego muru
budynku na którym on zwykł się kiedyś opierać. Pośpiesznie podszedłem i
zerwałem ją. To był list. Był zaadresowany
do : chłopaka który ochronił mnie przed zamarznięciem na śmierć.
Rozwinąłem kartkę z której wypadło zdjęcie. To była
fotografia chłopaka, który w jednej ręce trzymał sweter a w drugiej mój koc. On stał na plaży.
Szybko przeczytałem list, moje oczy przeskanowały masujące *
słowa.
Cześć, myślę, że nigdy
nie poznam twojego imienia.
Pamiętam pierwszy raz
kiedy ciebie zobaczyłem. Wiedziałem, że szedłeś do szkoły ponieważ miałeś na
sobie niebieską marynarkę, spodnie khaki i białą koszulkę polo. Przypominałeś
mi mnie kiedy chodziłem do szkoły. Wyglądałeś na mój wiek. Chciałem się
przywitać, ale widziałem jak zawsze unikałeś patrzenia na mnie. Wiem, że byłeś
zmartwiony i zawstydzony, a ja nie wiem
dlaczego. Ty nie byłeś tym ,który siedział tam każdego dnia, więc dlaczego
byłeś zmartwiony? To był mój problem, nie twój. Chciałem ci w jakiś sposób
powiedzieć, że to nie choroba, ale nie wiedziałem jak. Więc tylko powiedziałem
cześć. Byłeś zaskoczony, mógłbym tak to ująć.
Odpowiedziałeś, lecz potem od razu poszedłeś w swoją stronę. Nie
spojrzałeś na mnie, ale też mnie nie zignorowałeś. To mi w zupełności
wystarczyło.
Pamiętam pierwszy raz
kiedy spytałem cię o to jak się masz. Byłeś przygotowany żeby powiedzieć po
prostu cześć. Widziałem jak to słowo zamarło w twoich ustach. Odpowiedziałeś,
ale nie spytałeś mnie. Wiem dlaczego nie spytałeś. Dlatego, że nie chciałeś
tego wiedzieć. Nie dlatego, że cię to nie obchodziło, ale dlatego, że nie
chciałeś tego usłyszeć. Miałeś dowód na to, że u mnie nie było w porządku,
opierając się na fakcie że siedziałem tam gdy ty śpieszyłeś się do szkoły, ale
nie chciałeś tego usłyszeć. Usłyszenie tego sprawiłoby że jest to prawdą.
Patrzenie na mnie też by to urzeczywistniło.
Muszę powiedzieć, że
byłem w szoku kiedy przyniosłeś mi koc. Byłem w szoku kiedy zauważyłeś, że jest
zimno. Byłem w szoku gdy martwiłeś się o mnie jak temperatura spadała. Byłem w
szoku że obchodziło cię moje przeżycie.
To był też dzień kiedy spojrzałeś na mnie. Wiem, że nie wyglądałem tak
jak oczekiwałeś. Nie jestem całkiem pewny co oczekiwałeś zobaczyć, kiedy
spotkałeś mój wzrok po raz pierwszy, ale mogłem wyczytać to z twoich oczu.
Myślałeś, że jestem ładny. Zastanawiałeś się dlaczego byłem na ulicy
.zobaczyłeś we mnie siebie samego. Panikowałeś dlatego, że młode przyzwoite dziecko mogłoby skończyć na ulicy tak jak ja, bałeś się że
ciebie coś takiego też mogłoby spotkać, dlatego zacząłeś przynosić mi różne
rzeczy. Jeśli dalej nie rozumiesz, to ja ci wyjaśnię. Jeśli byłbyś w mojej
sytuacji, też chciałbyś pomocy. Więc pomogłeś mi. Ocaliłeś mi życie, doceniam
to.
Dziękuję ci za to.
Jak sam widzisz, nie
ma mnie. Wyjechałem. Ledwo przeżyłem zimę i wiem, że kolejnej bym już nie
przeżył. Jestem teraz na Florydzie, wiesz, w USA. Pracowałem popołudniami co,
jeśli zastanawiałeś się, było powodem mojej nieobecności kiedy wracałeś ze
szkoły do domu. Zaoszczędziłem pieniądze i kupiłem bilet lotniczy. Nadal jestem
bezdomny i jestem pewien, że jeszcze przez krótki czas nadal będę.
Ale tutaj nie mogę
zamarznąć na śmierć.
Tak jak ci obiecywałem
to się nie stanie.
*to słowo ma tylko takie znaczenie, a nie chciałam go zmieniać.
__________________________________________________________
WIEM, ŻE JEST DOŚĆ SPORO NIEZROZUMIAŁYCH FRAGMENTÓW! ale nie chciałam za bardzo zmieniać treści. nie będę też przetłumaczać słów od prawdziwej autorki, bo dopiero co wróciłam ze szkoły i jestem zbyt zmęczona. przepraszam za błędy!
jak zauważyłyście z boku mojego bloga są daty a przy nich napisane co i kiedy się pojawi. dzięki temu będziecie wiedziały kiedy pojawi się kolejny rozdział albo jakiś shot czy coś takiego.
proszę też o odpowiedzi do nowej ankiety! która dotyczy kolejnego opowiadania! postanowiłam, że same będziecie mogły wybrać głównych bohaterów i pewnie za jakiś czas dodam kolejne ankiety związane z nowym opowiadaniem.
co do opowiadania O Niallu to jak widzicie nie ma jeszcze dokładnej daty opublikowania go, bo sama nie wiem jeszcze kiedy go skończę.
I PAMIĘTAJCIE TEN SHOT JEST TYLKO TŁUMACZENIEM! JA GO NIE NAPISAŁAM!
love u!