sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 8


   Czemu tu mysi zawsze tak padać?! No fakt jesteśmy w Londynie, ale to już jest lekka przesada. Spokojnie Rose jeszcze 10 min. i dotrzesz do domu chłopców. Dziś spotkam się z Niallem, w sumie cieszę się, że reszty nie będzie.
   Nagle zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz to Kate. O fuck! Nie kontaktowałam  się z nią od wypadku rodziców. Jestem straszną przyjaciółką.

J: Halo? – odebrałam
K: No hej laska! Co się tak długo nie odzywasz? – spytała z wyrzutem
J: Przepraszam, ale wiesz dość dużo się ostatnio dzieje…
K: No wiem i nie mam ci tego za złe. Ale jutro idziesz ze mną do Milk Shake City i nie ma żadnych wymówek. Zrozumiano?
J: Okey będę o 13
K: To super! Pa!
J: Do zobaczenia!

   Uff… wybaczyła mi. Już się bałam, że będzie mi to ciągle wypominać. Nawet nie zauważyłam, że jestem pod domem chłopców. Zapukałam, dość szybko otworzył mi niebieskooki z szerokim uśmiechem.
 - Hej – przytulił mnie
 - Cześć – powiedziałam – Widzę, że jeszcze nie zeszła ci pamiątka po wczorajszym – stwierdziłam i pokazałam na jego twarz.
 - No niestety, a tobie? – spytał, wpuszczając mnie do środka. Skierowaliśmy się do salonu.
 - Mi też nie - powiedziałam i pokazałam blondynowi moją rękę. Oboje zaczęliśmy się śmiać z naszych tatuaży.
 - To co robimy? – spytałam
 - Pomyślałem, że może obejrzymy jakiś film. Co ty na to? – zaproponował
 - Chętnie, a jaki proponujesz? – spytałam
 - „ Mgła ” Kinga, podobno to świetny horror – odpowiedział
 - Oooo… Zgodzę się, jeżeli będziesz mnie pocieszać, a nie znowu zajmiesz się żarciem, tak jak wtedy w kinie. – zażartowałam, a blondasek się zaczerwienił – Oj buraczku tylko żartowałam!
 - Jak mnie nazwałaś? – spytał
 - No buraczek, bo ciągle się czerwienisz – wyjaśniłam – Co nie podoba ci się?
 - Nie w sumie lepsze to niż farbowany blondynek – stwierdził i zaczęliśmy się śmiać.

   Przygotowaliśmy popcorn oraz inne przekąski i zaczęliśmy oglądać film. Był straszny, ciągle przytulałam się do Nialla. Blondyn ciągle mnie pocieszał i mówił, że to tylko film, fikcja, wymysł reżysera. Niestety ja nadal panikowałam, jak jakiś ohydny robal znów zjadał człowieczka. Położyłam głowę na jego udach, co mu chyba odpowiadało, bo zaczął bawić się moimi włosami. Czułam się fantastycznie! Pod koniec filmu rozpłakałam się jak małe dziecko. Takie smutne zakończenia źle wpływały na moją psychikę.
 - Rose czemu płaczesz? – spytał buraczek nachylając się nade mną.
 - Po prostu ten film tak smutno się skończył – wytłumaczyłam, a Niall mnie przytulił
 - Jak ten facet mógł zabić własnego syna? Przecież ten chłopiec był taki słodki… - rozczuliłam się
 - Wiem to straszne – przyznał mi rację – Na jego miejscu nigdy bym czegoś takiego nie zrobił – mówił zamyślony. Był taki czuły i szczery.
 - Szkoda, że nie skończył się inaczej – westchnęłam
 - Słuchaj Rose – spojrzał mi w oczy – wczoraj mówiłaś, że musimy się lepiej poznać… więc co ty na to, żebym ci o sobie coś opowiedział?  - spytał
 - Ok.! Bardzo chętnie posłucham – spodobał mi się jego pomysł
 - Więc pochodzę z Irlandii – zaczął
 - Co!? To nie jesteś Brytyjczykiem? Byłam święcie… - zdziwiło mnie to
 - Nie jestem Brytyjczykiem. Jednak rzeczywiście nie jesteś naszą fanką – stwierdził i kontynuował opowieść – Przeprowadziłem się do Anglii, aby wystąpić w XFactor. I tak poznałem chłopaków, znaleźliśmy wspólny język, zastępowaliśmy sobie rodzinę. I do teraz jesteśmy sobie bardzo bliscy, niektórzy nawet myślą, że aż za bliscy. – stłumił śmiech – Co chciałabyś o mnie wiedzieć?
 - Hmmm… - zamyśliłam się – Kiedy zafarbowałeś włosy? – byłam ciekawa, a Niall miło się uśmiechnął.
 - Zafarbowałem je gdy miałem 12 lat. Do dziś nie wiem do końca dlaczego to zrobiłem. Chyba dlatego, że chciałem zmienić coś w swoim wyglądzie. Nie żałuję tego. W szkole byłem uważany za osobę strasznie nieśmiałą, co w sumie było prawdą. Nie potrafiłem rozmawiać z dziewczynami, kiedy próbowałem zagadać od razu coś szło nie tak. To była tragedia! – zaczął rechotać – Kiedyś do mojej klasy chodziła taka dziewczyna Natalie była bardzo ładna. Postanowiłem zagadać, stała na korytarzu z przyjaciółkami, podeszłem. – tarzał się ze śmiechu – Kiedy byłem obok niej, nie mogłem wymyślić, żadnego tekstu na podryw. Powiedziałem jej, że ma fajny aparat na zęby. Jej koleżanki wybuchły śmiechem, a ja zburaczony zacząłem się wycofywać. Zderzyłem się z jakimś chłopakiem, który trzymał w ręku swój lunch, byłem cały brudny on zresztą też. Wszyscy do okoła się śmiali. Szybko wstałem, jednak znów się przewaliłem na chłopaka, gdyż poślizgnąłem się na kanapce ( to ten lunch ). Moja twarz znalazła się tuż przy kroczu właściciela kanapki. Wszyscy robili zdjęcia, które długo krążyły po Internecie. A najlepsze jest to, że Natalie nie miała żadnego aparatu na zębach. – nie mogłam powstrzymać się od śmiechu – coś jeszcze chcesz wiedzieć? – dodał uspokajając się
 - Co lubisz robić? – spytałam
 - Grać w nogę i hokeja. Uwielbiam spędzać czas na pisaniu piosenek i graniu na gitarze. – odpowiedział
 - A twoja rodzina? – byłam ciekawa
 - Mam starszą siostrę, która jest modelką. Martwię się o nią, ciągle jest na tych swoich dietach, prawie nic nie je. Szczerze to wygląda teraz jak chodzący trup, kiedyś była naprawdę ładna, a teraz… - blondyn pokręcił głową – Moi rodzice to najmilsi ludzie na świecie. Wspierają mnie, choć za bardzo nie wierzyli w to, że zajdę tak daleko. Bardzo ich kocham, tęsknię za nimi. – zamyślił się – No dobra to teraz twoja kolej – starał się nie myśleć o rodzinie, której prawdopodobnie dawno nie widział.
 - ok. Jestem Brytyjką, choć moja babcia była polką, więc możliwe, że po części też trochę polką. Jestem osobą wierzącą, babcia nauczyła mnie mówić po polsku, jeździłam do niej na wakacje, bardzo lubiłam z nią spędzać czas. Niestety babcia zmarła rok temu, miała nowotwór. Nie mam zbyt wielu przyjaciół, jestem raczej nieśmiała i trudno mi nawiązać nowe znajomości. Lubię czytać książki, rysować i śpiewać kiedy jestem sama w domu. O reszcie mojej rodziny nie wiem zbyt dużo. Jakieś pytania? – spytałam
 - a co lubisz śpiewać? – wyglądał na zaciekawionego
 - Raczej wolniejsze kawałki
 - aha… A którą z naszych piosenek lubisz najbardziej? – spytał
 - Muszę się przyznać… nie znam żadnej waszej piosenki – powiedziałam, a buraczek zrobił wielkie oczy.
 - Dziewczyno i mówisz to dopiero teraz? – trochę się zirytował i bez słowa pobiegł na górę, lecz za chwilę wrócił z gitarą w ręku – No to trzeba to nadrobić – powiedział i zaczął śpiewać.
   Słuchałam jak zaczarowana, miał taki piękny głos. W końcu odważyłam spojrzeć w jego niebieskie oczy, on zrobił to samo. W tej chwili poczułam, że czuję do niego coś innego niż tylko kumpelstwo czy przyjaźń. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Co to było? Co się ze mną działo? Nie miałam zielonego pojęcia. Czułam do niego chyba coś więcej, nie dlatego, że był gwiazdą, ale dlatego, że po prostu był. Wtedy jeszcze nie wiedziałm czy to było zwykłe zauroczenie czy może coś więcej. Nie miałam pojęcia so to było. Po raz pierwszy coś takiego czułam.
  Jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej, musną moje usta, lecz za raz opamiętał się i odsunął się ode mnie. Uśmiechnął się do mnie niepewnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Nie wiedziałam co do niego czułam. A może zostaniemy parą? Zaczęłam się nad tym w tamtej chwili poważnie zastanawiać. Byliśmy zupełnie inni on sławny ja sierota. Nie chciałam mieć później złamanego serca, wolę zaoszczędzić sobie łez.
 - Niall – powiedziałam z bólem serca, bo wiedziałam, że zaraz jego uśmiech zniknie
 - Wiem, wiem nie chcesz być ze mną – i stało się tak jak przypuszczałam, jego słodki uśmiech zniknął
 - to nie tak, po prostu ostatnio tyle się działo. Nie jestem gotowa na żaden związek
 - Yhm… szkoda. Chcę, żebyś wiedziała, że będę czekał aż będziesz gotowa. I obiecuję, że zrobię wszystko abyśmy byli razem, nie skrzywdzę się. – mocno mnie przytulił i dał buziaka.
 - Ykhmm… - ktoś odchrząknął, a my spojrzeliśmy w kierunku z którego dochodził dźwięk – Yyyy… - czwórka chłopców nie wiedzieli co powiedzieć
 - No co się tak gapicie? – zirytował się Niall, widząc miny chłopaków mówiące WTF?
 - To wy ten tego… - nie mógł się wysłowić Hazza
 - Nie – powiedział Niall, widziałam, że ukrywał smutek
 - Ta jasne – nie mógł uwieżyć Harry – Przecież przed chwilą wymienialiście się śliną
 - Nie jesteśmy PARĄ – zaprzeczyłam, lecz oni nie słuchali.
 - No to kiedy ślub? – spytał Lou, siadając pomiędzy mną, a blondynem – Oczywiście zgadzam się będę waszym panem drużbą – zaczął się śmiać
 - Lou chyba cię pojebało. Dobrze wiesz, że to ja nim będę – powiedział Zayn i dla żartów zdzielił po głowie
 - O nie, nie to ja będę panem drużbą – włączył się do kłótni Hazza
 - Hahaha… - zaczął się śmiać Liam – Przecież to ja będę panem drużbą, a ty najwyżej możesz zostać PANIĄ  drużbą – dodał Liam, wszyscy wybuchliśmy śmiechem. A Harry wziął do ręki miotłę i zaczął ganiać tatusia po całym domu… nie pytajcie skąd on ją wytrzasną, bo sama nie wiem. Może to magiczna miotła, pojawiająca się z nikąd?! Chyba mnie do końca pojebało. Face palm.
 - Ja ci dam panią drużbę – krzyczał Loczek
 - Uuuu… już się boję – droczył się z Hazzą Liam
     Nagle Liam potknął się o własne nogi i upadł na ziemię. Natomiast Harry potknął się o tatusia i na niego upadł razem z miotłą. Wyglądało to jakby nie wiadomo co robili… Nie wspomnę o tej tajemniczej miotle...
  - Gorzko! Gorzko!!! – zaczęliśmy krzyczeć, a oni się zburaczyli i wstali z ziemi. Kochałam tych wariatów, teraz byli dla mnie całym światem. Świetnie się bawiliśmy przez resztę dnia, tylko Niall był jakiś taki smutny. Nienawidziłam siebie za to, że go tak skrzywdziłam. Muszę to wszystko przemyśleć…


---------------------------------------------------------------------------
PROSZĘ KOMENTUJCIE I NIE ZAPOMNIJCIE O ANKIECIE!!!!!;********** 



poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 7

  od autorki:   Proszę o odpowiedzi do mojej ankiety!;*
                                                        (prawy górny róg bloga)


                 * oczami Rose *
   Podczas śniadania znów gawędziłam z Mattem, traktuję go jak brata, a on mnie jak siostrę. Zauważyłam, że mamy dużo wspólnego. Gdy byłam już w pokoju zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz jakiś nieznany numer. (J - czyli ja Rose)
 J: Halo?
 L: Hej Rose, tu Louis
 J: O hej Lou
 L: Czekam na ciebie przed domem dziecka, wychodź muszę cię gdzieś zawieść.
 J: Ale gdzie?
 L: Nie ważne, chodź tu!
 J: Ok, ok już idę
   Rozłączyłam się i wyszłam z pokoju. Nie wiedziałam o co chodzi. Rzeczywiście przy bramie stał samochód, a w nim Lou. Poinformowałam opiekunkę, że nie długo wrócę i wsiadłam do samochodu Pana Marchewy, który od razu ruszył.
 - Co chciałeś? - spytałam - I gdzie jedziemy?
 - Do nas do domu, musisz zobaczyć farbowanego blondynka w akcji. - zaczął się śmiać - Twój kochaś pierwszy raz w życiu postanowił coś ugotować - wydusił z siebie Louis przy tym głośno się śmiejąc.
 - To nie jest mój kochaś! - zaprotestowałam
 - Ta chyba jeszcze nie jest. Rose przecież to widać, że między wami jest chemia - odparł
   Louis zatrzymał się przed dużym białym domem, a raczej nie domem a willą. Wokół było pełno drzew i kwiatów. Przed domem był duży basen i jaccuzzi ci to mają dobrze. Marchewka zaprowadziła mnie do środka i głową wskazała miejsce gdzie prawdopodobnie był Niall, a sama skierowała się w zupełnie innym kierunku. Kiedy zostałam sama w przedpokoju, rozejrzałam sie po wnętrzu, było urządzone w sposób nowoczesny. Wszystko sprawiało wrażenie bardzo drogiego, no nie źle im się powodziło. Poszłam w wskazanym mi wcześniej kierunku, znalazłam się w olbrzymiej kuchni, była piękna - jedna cała ściana to wielka otwierana szyba, która prowadziła do ogródka. Na środku pomieszczenia był duży blat przy, którym siedział   zrezygnowany blondyn. Nie zauważył mnie, gdyż siedział tyłem do mnie, a ręce podpierał na blacie. Podeszłam do niego cichutko, nie usłyszał.
 - Czemu jesteś taki smutny? - spytałam kładąc mu rękę na ramieniu. Lekko się wzdrygnął, przestraszyłam go. Kiedy się odwrócił na jego twarzy pojawił się trochę smutny uśmiech.
 - Bo umieram z głodu! - powiedział poważnie. No tak przecież t straszny głodomór - Chłopaki nie chcą mi zrobić naleśników, więc chciałem je zrobić sam, ale nawet nie wiem od czego zacząć. - wyżalił się
 - Nie martw się, pomogę ci - powiedziałam
 - Na prawdę? - w odpowiedzi pokiwałam głową - Czyli nie będę głodował! Tak! Juhu! - zaczął cieszyć się jak 6-latek. Kiedy zmęczył się skakaniem z radości, usiadł na taborecie uśmiechając się do mnie. Te jego piękne oczy... Rose opanuj się!
 
- A więc co mam zrobić najpierw? – spytał 
- Wrzuć do miski mąkę, jajko, mleko, sól i trochę wody. – powiedziałam, a Niall podszedł do jednej z szafek, otworzył ją….. i w ułamku sekundy torba mąki wylądowała na nim, był  cały biały! Najwyraźniej ktoś wcześniej źle odstawił biały proszek. Który zamiast trafić do miski był na moim blondynku. Nie no znowu to powiedziałam! Rose uspokój się przecież ty nic nie czujesz do Nialla! On jest tylko twoim kolegą i nic więcej! Upominałam siebie samą. Wyglądał tak śmiesznie, zaczęliśmy się śmiać jakbyśmy się czegoś nabrali…
- Haha… ale fajnie wyglądasz! – powiedziałam, ze śmiechu tarzając się po ziemi.
- Choć Rose! Przytulę cie! – krzyknął i zaczął mnie ganiać po całej kuchni. Chwyciłam drugą paczkę mąki i chciałam ją wrzucić na Niallera, lecz on był szybszy. Wyrwał mi opakowanie z ręki i mocno do siebie przytulił…. Ja też byłam cała biała. Razem z Niallem wpadliśmy na genialny pomysł… Wzięliśmy dwie  miski i wsypaliśmy do nich mąkę. Następnie zaczailiśmy się przy drzwiach tak, aby nas nie było widać.
- Chłopaki ! Chodźcie naleśniki gotowe ! – krzyknęłam do reszty ferajny
- Naleśniki?! – odkrzyknęli chórem, było słychać jak biegną w stronę drzwi do kuchni. Nagle do kuchni wkroczyli chłopcy, a ja z Niallem wywaliliśmy Na nich dwie michy białego proszku. Byli zaskoczeni, a także trochę wkurzeni. W sumie to się im nie dziwię, w białym nie było im do twarzy.
- Ej moja fryzura! – krzyknął Zayn
- Bitwa na mąkę ! – krzyknął uradowany Louis i zaczął w nas rzucać garściami białego proszku.
- Louis uspokój się, mam lepszy pomysł na zemstę – powiedział mulat z przebiegłym uśmieszkiem. Zebrał chłopaków i zaczął im wyjaśniać swój plan. Po ich minach było widać zachwycenie tym pomysłem. Popatrzyłam na blondynka, który nie za bardzo wiedział o co im chodzi. Uśmiechnął się do mnie i bezgłośnie powiedział, że nic poważnego nam się nie stanie, chyba. Otoczyli nas i wzięli na ręce (mnie i Nialla), próbowaliśmy się uwolnić, ale mieli przewagę liczebną. Zanieśli nas do dużej jadalni i mocno przywiązali do krzeseł. Mieli przerażające miny, przynajmniej tak mi się wydawało.
- Ej chłopaki wypuśćcie nas… proszę – ładnie poprosiłam i zrobiłam słodkie oczka jak kot ze Shreka.
- Właśnie my tak ładnie prosimy – dołączył się Niall
- Nie ma mowy – powiedział Zayn z przebiegłą miną i wyszedł z pokoju. Lecz po chwili wrócił z … markerem… Wręczył go Harremu, który zaczął się szyderczo śmiać.
- O nie – westchnął Niall, popatrzył na mnie ze współczuciem
- O co chodzi? – spytałam do zdezorientowana
- Hazza to największy zboczuch z nas wszystkich – powiadomił mnie blondasek i zwrócił się do Loczka – Proszę Harry nie rób tego, tylko nie po twarzy – popatrzył za niego błagalnie – Na mojej twarzy możesz pisać co tylko będziesz chciał, ale proszę cię, oszczędź Rose – dokończył.
- Uuuuuu… - powiedziała pozostała czwórka chłopców. Spojrzałam na Nialla z wdzięcznością, a on patrzył na mnie trochę zawstydzony. Harry podszedł do blondynka i zaczął mu coś pisać na czole i policzkach… Chłopcy wybuchli śmiechem, mój Niallerek (kur** znowu to powiedziałam) miał napisane na czole : Kocham robić to z facetami ( szczególnie z 1d ) , a na policzkach : Jestem gejem i nie wstydzę się tego! . Zayn postanowił dodać coś od siebie i wyjął z kieszeni krwisto czerwoną szminkę i kredkę do oczu. Poker face! Co ten chłopak nosi w kieszeniach!? Niall też był zdziwiony tym co nosi mulat  przy sobie, jego mina była bezcenna. Uznałam, że nie będę w to wnikać…
     Kiedy Harry skończył już a głodomorem, podszedł do mnie i zaczął coś mi pisać na …. Uff….. ręku : Kocham cię Niall!!! A w szczególności twojego małego kumpla w kroczu. ( trochę przegięli) Kiedy Niall to zobaczył walną face palma, a ja się zburaczyłam. Po Harrym było widać, że jest dumny ze swojego dzieła.
- Harry mam tylko jedno pytanie – powiedział Niall
- Tak ? – Harry spojrzał na lekko zaniepokojonego blondynka
- Czy ten marker jest zmywalny? – spytał z nadzieją w głosie głodomór
- Hmmm… - zastanawiał się Hazza – Nie wiem – przyznał
- Idioto, spójrz na nalepkę – pouczał do Liam ze śmiechem
- A no tak – powiedział lekko zawstydzony Loczek i spojrzał na nalepkę. Na jego twarzy pojawił się facepalm – Ups…
      Chłopaki zaczęli tarzać się ze śmiechu po podłodze, tylko mi i Niallowi nie było do śmiechu. Jak ja wrócę do domu dziecka, z takim napisem na ręku? No jak? Strasznie się tym zmartwiłam.
- Harry ! Niech cię tylko dorwę! – krzyknął wkurzony Niall, próbując się wydostać z więzów. Niestety jego starania poszły na marne, był unieruchomiony. A co robili chłopcy? Dalej śmiali się z naszego nieszczęścia. Spojrzałam na blondaska, który już trochę ochłoną i patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem, to nie była jego wina, ale nie wiem dlaczego czuł się za to odpowiedzialny.
- Ej wypuśćcie już nas! – upomniałam tych wariatów, bo chyba już zupełnie zapomnieli o tym, że jesteśmy związani.
- Dobra, niech wam będzie – powiedział Liam i odwiązał nas. Niall od razu rzucił się na Hazzę, który próbował uciec. Skoro on zajął się Loczkiem, to ja wzięłam ze stołu jakąś gazetę i zdzieliłam nią stojącego nie opodal Zayna. Nie miałam im za złe tego napisu, ale i tak chciałam się jakoś odegrać.
- Ała! … Za co to? – spytał laluś z bananem na ryjcu
- To ty wymyśliłeś tą całą akcję z markerem. – także się uśmiechnęłam i jeszcze raz przywaliłam mu zwiniętą gazetą.
- Ała! Louis pomóż mi! Baba mnie bije! – krzyknął dla żartów mulat
- Hahah. No wiesz z taką słodką dziewczynką sobie nie poradzić – zaśmiał się pan Marchewa.
- Ja ci dam słodką dziewczynkę ! – zdzieliłam Lou gazetą
- No siłę to ty masz – stwierdził pasiasty, śmiejąc się. W tym samym czasie Niall dalej ganiał Lockersa po całym domu jak opętany… 
- Spokój dosyć tego! – krzyknął Liam, jak na zawołanie wszyscy ucichliśmy, a Niall dał sobie spokój z Loczkiem. – Idźcie się przebrać, bo jeszcze jesteście cali biali, a ja tu posprzątam. – westchnął tatuś – Niall daj Rose jakieś ciuchy. – rozkazał Liam
- Chodź – powiedział blondyn i pociągnął mnie za rękę. Posłusznie pobiegłam za  nim  do jego pokoju. Pomieszczenie było dwa razy większe od mojego pokoju w domu dziecka. Było tam tak jasno, ściany były pomalowane na kolor błękitny. Cała jedna ściana to olbrzymie rozsuwane szkoło prowadzące na taras. Naprzeciwko stało duże łóżko, a tuż obok na stojakach stało chyba z dziesięć gitar. Czy on nie miał na co pieniędzy wydawać? W pokoju stało też biurko i garderoba. Niall wyjął z niej jakiś luźny t-shirt z kotkiem i szare spodnie od dresu.
- Proszę przebierz się – podał mi ciuchy
- A gdzie łazienka? – spytałam
- Możesz przebrać się tutaj – powiedział Niall szczerząc się do mnie.
- Nie jednak pójdę do łazienki – zdecydowałam i skierowałam się w kierunku drzwi.
   Gdy już się przebrałam postanowiłam wrócić do pokoju Nialla. Stał przy szafie tylko w spodniach od dresu, zastanawiając się którą koszulkę wybrać…. Muszę przyznać, że miał w czym wybierać, jego garderoba była trzy razy większa od mojej.
- O już się przebrałaś? – zauważył, że mu się przyglądam, podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.  – Pięknie wyglądasz w tym dresie – powiedział, a ja spojrzałam w te jego cudowne niebieskie oczy. Były takie piękne, tonęłam w nich. Rose uspokój się, przecież ty prawie wcale nie znasz tego chłopaka! Jak zwykle upominał mnie mój rozum. Nagle blondyn mnie  pocałował, tak delikatnie jakby miał mi zrobić tym krzywdę. Czekał na moją reakcję, a ja postanowiłam powiedzieć mu co leży mi na sercu.
- Niall – zaczęłam nieśmiało
- Nie, nie musisz nic mówić. Rozumiem, po prostu nic do mnie nie czujesz – powiedział smutno i usiadł na łóżku, chowając swoją twarz w dłoniach – Byłem głupi . Przepraszam cię to już się nie powtórzy. Wiedziałem, że nie mam u ciebie szans. – dokończył zrezygnowany
- Niall spójrz na mnie – poprosiłam blondyna, zrobił to co chciałam. Przykucnęłam naprzeciwko niego i popatrzyłam jeszcze raz w te jego piękne oczy. Widziałam w nich ogromny smutek. Jak ja mogłam go tak skrzywdzić? Przecież ja go bardzo lubię… Rose opanuj się i powiedz mu o wszystkim co chodzi ci po głowie! Upominał mnie znowu mój kochany rozum.
- Niall ja cię lubię… a nawet bardzo – zaczęłam
- To dlaczego… - nie dokończył
- Nie odwzajemniłam pocałunku? – spytałam, a on tylko pokiwał głową – Ponieważ Niall prawda jest taka, że ja nic o tobie nie wiem  - wyznałam – A pyzatym boję się wiązać z gwiazdą. Ty jesteś bożyszczem nastolatek a ja kim? Jestem przeciętną dziewczyną z kompleksami… jestem sierotą… - po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, Niall zwinnym ruchem starł ją z mojej twarzy.
- Nie jesteś przeciętną dziewczyną-  powiedział – a to, że jesteś sierotą nie ma dla mnie znaczenia – dodał przytulając mnie
- Ale ty jesteś gwiazdą! Twoje fanki by mnie ciągle nachodziły, a ja nie zniosę tego – blondyn słuchał mnie uważnie – Poza tym rzadko byśmy się widywali. Przecież ty masz trasy koncertowe – dokończyłam, a chłopak był coraz bardziej załamany.
 - Rose, nie przejmuj się moimi fankami. Uwierz, że to że jestem gwiazdą nie znaczy, że nie może nam się udać – próbował mnie przekonać – A to , że ledwo się znamy da się zmienić – uśmiechnął się do mnie – czy jak się bliżej poznamy to dasz nam szansę? – spyta ł z nadzieją w głosie.
- Dobrze – zgodziłam się, a on mnie mocno przytulił. Rose! Czy ty wiesz w co się pakujesz!? To się źle skończy. Dalej nawijał mój denerwujący rozum. Miałam to gdzieś! Przy tym blondasku czułam się wyjątkowa i to mi wystarczyło. To dlatego postanowiłam dać nam szansę. Siedzieliśmy z Niallerem jeszcze przez długi czas przytuleni do siebie, każdy był zatopiony we własnych rozmyślaniach. Dopóki ktoś nam przerwał…
- Co wy tam tak długo robicie? – spytał Hazza, prawdopodobnie stał pod drzwiami.. Niall tylko się do mnie uśmiechnął i wrócił do szafy, żeby założyć koszulkę.
   Gdy zeszliśmy na dół, wszyscy na nas dziwnie patrzyli, jakbyśmy nie wiadomo co robili tam na górze.
- Co wy tam robiliście? – spytał podejrzliwie Liam
- Po prostu doprowadzaliśmy się do porządku – udzieliłam odpowiedzi z bananem na ryjcu.
- Ej mamy problem, a zwłaszcza ja – oznajmił Niall
- Jaki ? – spytaliśmy go chórkiem, a on tylko wskazał na swoją zmasakrowaną przez markera twarz. – Przecież jutro wywiad – dodał. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać łącznie z poszkodowanym. Ja swoim tatuażem się nie przejmowałam, no ale blondasek miał problem…
- Po prostu zostaniesz w domu – powiedział Louis – A my powiemy, że nie mogłeś przyjść, bo masz okres – zaczął się z niego nabijać, a my znowu wybuchliśmy śmiechem.
- Ej to nie jest śmieszne ! – krzyknął Niall z powagą. Odwrócił się do nas tyłem i udawał, że jebnął focha.
- oj już się nie obrażaj – powiedziałam – chłopcy tak nie powiedzą , prawda? – zwróciłam się do reszty na co oni pokiwali głowami.
- Ale na pewno nie pozwolimy, żeby nasz farbowany blondynek został jutro zupełnie sam – mówił 
 Zayn – Więc Rose, może się nim jutro zajmiesz? – spytał i puścił mi oczko
- Bardzo chętnie – powiedziałam i zauważyłam, że blondynek szeroko się uśmiecha.
   Reszta dnia upłynęła mi fantastycznie, chłopcy ciągle mnie rozśmieszali. Moje życie zaczęło wychodzić na prostą, lecz cięgle bardzo tęskniłam za rodzicami.


-------------------------------------------------------------------------------------------------

DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE I PROSZĘ O WIĘCEJ!
muszę przyznać nie spodziewałam się aż 5 komentarzy pod wcześniejszym rozdziałem. jestem na prawdę miło zaskoczona!!! 
Jeżeli jeszcze ktoś nie oddał głosu w mojej ankiecie , to niech to zrobi!!!;)))