środa, 16 maja 2012

Rozdział 16


 Ja po prostu padam z nóg, ja wysiadam, jutro przez cały dzień opierdalaning i nic więcej. Cały dzisiejszy dzień spędziłam z Kate i Shanem na podwórku przed domem. Postanowiłyśmy przypomnieć sobie dzieciństwo, więc graliśmy w berka i inne męczące gry z dziećmi z domu dziecka. Było bardzo fajnie, ale nigdy więcej takiego wysiłku! Nigdy! Mogłoby być jeszcze lepiej gdyby z nami było One Direction, ale niestety przez cały dzień mieli próby i wywiad, na którym mieli wyjaśnić całą sytuację z Lilly. Wślizgnęłam się pod ciepłą kołderkę i w końcu mogłam się odprężyć. Nagle ktoś cichutko zapukał do moich drzwi, kto mógł mnie odwiedzić o 24 w nocy?! Z niechęcią wstałam i poczłapałam w kierunku drzwi za którymi stał Niall.
 - Co ty tu robisz? – byłam zdezorientowana, ale też miło zaskoczona on to może do mnie zawsze przychodzić.
 - Mogę u ciebie przenocować? – spytał  z nadzieją – Pokłóciłem się z chłopakami – wytłumaczył.
 - Wejdź – zaprosiłam go do środka – Chciałabym, żebyś został, ale muszę porozmawiać najpierw z opiekunką – byłam nadal trochę zaspana, ale usiłowałam myśleć racjonalnie i tak, żeby nie dostać kolejnego szlabanu.
 - Dobrze rozumiem iść z tobą? – spytał
 - Nie, poradzę sobie – posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił i wyszłam ze swojego pokoiku. Szybkim krokiem poszłam w kierunku ‘’mieszkanka” Rebecca’i. Stanęłam przed drzwiami, wzięłam głęboki oddech i zapukałam.
 - Proszę! – usłyszałam stłumiony krzyk zza drzwi. Z nadzieją, że się zgodzi weszłam niepewnie do pokoju. – O witaj Rose! Co sprowadza cię do mnie o północy? – zlustrowała mnie podejrzliwym spojrzeniem.
 - Bo Niall pokłócił się z przyjaciółmi i nie ma gdzie spać. – wyjaśniłam.
 - I zgaduję, że chcesz go przenocować  u siebie, prawda? – uśmiechnęła się do mnie. Ta dziewczyna przejrzała mnie na wylot.
 - Tak. Proszę zgódź się! – miałam ochotę paść jej do kolan, ale jednak ograniczyłam się do błagania.
 - Hmm… nie powinnam, ale ufam tobie i jemu. Więc zgoda – te słowa to było coś pięknego, nie potrafiłam opisać swojego szczęścia.
 - Dziękuję! – podbiegłam i uściskałam z całych sił opiekunkę. Rebecca była naprawdę w porządku.
 - Nie ma za co. Tylko bez żadnych wybryków. – spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
 - Spokojnie – uspokoiłam ją.
 - Więc pozostaje mi tylko życzyć wam dobrej nocy – powiedziała serdecznie.
 - Jeszcze raz dziękuję i do widzenia – powiedziałam zamykając za sobą drzwi od jej pokoju. Pobiegłam do blondynka, żeby przekazać mu dobre wieści, wparowałam do pokoju zdyszana. Niall siedział na moim łóżku i nad czymś poważnie się zastanawiał.
 - Możesz zostać  - oznajmiłam podchodząc bliżej buraczka.
 - Naprawdę? To super. – ucieszył się, lecz zaraz znów pogorszył mu się humor, co nie umknęło mojej uwadze.
 - Co się stało? Dlaczego pokłóciłeś się z chłopakami? – usiadłam obok niego.
 - chłopaki po powrocie z wywiadu postanowili się rozerwać i zaczęli udawać gwiazdy rocka. Niestety nie było mnie wtedy w domu, więc nie pytając mnie o zdanie wzięli z mojego pokoju gitarę. Zaczęli na niej grać i w końcu rozbili ją o podłogę. Nic nie da się zrobić, gitara jest do wywalenia. Kiedy to zobaczyłem to wyszedłem z siebie , strasznie mnie to wkurzyło. A oni co? Zamiast mnie przynajmniej przeprosić to jeszcze się z tego śmiali, jakby to było coś najzabawniejszego na świecie. Więc wkurzony wybiegłem z domu i łaziłem bez celu po mieście, aż zrobiło się naprawdę zimno. Nie nienawidzę ich za to co zrobili. – uparcie wpatrywał się w podłogę, żebym nie zobaczyła w jakim naprawdę jest stanie.
 - To twoi przyjaciele, przecież nie może was poróżnić zwykła gitara – próbowałam przemówić mu do rozsądku, ale on tylko pokręcił głową przecząco, w tamtym momencie miałam nadzieję, że szybko mu przejdzie.
 - Gdyby to była zwykła gitara to bym się tak nie wkurzył – powiedział smutny, coś go trapiło, sprawiał wrażenie jakby miał się zaraz rozpłakać. Nie mogłam na niego patrzeć w takim stanie, poczułam ukłucie bólu w sercu. Straszny ból, chciałam mu jakoś ulżyć, ale nie wiedziałam jak więc po prostu wzięłam go za rękę, a on ją mocno uścisnął.
 - Nie rozumiem – przyznałam, głaszcząc kciukiem wierzch jego dłoni.
 - Ta gitara to prezent od mojej babci, która zmarła rok temu, miała nowotwór – łza spłynęła po jego policzku.
 - Przykro mi – przytuliłam blondyna.
 - Byliśmy bardzo sobie bliscy, wręcz nierozłączni. Kiedy moich rodziców nie było w domu, ona ze mną zostawała, a bardzo  często gdzieś wyjeżdżali. Kiedy jeszcze mieszkałem w Irlandii, zazwyczaj rezygnowałem ze spotkania z kumplem i chodziłem z babcią na spacery czy na jakieś kółka szycia. To było trochę nudne, ale widziałem, że sprawia to przyjemność mojej babci, więc cieszyłem się jej szczęściem.-  niezdarnie wytarł łzy rękawem bluzy – Ale to nie wszystko. moja świętej pamięci babcia nie miała zbyt dużo pieniędzy. Oszczędzała na tą gitarę przez dobre kilka lat odkładała ze swojej emerytury. Tylko dlatego, że chciała zrobić mi przyjemność, rezygnowała z zakupów i innych atrakcji. To dzięki niej zacząłem śpiewać, to ona pokazała mi jak cieszyć się z życia, dzięki niej zrozumiałem, że muzyka to tak jakby magia bez której nie potrafię żyć. Ten instrument to była moja jedyna pamiątka po niej i po moim dzieciństwie. A co zrobili moi przyjaciele? O ile mogę ich teraz tak nazywać, to chyba już nie są przyjaciele. Bo który przyjaciel zachowałby się tak bezczelnie i chamsko jak oni?   Właśnie żaden by się tak nie zachował. Zniszczyli moją gitarę, jedyną pamiątkę po tej wspaniałej kobiecie – wtulił się w zagłębienie przy mojej szyi – Bardzo ją kochałem – poczułam ciepłe łzy na moim ramieniu.
 - Teraz cię rozumiem – powiedziałam cicho.
 - Zachowuję się jak jakiś rozhisteryzowany dzieciak – odsunął się ode mnie wycierając łzy z policzków. – Przepraszam już nie będę ci się wyżalał.  To wszystko pewnie nieźle cię znudziło – próbował się uśmiechnąć, ale jakoś mu to nie wyszło za dobrze.
 - Nie wcale nie. Wręcz przeciwnie cieszę się, że byłeś taki szczery i mi wszystko opowiedziałeś. – uśmiechnęłam się lekko, lecz mój uśmiech zmienił się w niekontrolowane ziewanie, no w końcu było nieźle po północy. Niall zaśmiał się widząc jak próbuję zapanować nad ziewaniem, w końcu mogłam zobaczyć na jego twarzy wesoły uśmiech.
 - No dobra buraczku, a teraz w piżamkę i spać.  – powiedziałam nadal ziewając, Horanek pokiwał głową przyznając mi rację.
 - Nie mam piżamy więc będę spać w bokserkach. Oczywiście jeżeli nie będzie ci to przeszkadzać. – mówił.
 - Nie – uspokoiłam go i weszłam pod ciepłą kołderkę, w końcu. Blondynek poszedł do toalety, po chwili było słychać szum wody. Położyłam się wygodnie i czekałam aż Niall skończy się myć. Po kilku minutach wyszedł z łazienki w bokserkach całych w uśmiechnięte buźki, jego blond włosy były   w kompletnym nieładzie, a na twarzy jak zwykle gościły dwa olbrzymie rumieńce. Kiedy zauważył, że się mu przyglądam jeszcze bardziej się zburaczył, a ja zawstydzona odwróciłam wzrok.
 - To dobranoc – wślizgnął się pod pierzynkę na łóżku po drugiej stronie pokoju.
 - Dobranoc – uśmiechnęłam się do niego i zgasiłam światło.
(dwie godziny później)
   Obudziłam się w środku nocy, cała zlana zimnym potem, strasznie szybko oddychałam ze strachu. Spokojnie Rose to tylko zły sen, to nie działo się naprawdę, próbowałam uspokoić samą siebie. Rozejrzałam się po pokoju który toną w ciemnościach, przecież musiałam się upewnić czy gdzieś nie czyha na mnie duch z mojego snu. Na szczęście nic podejrzanego nie zobaczyłam i odetchnęłam z ulgą. Po drugiej stronie pokoju cichutko pochrapywał blondynek, nawet jego obecność nie dawała mi poczucia bezpieczeństwa, przecież był parę metrów ode mnie. Na pewno już nie zasnę, za bardzo się boję. No to po prostu ekstra, to będzie długa i nieprzespana noc. Jutro będę wyglądać jak upiór i to wszystko przez te głupie koszmary.  Jeszcze trochę roztrzęsiona wygramoliłam się z pod kołdry i na paluszkach podeszłam da śpiącego buraczka. Wyglądał tak słodko kiedy spał, tak bezbronnie.
 - Niall? – szepnęłam, szkoda mi było go budzić, ale inaczej bym nie zasnęła.
 - Won od tej lodówki, to moja żona – mruknął przez sen przewracając się na drugi bok, mimo tego że byłam zaspana to i tak walnęłam facepalma.
 - Niall? – szturchnęłam go lekko.
 - Co jest Rose? – spytał otwierając jedno oko, był strasznie zaspany. Po chwili zauważył, że jestem lekko poddenerwowana więc usiadł na łóżku i przetarł oczy – Co się stało? – złapał mnie zaniepokojony za rękę, muszę przyznać, że to miłe z jego srony.
 - Miałam koszmar – wyszeptałam – Mogłabym z tobą spać? – spytałam z nadzieją w głosie.
 - Jasne, kładź się – zrobił mi miejsce obok siebie.
 - Dziękuje – wślizgnęłam się pod pierzynkę.
 - Nie ma za co – uśmiechnął się zaspany i położył głowę na poduszkę, poszłam w jego  ślady. Po chwili poczułam czułam na swoich plecach jego spokojny oddech.
 - Moja lodóweczka – mruknął przez sen kładąc rękę na moim biodrze, kiedy to usłyszałam to ledwo powstrzymywałam się od wybuchnięcia głośnym śmiechem. Na szczęście stłumiłam go w poduszce. Było mi tak dobrze, tak cieplutko. Czułam się tak bezpiecznie, byłam prawie pewna, że to moje miejsce na ziemi, że ja i Niall jesteśmy dla siebie stworzeni. Kto wie co się stanie, wszystko się może zdarzyć. Tej nocy nie dręczyły mnie żadne koszmary. Rano obudził mnie piękny śpiew ptaków za oknem. Z uśmiechem na ustach otworzyłam oczy, Niall siedział z moją głową na swoich udach i bawił się moimi włosami, to było całkiem miłe. 
 - Już nie śpisz? – zauważył, że mu się przyglądam.
 - Nie, śpię niech otwarte oczy cię nie zmylą – powiedziałam z sarkazmem, a buraczek pstryknął mnie w nos głośno się śmiejąc. Wypięłam mu język i zaczekałam aż minie mu napad padaczki. Po chwili złapał się za brzuch głośno oddychając i to właśnie jest skutek głośnego śmiania się, nie można złapać oddechu.
 - Już przeszło? – uśmiechnęłam się lekko.
 - Tak – westchnął .
 - Dlaczego w nocy nazwałeś mnie lodóweczką?  - zaczęłam cię śmiać – Bardzo cię przepraszam, ale nie wyglądam jak lodówka! – wypięłam mu język.
 - Co powiedziałem?! Na serio? – pokiwałam głową – ja pierdole, lepiej nie słuchaj tego co wygaduje przez sen – uderzył się otwartą ręką w czoło.
 - Ale to bardzo fascynujące – chichrałam się dalej – Pewnie masz ciekawe sny, jak wygadujesz przez sen takie głupoty – blondyn podrapał się zamyślony po głowie.
 - Tyle, że mi się śniło, że chomiki zawładnęły ziemi – był zmieszany – To nie ma sensu.
 - To jaki swój udział brała lodówka w zagładzie świata przez gryzonie?! – walnęłam facepalma.
 - Dobra jestem dziwny, sny też mam psychiczne więc zostawmy to tak jak jest – znów zaczął bawić się moimi włosami.
 - No dobra, to zmieniając temat. Co teraz zrobisz? Wrócisz już do chłopaków? – od razu zrzędła mu mina.
 - No jestem wkurzony na chłopaków, nie chcę do nich wracać z podkulonym ogonem – wyznał zamyślony.
 - Nie masz zamiaru im wybaczyć? – popatrzyłam na niego lekko zdziwiona, przecież oni muszą się w końcu pogodzić. Mimo, że chłopcy tak go skrzywdzili, powinni dojść do porozumienia. Z drugiej strony tak samo jak Niall jestem wkurzona na chłopaków za to co zrobili, szczególnie wtedy, kiedy przypomnę sobie łzy buraczka spływające po jego zarumienionych policzkach.
 - Na razie nie. Sama wiesz, że nawet mnie za to nie przeprosili – pokiwałam głową przyznając mu rację.
 - Skoro nie chcesz wracać to zostaniesz jeszcze trochę u mnie – podniosłam się do pozycji siedzącej i uścisnęłam pocieszająco jego rękę.
  - Ale Rebecca się nie zgodzi – stwierdził smutny.
 - Zgodzi się – zapewniłam go, wiedziałam, że opiekunka nie wyrzuci go na ulicę – Zrobimy tak: ty porozmawiasz z Rebeccą, a ja pójdę do waszego domu i wezmę ci jakieś ciuchy, bo nic przy sobie nie masz czystego – streściłam mu mój plan.
 - Naprawdę zrobisz to dla mnie? – chciał się upewnić, a ja pokiwałam głową. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się, to chyba był najpiękniejszy uśmiech jakim kiedykolwiek  mnie obdarzył. Moje serce natychmiast przyśpieszyło, speszona odwróciłam wzrok, Niall chyba też się lekko zawstydził, gdyż zaczął uparcie wpatrywać się w swoje stopy. Między nami nastała kompletna cisza, było strasznie niezręcznie.
 - Dobra to ja się zbieram – wygramoliłam się z pod pierzynki – A ty porozmawiaj z Rebeccą – przypomniałam mu.
 - Porozmawiam – był strasznie nad czymś zamyślony, nie chciałam mu przerywać więc weszłam do łazienki z zamiarem umycia się.
(godzinę później)
  Jestem bardzo ciekawa co robią chłopcy, ciekawe czy już wstali, jeśli nie to dobrze, bez problemu wejdę, zabiorę rzeczy blondyna i wyjdę, a jeśli są już na nogach to.. sama nie wiem co będzie.
 - O cześć Rose – Zayn palił papierosa w ogródku.
 - Cześć – odpowiedziałam chłodno. Dlaczego taka byłam? Bo przed moimi oczami staną obraz załamanego Nialla wspominającego swoją babcię, to sprawiło, że czułam do mulata taką niechęć. Wyobraziłam sobie jak buraczek reaguje widząc zniszczoną gitarę, a chłopcy tarzają się ze śmiechu po podłodze. Nie wiedzą nic złego w swoim postępowaniu. Zdenerwowałam się.
 - Co tam u naszego  farbowanego blondynka? – spytał uśmiechając się miło, jak gdyby nigdy nic.
 - Dobrze. Sory ale się śpieszę – powiedziałam niezbyt miło, lalusia chyba zaskoczyło moje wrogie nastawienie. Nic nie dodając, weszłam do domu. Wkurzyło mnie to, że tak go skrzywdzili i nie widzieli w tym nic złego.
 - Hej Rose! – przywitała mnie reszta jedząc na kanapie w salonie śniadanie.
 - Cześć – odpowiedziałam niechętnie i od razy skierowałam się w kierunku schodów na górę. Chłopcy chyba nie wiedzieli dlaczego się tak zachowywałam, bo popatrzyli po sobie zdziwieni. Wchodząc do pokoju Nialla wzięłam jakiś plecak i podeszłam od razu do garderoby. Wyjęłam z niej jakieś spodnie od dresu, jeansy, ze dwie pary koszulek, bluzę wciąganą przez głowę i jakiś bezrękawnik. Zajrzałam do szuflady i wzięłam z niej jakieś bokserki i skarpety. Wepchnęłam wszystko do plecaka, powinno wystarczyć jak na razie. Rozejrzałam się po pokoju, dopiero teraz dostrzegłam, że na łóżku leży połamana gitara. Już rozumiem dlaczego blondynek się tak wkurzył, choć nie znałam się na instrumentach, wiedziałam, że nie da się jej naprawić. Usiadłam na łóżku i wzięłam ostrożnie do ręki to co kiedyś było ulubioną gitarą buraczka.
 - Rose? – do pokoju wszedł Liam – Słuchaj, dlaczego jesteś taka niemiła? Co my ci zrobiliśmy? – ja nie mogę oni naprawdę nic nie wiedzieli, niczego się nie domyślali? Czyżby byli tacy głupi? Nie oni nie są głupi, przynajmniej tak myślałam kiedy ich poznałam – Jeżeli wściekasz się z tego samego powodu co Niall, to cię nie rozumiem. Przecież to tylko zwykła głupia gitara! On ma ich tysiące! – wskazał ręką na kilka instrumentów stojących pod ścianą na stojakach – Jesteście naprawdę dziwni skoro stroicie fochy za takie byle gówno – wskazał na pozostałości leżące na łóżku.
- Byle gówno? – w środku cała się gotowałam – Czy wy naprawdę jesteście takimi idiotami?! Czy może się zgrywacie do cholery?!
- To wy stroicie fochy za nie wiadomo co … - nie dokończył
 - Zamknij się! – krzyknęłam, byłam strasznie wkurzona – Ta gitara była wyjątkowa!
 - Ta jasne – Liam popatrzył na mnie obojętnie.
 - Jakbyście choć raz go posłuchali, to wiedzielibyście, że ten instrument wiele dla niego znaczył! – wydarłam się, chwyciłam plecak i pośpiesznym krokiem wyszłam z pokoju.
 - Rose czemu ty..? – Lou nie wiedział o co come on
 - Jesteście debilami, jeśli naprawdę nie domyślacie się co zrobiliście! – krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami wyjściowymi. W ogródku Zayn palił nie wiem którego z kolei papierocha, spojrzał na mnie jak na niespełna umysłową. Nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi, po prostu poszłam sobie stamtąd .
Co za idioci!


 _________________________________________________________________
no i jest 16! dziękuję na wszystkie  komentarze pod ostatnim rozdziałem! ten rozdział dedykuję osobom które skomentowały rozdział 15: paula 4332, Ona + On = Error, Mrs. Horan, Saphir i wszystkim anonimowym! bardzo wam dziękuję i proszę o kolejne komentarze!

 Zapowiedź kolejnego rozdziału:

 - Czego chcecie? – spytałam wkurzona, wiedziałam, że Kate coś kręciła. Zabiję ją!
 - Chcemy porozmawiać – powiedział Zayn.
 - Nie mamy o czym – stwierdziłam i już chciałam wstać, kiedy ktoś położył mi rękę na ramieniu, strzepnęłam ją.
 - Proszę daj nam dwie minutki – Harry zrobił słodkie oczka. Westchnęłam z rezygnacją i czekałam aż powiedzą czego ode mnie chcą.
 - No dobra. Mówcie – przewróciłam oczami.

                                               PROSZĘ O KOMENTARZE I REAKCJE! ;)

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 15


  Jak chłopaki to zobaczą ,to chyba zawału dostaną. Wszędzie jest tego pełno: w gazetach, Internecie i na programach o gwiazdach. Skąd media mogli to wytrzasnąć?! Przecież to może zrujnować One Direction. Właśnie wbiegłam go domu chłopców z gazetą w ręku.
  - O cześć Rose – przywitał mnie Niall z uśmiechem, więc jeszcze nie wiedzą, że cały świat ich nienawidzi – Coś się stało? – spytał zaniepokojony moją miną.
 - Popatrz na pierwszą stronę – podałam blondynkowi gazetę.
 - O kurwa! – paczałki mu wyszły z orbit – Chłopaki chodźcie tu! Szybko! – zawołał resztę.
 - Co jest? – spytał Zayn wychodząc z resztą na korytarz, chyba dopiero co wstali i jedli przekąskę po śniadaniu. Buraczek bez słowa podał im gazetę. – 0 huj!!! – laluś zadławił się ciastkiem które przeżuwał. Hazza zaczął do mocno klepać po plecach.
 - Skąd oni to mają?! -   nie dowierzał w to co zobaczył Liam.
 - Tego jest wszędzie pełno – westchnęłam – W gazetach, Internecie, telewizji, radiu – wyliczałam.
 - O fuck, jesteśmy skończeni – w oczach Louisa widziałam przerażenie.
 - Dobra coś się wymyśli. Chodźcie do salonu tam spokojnie przeczytamy artykuł – próbował być spokojny Daddy  Direction, ale jakoś mu to nie wychodziło, bo głos mu drżał ze zdenerwowania. – Niall czytaj – wszyscy usiedliśmy na kanapach i pufach, a blondynek rozwinął gazetę i ze smutkiem spojrzał na tą nieszczęsną  pierwszą stronę.
 - One Direction ciężko poturbowało własną fankę – przeczytał tytuł z grobową miną. -  Przedwczoraj brytyjsko – irlandzki zespół zaśpiewał wspaniały koncert w Londynie. Kiedy nadszedł koniec występu pożegnali się z fanami i wyszli tylnym wyjściem na parking, gdzie stało ich auto czarny van. Jednak razem z nimi nie było Harrego Stylesa najmłodszego członka zespołu, który w tym samym czasie udzielał wywiadu. Z czwórką chłopców za to była jakaś dziewczyna, kim ona była? Jak na razie jeszcze tego nie wiemy. Do zespołu podbiegła fanka prosząc chłopaków o autograf, jak zareagowali Niall Horan i Louis Tomlinson? Zaczęli okładać nastolatkę pięściami i obmacywać w intymnych miejscach. To jest wstrząs dla całego kraju, a nawet świata. {To ją wstrząsnęło, dziewczyna była  przerażona} mówi Charlotte Smith, nasz główny świadek zdarzenia. {Biedna nie miała żadnych szans } opowiada  świadek który przechodził niedaleko miejsca zdarzenia. A co na to ciężko pobita fanka? Zapytaliśmy ją co czuła, kiedy to wszystko się wydarzyło{ chciałam tylko autograf od moich idoli…. A oni zaczęli mnie bez powodu bić, następnie Louis przewiesił mnie przez ramię i zaniósł w głąb jakiegoś lasu, gdzie zaczął mnie obmacywać i … to było straszne} poszkodowana opowiedziała nam wszystko płacząc, to musiało być dla niej prawdziwym szokiem. Dziewczyna zgodziła ujawnić swoje imie i nazwisko. Ta biedaczka to Lilly Adams, mieszkanka Londynu. Dowodami na to zdarzenie są zdjęcia na stronie 15, a także filmiki na youtube. I co na to wszystko napastnicy? Czy wiedzą, że może grozić im kara, jeżeli fanka poda ich do sądu? To prawdopodobnie koniec ich wielkiej kariery, koniec One Direction. Jak wytłumaczą się chłopcy? Zobaczymy… - blondynek skończył czytać, zauważyłam że nad czymś poważnie się zastanawia.
 - Niall czy ta Charlotte Smith to nie jest przypadkiem twoja była? – spytał Louis
 - Kurwa jest – przyznał wkurzony blondyn – Chłopaki ona to wszystko zmyśliła. Mogę się założyć, że zapłaciła tej dziewczynie, żeby udawała poszkodowaną! – Niall był załamany i równocześnie wściekły.
 - Zadzwoń do niej – rozkazał Liam.
 - Po co? – głodomór był zaskoczony.
 - No może uda ci się z nią to wyjaśnić – tatuś podał Horanowi teleon, był tak zdenerwowany, że  ręka mu się trzęsła.
 - No dobra – zgodził się Niall  wybierając numer telefonu.
 - Cześć Charlotte tu Niall. Nie rozłączaj się proszę! …… Chcę porozmawiać o tym artykule …… Wiesz dobrze, że jej nie pobiliśmy …… Nie ……. Charlotte! Wiem, że ją przekupiłaś….. Bo chciałaś do mnie wrócić , a ja się nie zgodziłem ……. Czemu to robisz? Niszczysz One Direction! …….. Nie…….. Daj mi spokój…… Nie uda ci się to!..... – Niall rzucił telefonem o ścianę, był strasznie wkurzony.
 - I co?  - spytałam.
 - Powiedziała, że to jej słodka zemsta – próbował się trochę uspokoić buraczek.
 - I co teraz? – Louis był przerażony – To koniec?
 - Nie Lou! Nawet tak nie myśl! – Hazza potrząsnął przyjacielem – Ta zdzira nas nie zniszczy! – dodał.
 - właśnie nasz zespół przetrwa – Zayn przytulił zrozpaczonego pasiastego. Lou wtulił się w klatkę piersiową mulata i zaczął cichutko szlochać. Chłopcy byli zaskoczeni jego zachowaniem, przecież pasiasty bardzo rzadko płakał. Przyglądałam się jak laluś głaszcze Loisa po głowie i coś mu szepcze na ucho.
 - J-a nie- nie chc – e żeby na- nasz zespół się- się rozp- adł – wydusił przez łzy, które zrobiły wielką plamę na koszulce mulata.
 - Ciii nie płacz – pocieszali go dalej chłopcy.,
 - A może porozmawiam z tą fanką? – zaproponowałam, a wszyscy spojrzeli na mnie, nawet pasiasty przestał płakać.
 - Świetny pomysł – poparł mnie Harry, a ja popatrzyłam na resztę, czekając na zdanie innych.
 - W sumie można spróbować – wzruszył ramionami Liam – A może uda ci się ją tu przyprowadzić, to my z nią pogadamy? – zamyślił się.
 - I myślicie, że wycofa te oskarżenia? – w Louisie wezbrała się iskierka nadzieji.
 - Może – blondynek chyba zbyt nie wierzył w to, że może się udać.
 - A jeśli to nie poskutkuje? Co się z nami stanie? Ja nie chcę iść za kratki! – mulat był lekko przestraszony.
 - Nie trafimy do paki! Jeśli się nie uda, to nasza czwórka jest skończona, a Harry robi karierę solową – buraczek lekko uśmiechnął się do lokowatego.
 - O NIE! Bez was nigdy nie będę śpiewał! – zaczął energicznie machać rękami na znak protestu. – Albo One Direction albo nic. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. – przytulił każdego po kolei pocieszająco.
 - Dzięki – westchnął Horan – Prawdziwy z ciebie przyjaciel – dodał uśmiechając się do Loczka.
 - Chłopaki, koniec czułości trzeba działać! – musiałam przerwać tą wzruszającą scenę, przecież trzeba brać się do roboty – Jak znajdę tą dziewczynę? No tą Lilly Adams? – po ich twarzach domyśliłam się, że nikt nie miał żadnego pomysłu, więc usiadłam zrezygnowana za pufie. Siedzieliśmy tak w ciszy przez dobre dziesięć minut, każdy pogrążony we własnych myślach.
 - Poczekaj – wszyscy podnieśliśmy energicznie głowy i spojrzeliśmy na blondynka, który wziął laptop ze stolika i go włączył. Popatrzyłam na chłopaków, ale oni też nie wiedzieli co teraz wyprawiał Niall. – O mam! Ta dziewczyna codziennie pracuje w spożywczaku tu nie daleko za zakrętem! –oznajmił zadowolony
 - Skąd ..? – nie dokończył zaskoczony Zayn.
 - Facebook – na tak na tym portalu przecież można wszystko znaleźć. Buraczek pokazał nam wszystkim profil dziewczyny, był wprost z siebie dumny. Spojrzał na mnie, wciąż w jego oczach widziałam strach i załamanie, więc posłałam mu najpiękniejszy uśmiech na jaki wtedy było mnie stać. Chyba trochę się rozchmurzył.
 - Czyli plan jest taki: Pójdę do tego sklepu, próbuję z niż porozmawiać i ściągnąć ją tutaj – podsumowałam, a chłopcy pokiwali głowami. – to bez sensu – jakoś ten plan był niezbyt przekonywujący.
 - Może trochę, ale trzeba spróbować – tatuś spojrzał na mnie błagalnym spojrzeniem.
 - No dobra zrobię to – poddałam się i machając chłopakom na pożegnanie wyszłam z domu i skierowałam się w kierunku sklepu.
    Westchnęłam i pchnęłam drzwi do spożywczaka, był dość mały jak  na sklep. Rozejrzałam się z nadzieją, że ujrzę tą Lilly, po chwili zauważyłam, że zmywa podłogę na klęczkach. Dziewczyna była niziutka i strasznie szczupła. Była całkiem ładna, nie licząc  krost na nosie. Wyglądała tak naturalnie, żadnego makijażu, brązowe włosy związane w niedbałego kucyka i proste ciuchy, nic specjalnego. Było coś co w niej od razu polubiłam, może to ten przyjazny wyraz twarzy.
 - Hej – zagadnęłam
 - Cześć – powiedziała niepewnie – Czy my się wcześniej nie wiedziałyśmy? – patrzyła na mnie podejrzliwie.
 - Nie – zaprzeczyłam od razu. I co teraz? Jak do niej zagadać, żeby zdobyć jej zaufanie?! Wcześniej o tym nie pomyślałam. O już wiem, oświeciło mnie jak zauważyłam obok klęczącej na posadzce dziewczyny wiadro i brudną wodą.
 - Ups! Przepraszam! – udawałam zakłopotaną, rozlewając wodę na ziemię i na nią. Na szczęście chyba nie skapnęła się, że potrąciłam to wiadro nogą specjalnie. – Naprawdę nie chciałam! Przepraszam, że oblałam cię tą wodą! Niezdara ze mnie, muszę uważać jak chodzę. – pomogłam jej wstać dalej przepraszając.
 - Nic się nie stało – westchnęła patrząc na swoje brudne od wody ubrania.
 - Jesteś cała w pomyjach – nie byłam przekonana, czy to naprawdę było nic -  To wszystko moja wina, więc muszę ci to jakoś wynagrodzić. Mieszkam niedaleko, więc pójdziesz ze mną, a ja dam ci jakieś ciuchy na przebranie i zrobię kawę z ramach przeprosin – udawałam, że mi bardzo zależy. W sumie to był świetny przekręt, żeby poszła ze mną do domu chłopaków.
 - Ale praca – westchnęła
 - Oj tam. Szef zrozumie – przekonywałam dziewczynę.
 - No dobra – poddała się – Tylko po czekaj pójdę po torebkę. – poszła na zaplecze niosąc puste wiadro i mopa. Udało się! No Rose jesteś wielka! Uśmiechnęłam się do siebie zadowolona. No to teraz, żeby chłopaki tego nie schrzanili i będzie dobrze.
 - Idziemy? – spytała podchodząc do mnie.
 - A tak, zamyśliłam się. – posłałam dziewczynie uśmiech i przyjrzałam jej się dokładniej. Pewnie była w moim wieku, mimo tego niskiego wzrostu. Lilly szła ze mną przez całą drogę w ciszy, cały czas próbowała doprowadzić swoje mokre ubrania  do porządku, ale  i tak była całe w brudnych pomyjach. Muszę przyznać, że okłamałam ją mówiąc, że ta willa to mój dom. Ale przecież nie powiem, że tu mieszka zespół One Direction, który chce z tobą porozmawiać. Wtedy na pewno by nie weszła.
 - Wow… Ty tu mieszkasz?  - spytała przystając na korytarzu i zdejmując czarne trochę przyduże trampki, chyba Lilly nie miała zbyt ciekawej sytuacji finansowej.
 - No tak. Chodźmy do salonu. – zaprowadziłam dziewczynę do dużego pokoju.
 - Co tu się dzieje? – oczy wyszły jej z orbit jak zobaczy ła siedzącą na kanapie piątkę chłopków .
 - Musimy porozmawiać – Harry wskazał na wolne miejsce na kanapie obok Zayna. ‘’poszkodowana’’ niepewnie usiadła we wskazanym miejscu.
 - Lilly postanowiłam cię tu ściągnąć, pewnie domyślasz się w jakiej sprawie – dziewczyna pokiwała głową przestraszona – W sklepie nie myliłaś się, widziałaś mnie już wcześniej na parkingu z nimi – wskazałam na czwórkę chłopców.
 - Słuchaj wiesz dobrze, że cię nie pobiliśmy – powiedział spokojnie Liam przeszywając nastolatkę wzrokiem.
 - Pobiliście mnie – upierała się Lilly.
 - Wiemy, że Charlotte cię przekupiła. – dodał blondynek – My nic ci nie zrobiliśmy.
 - Poturbowaliście mnie, a potem on – wskazała na Louisa bez przekonania – mnie zgwałcił -  popatrzyła na swoje stopy zakłopotana, widać było, że coś ukrywała.
 - Słuchaj Lilly przez ciebie nasz zespół może się rozpaść-   po policzku pasiastego spłynęła pojedyńcza łza, Hazza widząc to od razu go mocno przytulił. Dziewczyna popatrzyła na tą scenkę smutno i chyba dopiero teraz doszło do niej co zrobiła.
 - Przepraszam – wyszeptała – Macie rację, ta Charlotte mnie przekupiła – spuściła głowę.
 - Ale dlaczego zgodziłaś się, żeby zrobić coś takiego? – spytał Zayn wpatrując się w siedzącą obok niego brunetkę.
 - Bo… - dziewczyna się rozpłakała, mulat nie mógł patrzeć na załamaną nastolatkę więc mocno ją do siebie przytulił.
 - Nie płacz – pogłaskał ją po plecach laluś.
 - Przepr-aszam  pe- pewnie mnie za- za  to nie-nie-nawidzicie – już druga osoba dzisiaj wypłakiwała się w koszulkę Malika, ale mu najwyraźniej to nie przeszkadzało.
 - Wcale nie jesteśmy na ciebie źli, prawda chłopaki? – Zayn spojrzał na przyjaciół, a oni pokiwali  głowami zaskoczeni zachowaniem dziewczyny.
 - Dlaczego to zrobiłaś? – spytał Harry kiedy Lilly w końcu doszła do siebie i wydostała się z objęć mulata.
 - Charlotte zaproponowała mi pieniądze, a w mojej sytuacji są mi bardzo potrzebne – przyznała – wiem, że nie powinnam tego robić, ale musiałam – wytarła rękawem bluzy mokre policzki.
 - Jak to? – nie rozumiał Niall.
 - Mój mały synek jest ciężko chory, ma nowotwór złośliwy mózgu i jeśli nie będzie miał drogiej operacji to on… umrze.. – jej oczy się zaszkliły – Potrzebuję gotówki na operację. – schowała twarz w dłonie.
 - Ty masz dziecko? – Liam był zaskoczony
 - Tak jak miałam 15 lat zaszłam w ciążę, teraz Jimmy ma dwa latka, jest bardzo słodki i jak pomyślę, że niedługo go zabraknie to… - pokręciła głową zrezygnowana – Moi rodzice odwrócili się ode mnie jak powiedziałam im , że jestem w ciąży, wyrzucili mnie z domu.  – było mi jej strasznie szkoda, była w moim wieku i tyle już przeszła, to straszne. – Rozumiecie dlaczego to zrobiłam? – popatrzyła na nas smutnymi oczami.
 - Rozumiemy - . gdybyśmy byli na twoim miejscu, zrobilibyśmy to samo – blondynek bardzo się przejął tą sytuacją.
 - Czy możesz jakoś to wszystko odkręcić? No powiedzieć , że nic ci nie zrobiliśmy? – spytał z nadzieją Louis.
 - Nie – odpowiedziała załamana.
 - Dlaczego? – pasiasty nic nie rozumiał.
 - Bo wtedy będę musiała zwrócić te pieniądze, a jeśli to zrobię stracę mojego synka – powiedziała pochlipując.
 - Pomożemy ci – oznajmił blondynek, a wszyscy popatrzyliśmy na niego nie wiedząc o co chodzi – Damy ci pieniądze na tą operacje – wytłumaczył widząc nasze miny.
 - Ale ja nie mogę tego przyjąć – stwierdziła Lilly
 - Możesz i tak zrobisz. To będzie takie podziękowanie od nas, za to, że powiesz wszystkim całą prawdę. -  mówił Lou – Nie martw się! My ci pomożemy! – krzyknął z entuzjazmem, już nie zostało ani śladu po załamanym pasiastym.
 - Naprawdę? – dziewczyna nie wierzyła własnym uszom.
 - Naprawdę – potwierdził wszystko tatuś.
 - To co odkręcisz to wszystko? – Zayn podał dziewczynie gazetę i wskazał na pierwszą stronę.
 - Przepraszam – chyba się zawstydziła czytając  tekst na pierwszej stronie.
 - Nie masz za co przepraszać – westchnął Lou
 - Nie, właśnie, że mam. Chcę przeprosić was chłopaki a w szczególności Nialla i Zayna. Przepraszam, że was tak poturbowałam. – na jej policzkach rozkwitły dwa rumieńce.
 - Było minęło – machnął ręką mulat.
 - Niall przepraszam, że cię tak mocno kopnęłam w czułe miejsce. Jest mi przykro z tego powodu, pewnie się przeze mnie cierpiałeś. – zwróciła się do buraczka.
 - Bolało i to bardzo. – skrzywił się na samo wspomnienie o kopniaku – Ale jak to powiedział nasz Zaynuś było minęło – roześmiał się chyba pierwszy raz tego dnia.
 - Osz ty! Ja ci dam Zaynusia! Ty farbowany blondynku o krzywym zgryzie! – laluś wystawił mu język.
 - Odpierdol się od mojego zgryzu! – krzyknął Horan i ze śmiechem rzucił się na mulata, który upadł próbując uciec głodomorowi, a ten na niego.
 - Oni tak zawsze? – spytała Lilly patrząc na przewalających się po podłodze chłopców.
 - Tak – potwierdziłam.
 - Chłopaki nie róbcie z siebie idiotów przy gościu! – upomniał ich tatuś – Koniec tego! – rozdzielił ich, a te dwa przygłupy ciągle się rechotali nie wiadomo z czego.
 - Jak mam to odkręcić? – spytała Lilly wracając do poprzedniego temetu.
 - Jutro mamy wywiad, po porstu pójdziesz z nami i wszystko wyjaśnisz – wyjaśnił Harry
 - A co mam powiedzieć? – po jej minie widać było, że trudno będzie się jej przyznać do tego, że kłamała.
 - Prawdę  - odpowiedział na jej pytanie Louis.
 - A nie będę miała nieprzyjemności dlatego, że kłamałam? -  była trochę przestraszona.
 - Nie, jeżeli wszystko dokładnie wyjaśnisz. A poza tym przecież nie podamy cię do sądu – próbował ją pocieszyć pasiasty.
 - Najlepiej jak oddasz te pieniądze jak najszybciej Charlotte. – powiedział Niall już zupełnie poważnie.
 - Masz racje – poparła go Lilly
 -  Zapłacimy za tą operację pieniędzmi z ostatniego koncertu, no nie chłopaki? – zaproponował Loczek.
 - TAK! – zgodziła się reszta.
 - A le to na pewno strasznie dużo pieniędzy, naprawdę nie mogę  tego przyjąć – dziewczyna pokręciła głową.
 - Możesz i zrobisz to – Liam nie chciał słyszeć żadnego sprzeciwu.
 - Ale… - dziewczyna nie dawała się przekonać.
 - Zrób to dla swojego synka – powiedziałam, a Lilly zaczęła się wahać.
 - Dziękuję – zaczęła płakać.
 - Nie płacz – pocieszał ją Louis
 - To łzy szczęścia – wychlipała – Pomimo tego zo wam zrobiłam, wy i tak chcecie mi pomóc. Dziękuję i obiecuję, że spłacę dług.
 - Nie ma za co.  – powiedzieli chórkiem.
 - To jutro na wywiadzie? – chciała się upewnić.
 - TAK.
 - Dobra przyjdę na pewno a teraz muszę już iść, bo szef mnie zabije – Lilly podniosła się z kanapy, Zayn posłał jej uśmiech na pożegnanie.
 - Poczekaj! Miałam dać ci coś do przebrania – zatrzymałam ją i pobiegłam do pokoju Nialla, wzięłam jakiś zielony t-shirt i wróciłam na dół. – Prszę! – zdyszana wręczyłam jej ciuch.
 - Dzięki upiorę ją i przyniosę na jutro – Lilly skierowała się w kierunku wyjścia.
 - Nie musisz jej zwracać, niech będzie taką pamiątką, żebyś o nas nie zapomniała – powiedział z uśmiechem blondyn.
 - Na pewno nie zapomnę – uśmiechnęła się – Przepraszam was za wszystko i do zobaczenia. – pożegnała się w wyszła.
 - Ufff… - Louis oparł się o ścianę i zjechał na podłogę.
 - Udało się! – Harry skoczył na pasiastego siedzącego na ziemi.
 - Jutro cały świat pozna prawdę i znów będą nas kochać! –Niall mocno mnie przytulił. Jego entuzjazm mi się udzielił, byłam taka szczęśliwa, ż wszystko się ułożyło. One Direction ocalone. Jak zwykle miałam być w domu dziecka dwie godziny temu. O fuck!


================================================
hej! jest mi smutno ponieważ jest tyle wejść a tak mało komentarzy ;( PROSZĘ KOMENTUJCIE! ! !
zapraszam na moje dwa pozostałe blogi! ;p
 A oto zapowiedź kolejnego rozdziału:

- Byle gówno? – w środku cała się gotowałam – Czy wy naprawdę jesteście takimi idiotami?! Czy może się zgrywacie do cholery?!
- To wy stroicie fochy za nie wiadomo co … - nie dokończył
 - Zamknij się! – krzyknęłam, byłam strasznie wkurzona – Ta gitara była wyjątkowa!
 - Ta jasne – Liam popatrzył na mnie obojętnie.
 - Jakbyście choć raz go posłuchali, to wiedzielibyście, że ten instrument wiele dla niego znaczył! – wydarłam się, chwyciłam plecak i pośpiesznym krokiem wyszłam z pokoju.
 - Rose czemu ty..? – Lou nie wiedział o co come on
 - Jesteście debilami, jeśli naprawdę nie domyślacie się co zrobiliście! – krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami wyjściowymi.

==============================================
jeśli będzie mało komentarzy, to później dodam 16 rozdział! więc jeśli chcecie szybciej nowy to komentujcie! prosze! 



Więc proszę o komentarze!