czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 24


Mój związek z Niallem to … coś magicznego, pięknego… to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Od momentu kiedy staliśmy się parą nigdy tego nie żałowałam. Wręcz cieszyłam się, że mogę spędzić tyle czasu w jego ramionach. Doceniam każdą sekundę z nim, tak samo jak doceniałam każdy dzień z moimi zmarłymi rodzicami. Byłam zawsze dla nich dobra i taka pomocna, jedyne czego żałuję to kłótni z nimi. Gdybym żyła z nimi w ciągłej zgodzie to życie byłoby piękniejsze dla nich i dla mnie. Teraz żałuję. Żałuję tego że nie byłam doskonałą córką, którą pewnie chcieli mieć. Ale niestety odeszli i już nie zmienię tych rzeczy, które z chęcią bym zmieniła. Cieszę się, że Bóg pozwolił mi spędzić z nimi też te dobre chwile. Coraz rzadziej o nich myślę i to mnie dołuje. Chciałabym czuć ich obecność zawsze, niestety z każdym dniem mam wrażenie, że się ode mnie oddalają. Nie potrafię tego zatrzymać. Tak naprawdę nie wiem czy patrzą na mnie z nieba, albo czy są ze mnie dumni. Chciałabym dostać jakiś znak od nich, że nade mną czuwają, jednak niestety nic takiego nie nastąpiło i pewnie nie nastąpi. Będę żyć w nieświadomości. Nie będę wiedziała co oni sądzą o tym co robię i jak się zachowuję. Oni pewnie nie wiedzą, że trudno mi bez nich i że dalej ubolewam nad nimi. A może mama i tata się o mnie martwią? Może boją się że jestem nieszczęśliwa? Jeśli tak sądzą to mają rację. Choć teraz jest lepiej, teraz kiedy u mojego boku jest blondyn w końcu odnajduję się. Wiem, że muszę cieszyć się każdą chwilą z nim. Nie popełnię tego samego błędu co z rodzicami. Nie będę się z nim kłóciła. Nigdy.
 - Nie wchodź tam!!! – Harry swoim krzykiem całkowicie wyrwał mnie z zamyślenia. Niespokojnie rozejrzałam się po salonie, lecz to tylko Loczka całkowicie pochłonął jakiś Horror.
 - Co ty tak przeżywasz? To tylko film – Niall wpakował do buzi kolejną garść popcornu.
 - Ale straszny film – Hazza podkreślił słowo straszny i wtulił się w siedzącego obok niego Louisa, który był również wystraszony.
 - Chyba nudny film – poprawił go mulat ziewając. Zayn jako jedyny siedział na podłodze, gdyż starczyło dla niego miejsca na kanapach.
 - Kate – szepnął Liam przez sen przewracając się na drugi bok, tatuś tak się rozłożył, że zajął całą drugą kanapę.
 - Ktoś tu się zakochał – Lou uśmiechnął się słodko spoglądając na słodko śpiącego daddyego.
 - Nie tylko on – Niall położył głowę na moich udach i uśmiechnął się w sposób przeznaczony tylko dla mnie.
 - No kurwa! Horan weź te kopyta! – wrzasnął Harry, gdyż mój blondynek głowę położył na mnie, ale jego nogi spoczęły niestety na Loczku siedzącym tuż obok nas. Niall strącił żelki leżące na kolanach Hazzy, oczywiście niechcący.
 - Co się dzieje? – Li rozejrzał się po pokoju ziewając.
 - Ten debil wysypał mi żelki! jełop!– Loczek wskazał na nadal leżącego blondynka palcem. Harry spojrzał na niego wrogo i z impetem zwalił go z kanapy. Niall z hukiem wylądował na ziemi.
 - AŁa – chłopak chwycił się za głowę – Zleciałem na łeb! Harry ty niedorozwoju mogło mi się coś stać! No kurwa ale boli! – jeśli dalej tak pójdzie to zaczną się bić. I chyba to jest nieuniknione. Cisza przed burzą, właśnie taka atmosfera teraz panowała w pokoju. Chłopcy co raz posyłali sobie mordercze spojrzenia. Cofnęłam się lekko zdzwiona jak i przestraszona.
 - Niedorozwój? Ja? – Harry dosłownie zgrzytał zębami.
 - Tak ty – blondynek podniósł się powoli z podłogi – Za trudne słowo dla ciebie Styles? Może dać ci słownik? – Niall uśmiechnął się zadowolony.
 - Wiem co to znaczy – wysyczał drugi – Nawet jeśli jestem niedorozwojem to ty jesteś popierdoleńcem i idiotą! Jak na ciebie patrzę to rzygać mi się chce. Wyglądasz jak.. – nie dokończył.
 - Odpierdol się od mojego wyglądu! – Horan zrobił jeden krok w jego stronę.
 - Te wypieki na twarzy upodobniają cię do małej dziewczynki – chłopak kontynuował – A te krzywe zęby… czy ty słyszałeś że istnieje coś takiego jak aparat na zęby?! – Harry chyba trochę przesadził. Co w niego wstąpiło? Przecież on nigdy taki nie był.
 - Co mu się stało? – szepnęłam na ucho Louisowi.
 - Zerwał z Amber – odszepnął.  No to wszystko wyjaśnia. Harry w końcu dowiedział się że była z nim tylko dla kasy i teraz jest wkurzony z tego powodu na cały świat. W sumie nie dziwię mu się, pewnie też bym była lekko poddenerwowana.
 - Odwołaj to! – blondynek zacisnął dłonie w pięści.
  - Ani mi się śni – prychnął Loczek.
 - Ej chłopaki przestańcie – między nimi stanął Louis.
 - Odsuń się Lou – jednak pasiasty nie posłuchał Harrego i stał dalej – No kurwa, tobie też coś padło na łeb?! Mówiłem, żebyś się odsunął! – nie poznawałam go. Przecież Harry nigdy taki nie był, nigdy w życiu nie podniósł głosu na przyjaciół a w szczególności na Louisa. A teraz? Ciskał piorunami w każdego kto stanął mu na drodze. Dlaczego tak się zachowywał? Czy zerwanie z Amber aż tak bardzo go zdenerwowało, że teraz bez powodu czepiał się innych?
 - Nie – pasiasty był nieugięty – Nie pozwolę, żeby moi najlepsi przyjaciele robili sobie nawzajem krzywdę – powiedział smutno patrząc na Loczka, a potem na blondynka.
 - Chyba masz rację – Niall się trochę rozluźnił – Harry przepraszam poniosło mnie. Zgoda? – Irlandczyk wyciągnął dłoń w jego kierunku.
 - Kurwa nie! – zignorował rękę Nialla – Wszyscy mnie wkurwiacie! A ty – wskazał na pasiastego – najbardziej.  Ciągle za mną łazisz i wtrącasz się w nie swoje sprawy. Nie potrzebuję twojej pomocy! Słyszysz?!  Rozstanie z Amber to tylko i wyłącznie moja sprawa! Nie twoja! Przestań ciągle wmawiać mi że ona nie była warta moich uczuć, bo się mylisz! Była tego warta i nadal jest! Co z tego że ze mną zerwała dla jakiegoś cholernego światowej sławy modela?! Ja ją KOCHAM i tobie nic do tego! – Harry wyżywał się na nim – mam dosyć ciebie. Chciałbym żebyś dał mi w końcu spokój! Nie potrzebuję cię! Rozumiesz? Jesteś mi niepotrzebny! – po policzku Louisa spłynęła duża łza, chłopak słysząc słowa swojego jak dotąd sądził najlepszego przyjaciela, uciekł na górę do swojego pokoju. Co ten Harry narobił?
 - Louis! – pobiegłam za nim z obawy że mógłby coś sobie zrobić. Chłopak leżał na swoim łóżku, a po jego policzkach spływało mnóstwo łez. Jeszcze nigdy nie widziałam go w tak kiepskim stanie. Powtarzam: nigdy.  Bez słowa usiadłam obok niego na tapczanie i pogłaskałam  po włosach.
 - On nie chciał tego powiedzieć – szepnęłam.
 - Nie Rose. On chciał to powiedzieć. – pasiasty pociągnął nosem i przymknął oczy żeby powstrzymać kolejne łzy, lecz to nic nie dało. Ciecz dalej spływała strumieniem po jego policzkach – On mnie nie lubi, miałem go za przyjaciela, ale chyba się myliłem. Nikt mnie nie kocha – zaniósł się jeszcze głośniejszym płaczem. Przytuliłam go z całej siły, było mi go tak cholernie szkoda.
 - Ja, Niall, Zayn i Liam cię kochamy. Harry też cię kocha tyle, że dzisiaj go trochę poniosło.  Jesteś wspaniałym człowiekiem i nie powinieneś się tak zamartwiać – pogłaskałam go po plecach.
 - Ja nie wiem co mam myśleć – westchnął – Rose, czy mogłabyś mnie zostawić samego? Chciałbym to wszystko przemyśleć – powiedział cicho.
 - Skoro tego potrzebujesz – uśmiechnęłam się pocieszająco – Tylko potem powiedz do jakich doszedłeś wniosków .
 - Nie bój żaby. Pierwszej ci powiem  - uśmiechnął się lekko, chyba już mu się trochę poprawiło. Wyszłam z pokoju wiedząc, że dobrze zrobiła mu rozmowa ze mną. usłyszałam jakieś jęki z pokoju mojego i Nialla, trochę ciekawa udałam się w tamtym kierunku. Zastałam tam Zayna pochylonego nad Niallem, który siedział na brzegu łóżka.
 - Nie ruszaj się – powiedział mulat do blondynka. Nie zbyt wiedziałam o co chodzi, gdyż laluś stał do mnie tyłem i zasłaniał mi Horanka.
 - Ale to boli – wyżalił się Niall, zaciekawiona podeszłam bliżej. Zayn właśnie naklejał plaster na rozcięty  łuk brwiowy blondynka.
 - Co się stało? – spytałam lekko zaniepokojona.
 - Harry dostał szału – wyjaśnił  mulat. Nie musiał już nic więcej mówić.
 - A gdzie on tak właściwie jest? – spytałam.
 - Wybiegł z domu wkurwiony na cały świat, a Li poszedł za nim z obawy, że sobie coś zrobi – laluś skończył opatrywać rany blondynka – To ja idę ogarnąć to szkło, bo Harry rozbił wazę która stała w przedpokoju -  chłopak wyszedł z pokoju z apteczką w ręku.
 - Rose? Co wstąpiło w Hazzę? Przecież on nigdy tak się nie zachowywał – Niall zrobił smutną minkę.
 - chyba tu chodzi o to zerwanie z Amber – objęłam go mocno – Ale do końca nie jestem pewna.
 - Martwię się o niego – wtulił się mój bok. On naprawdę był zdołowany faktem, że Loczek przeżywa teraz ciężkie chwile.
 - Ja też się martwię, ale z biegiem czasu to minie i Harry będzie taki jak dawniej – pogłaskałam go po głowie. Był drugą osobą którą dzisiaj pocieszałam, muszę przyznać, że czułam się jak ich matka a nie przyjaciółka, czy jeśli chodzi o Nialla dziewczyna.
 - Tak myślisz? – jego błękitne ślepka spojrzały na mnie z nadzieją.
 - Ja nie myślę, ja to wiem – uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił ten drobny gest.
 - Niall! TELEFON DZWONI! TO DO CIEBIE! – usłyszałam wrzaski mulata z dołu.
 - Idę! – odkrzyknął blondynek. Dał mi  jednego buziaka w czoło i poczłapał w kierunku schodów, nie chciałam zostać sama więc poszłam za nim. Na dole Zayn podał telefon Horankowi który spojrzał pytająco na kumpla, jednak mulat tylko wzruszył ramionami. Wiem jedno: gdyby nie odebrał tego telefonu nasze życie było by o niebo lepsze.
 - Halo? – powiedział niepewnie do słuchawki – Tak to ja….. Ciocia? – zrobił zdziwioną minę – Jak ja dawno cię nie widziałem! ….. co? dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?...... ale to coś poważnego? ….. czy to jest pewne? …. Aha …. Ciociu tak mi przykro… - wyraźnie posmutniał – Co mam zrobić? … ale ciociu……. Ja nie dam rady….. no ale….. jesteś pewna?...... no dobrze, obiecuję – rozłączył się. Muszę przyznać, że jako bierny słuchacz niewiele zrozumiałam z tych urywków rozmowy.
 - Co jest? – mulat zauważył lekko przestraszoną i niepewną twarz Nialla.
 - Ciocia prosi, żebym zajął się jej córką – złapał się za głowę zmartwiony – Boże, dlaczego akurat ja?!
 - Ale po co? – Zayn tak samo jak ja nic nie rozumiał.
 - Bo ciocia jest ciężko chora i nie ma siły na sprawowanie  opieki nad nią – wytłumaczył – Muszę się nią zająć, czy tego chcę czy nie. Choć ostatni raz widziałem ją jak była malutkim szkrabem, była taka grzeczniutka, więc myślę że nie będziemy mieli z nią problemu – uśmiechnął się do Zayna, który miał sprzeczne odczucia.
 - Ile ma lat? – wtrąciłam.
 - Czternaście – powiedział  blondynek.
 - A jak ma na imię? – spytał mulat.
 - Vicki – odpowiedział.

*oczami narratora*
Vicki. To imię niby nic nie znaczy, lecz za parę miesięcy Niall, Rose, Harry, Zayn, Louis i Liam nie będą mieli związanych z nim miłych wspomnień. Ta dziewczyna nie wróży nic dobrego, niby czternastolatka, lecz z charakterkiem.  Dzień w którym przestąpi próg willi One Direction, będzie dniem przeklętym. Szóstka przyjaciół pożałuje, że nie zatrzasnęła jej drzwi przed nosem.  Można powiedzieć, że zostaną wystawieni na próbę, ale czyją? Boga czy szatana? Tego nawet oni nie wiedzą. Ktoś chce sprawdzić jak silna jest ich przyjaźń i czy przetrwa przeciwności losu. To będzie próba ich życia. Ona zadecyduje o tym co się z nimi stanie, zadecyduje w wszystkim.  Czy będą w stanie przetrwać to co przyniesie im życie? Będą sobie pomagać czy raczej poddadzą się? A może vicki  zmieni się dzięki pomocy chłopców i Rose? Nic nie wiadomo…



____________________________________________________________________
taaaaaaaaaa daaaaaaaaaaaamm! i oto jest 24 rozdział ;) pisałam go pół wczorajszej nocy a dzisiaj poprawiałam błędy ;p więc troche się zeszło ;)

po pierwsze:
przepraszam że tyle musiałyście czekać na kolejny rozdział, ale niestety nie miałam jak go napisać, gdyż w poniedziałek wróciłam z ośmiodniowego rajdu rowerowego po roztoczach i byłam wypompowana ;p wszystko mnie bolało i tak dalej ;p tak więc mam nadzieję że mnie zrozumiecie ;)
po drugie:
bardzo dziękuję za pomoc w wybraniu zdjęcia i imienia dla nowej bohaterki ;) jak już pewnie zauważyłyście wygrało imię Vicki ;) a oto jak głosowałyście:
konkurs na imię:
1. Vicki - 10 głosów
2. Evelin - 6 głosów
3. Eva - 2 głosy
4. Irene - 0 głosów
konkurs na zdjęcie:
1. zdjęcie 2 - 14 głosów
2. zdjęcie 1 - 4 głosy
3. zdjęcie 3 - 1 głos

za wszystkie głosy bardzo dziękuję ;)  
ps. proszę odpowiedzcie: przed opublikowaniem tego rozdziału myślałyście że kim będzie nowa bohaterka???
po trzecie:
czy podoba wam się narracja na końcu tego rozdziału? bo ja mam sprzeczne uczucia ;p 
dacie radę z 20 kom? ;)

to chyba już wszystko... bye! ;)