No gdzie on do cholery jest? Czemu go jeszcze nie ma? Umówiliśmy
się, że będzie tu o 12, a jest 12:30. Gdzie się ten Niall podziewa? Mieliśmy iść
do Milk Shake City . hmmm… chyba poczekam na niego na podwórku, tak, myślę że
to świetny pomysł. Może na świeżym powietrzu czas zleci szybciej, może w końcu
buraczek przyjdzie. Zamknęłam drzwi od pokoju i ruszyłam w kierunku wyjścia.
- Rose! - tuż przed drzwiami wyjściowymi zatrzymał mnie
Matt( przyjaciel z domu dziecka).
- O co chodzi? -
spytałam
- Bo ten no... - Matt nie mógł się wysłowić.
- Matt śpieszę się -
upomniałam go.
- Ale... - chyba coś
było nie tak, dlaczego on się tak zachowywał?!
- Przepuść mnie –
poprosiłam, gdyż zagrodził mi drzwi.
- Rose, ale to nie
jest dobry pomysł – Matt zachowywał się strasznie dziwacznie. Nie miałam
zamiaru z nim dyskutować na ten temat, co jest dobre a co złe. Przecisnęłam się
z trudem obok niego i wyszłam na zewnątrz. Mój przyjaciel próbował mnie
zatrzymać, lecz niestety zobaczyłam to przed czym chciał mnie obronić…. Pod
wielkim dębem … nie mogłam w to uwierzyć… tam stał mój przyjaciel Niall
obiecujący, że nigdy mnie nie urazi i skrzywdzi. A co zobaczyłam? Blondynka liżącego
się z moim wrogiem Nicole.. z tą dziwką Nicole, która mnie tak skrzywdziła. Nie
mogłam na to patrzeć, wbiegłam z powrotem do domu dziecka, a Matt podążał za
mną krzycząc coś niezrozumiale. W końcu dotarłam do pokoju, rzuciłam się na
łóżko i przytuliłam do swojego misia. Łzy płynęły mi strumieniami po
policzkach.
- Rose? – do pokoju
wszedł Matt
- Idź proszę. Chcę zostać
sama – powiedziałam.
- Na pewno? – chciał się
upewnić.
- Tak, proszę –
spojrzałam na niego załzawionymi oczami.
- Okey, ale niedługo
wpadnę do ciebie – obiecał i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Leżałam za łóżku i
wypłakiwałam się w poduszkę. Myślałam, że Niallowi na mnie zależy, myślałam że
zaczeka aż w końcu będę widziała co do niego czuję. Chyba jednak za długo zwlekałam,
teraz wszystko stracone. Jak on mógł obmacywać się z moim wrogiem? Chyba myliłam
się co do niego. Mówił, że zrobi wszystko żaby zdobyć moje zaufanie. Pamiętam dobrze
jak prosił żebyśmy zostali parą, a ja mu odmówiłam, dlaczego? Bo to nie był
odpowiedni moment na miłość dla mnie. Teraz gdy zrobiłam sobie nadzieję on tak
się zachowuje? Mam złamane serce, on jest powodem tego, że rozpadło się na
miliony kawałeczków. Czemu wcześniej nie posłuchałam swojego rozsądku? No pytam
się kurwa czemu? To wszystko co mówił mi blondasek to były kłamstwa. Ciekawe ile
dziewczyn przede mną się na to nabrało …
Chwyciłam zdjęcie
moich rodziców i mocno je przytuliłam do siebie.
- Wy wiedzielibyście
jak mnie pocieszyć – wyszeptałam, łzy nie przestawały płynąć. Patrząc na
zdjęcie moich kochanym rodziców czułam pustkę, kompletną pustkę. Wpatrywałam się
co raz w zdjęcie a potem bez calu w sufit, za wszelką cenę próbowałam sobie
przypomnieć ich żywych, ale co wydawało m się bardzo dziwne, twarze moich
bliskich zastygały w bezruchu. Dobrze pamiętałam jak wyglądali, ale nie
potrafiłam sobie przypomnieć ich kiedy się śmiali, przytulali mnie, żartowali
albo mówili, że mnie kochali. Moi rodzice mnie opuszczali, wkrótce zniknął na
zawsze. Niestety. Czułam się taka bezsilna, nic nie mogłam na to poradzić. Oni mnie
zostawili na tym świecie samą, a Niall mnie oszukał, zabawił się moimi
uczuciami. Najpierw rozkochał, z potem całował się z moim wrogiem. Teraz byłam
prawie pewna, że coś do niego czuję, coś poważniejszego, to chyba nie było
zwykłe zauroczenie. Nawet nie byliśmy prawdziwą parą! A już zdążył mnie
skrzywdzić! Ktoś nagle zapukał do drzwi.
- Rose to ja Matt –
powiedział stojąc po drugiej stronie drzwi.
- Wejdź – on nigdy
mnie nie zranił, znaliśmy się od krótkiego czasu, ale i tak znalazłam w nim
przyjaciela. Matt wszedł do mojego pokoju, usiadł obok mnie i nic nie mówiąc
mocno przytulił.
- Przykro mi –
wyszeptał.
- Mnie też jest
przykro – wychlipałam przez łzy.
- Nie płacz – zaczął zcierać
łzy z mojej twarzy – Proszę, bo nie mogę patrzeć na to jak cierpisz – dodał patrząc
na mnie współczująco.
- Spróbuję być silna –
wtuliłam się w jego tors.
Ktoś zapukał cichutko
do drzwi.
- Kto tam? – zawołał za
mnie mój przyjaciel za co byłam mu dozgonnie wdzięczna.
- Niall – odezwał się
głos po drugiej stronie. Matt spojrzał na mnie pytająco, a ja pokręciłam głową.
Chłopak westchnął, wstał i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
*oczami Nialla*
- Rose nie chce cię
widzieć – oświadczył Matt wychodząc na korytarz i zamykając za sobą drzwi
prowadzące do pokoju Rose.
- Ale ja muszę z nią
porozmawiać – tłumaczyłem
- Nie wpuszczę cię –
nie dawał za wygraną – Myślałem, że ci na niej zależy, a ty co robisz? Liżesz się
z Nicole – chyba się na nie zawiódł.
- Ale.. – nie dokończyłem.
- Nie wejdziesz –
powiedział stanowczo i wszedł z powrotem do pokoju, zostawiając mnie samego na
korytarzu. I co ja teraz zrobię? Przecież to Nicole mnie pocałowała! Muszę wszystko
powiedzieć Rose, może mi uwierzy. Złamałem jej serce, nienawidziłem siebie za
to. Nie dość, że straciła rodziców, to ja jeszcze dorzuciłem swoje trzy grosze.
Smutny z zarazem
wkurzony na siebie samego wyszedłem z domu dziecka, wsiadłem do samochodu i
pojechałem do domu.
(pół godziny później)
- co ci? – spytał Harry,
widząc, że łza spłynęła mi po policzku.
- Nic – powiedziałem i
pobiegłem do swojego pokoju. Za łzami w oczach rzuciłem się na łóżko i
próbowałem stłumić płacz.
- Przecież widzę, że
coś jest nie tak – loczek wtargnął do mojego pokoju i usiał obok mnie na łóżku –
Niall ty płaczesz? – zauważył moje coraz większe łzy.
- Tak – przyznałem –
Skrzywdziłem Rose, choć tak naprawdę nie zrobiłem tego celowo.
- A może trochę
jaśniej? – mój przyjaciel nic nie zrozumiał.
- Rose widziała jak
całuję się z Nicole, no tą co podarła jej tego misia – wyjaśniłem widząc jego
minę.
- Ty debilu! idioto! Ja kurwa nie wierzę!
Ty... ty..kurwa! Jak mogłeś to zrobić naszej przyjaciółce ......?! Ja
pierdole! - zbulwersował się.
- Harry.. – szepnąłem
– To nie…
- Oj już się nie
tłumacz! Co ty sobie myślałeś? No kurwa co?! Wiesz co?! Jesteś skończonym
idiotą! Dziwką w męskiej postaci! – przywalił mi z liścia i zerwał z miejsca. Szczerze
mówiąc takiej jego reakcji się nie spodziewałem. Nie wiedziałem, że ma takie
urozmaicone słownictwo. Jak mi dał z liścia to po prostu zaniemówiłem. On coraz
bardziej mnie dobijał…
- Harry –
powiedziałem cicho.
- Zamknij japę! Nic cię
nie tłumaczy! – nie miał zamiaru mnie słuchać.
- Harry! To ona mnie
pocałowała! – wykrzyknąłem to w końcu.
- Co ty pierdolisz?! –
był strasznie zdziwiony – Ale mówiłeś, że…
- Ona tylko ona mnie
pocałowała! Nie odwzajemniłem tego! – krzyknąłem. Twarz Loczka zaczęła się
rozmazywać, no tak łzy znów napłynęły do moich oczu.
- No to było tak od
razu – podrapał się po głowie – Sory za tą dziwkę w męskiej postaci. I za te
moje inne wymysły, które na szczęście się nie wymksnęły z mojej jadaczki –
kiedy dotarło do niego to co przed chwilą powiedział, zatkał sobie usta ręką.
- Jakie wymysły? –
podniosłem jedną brew.
- No ten takie tam –
zaczął wycofywać się w kierunku drzwi – Nie ważne! – krzyknął i wybiegł szybko
z pokoju po drodze zderzając się z Zaynem, który teraz prawdopodobnie leżał
poturbowany na korytarzu. Słuchać było jak opieprza Loczka. Gdybym miał ochotę
to pobiegłbym za nim i wyprostował te jego loczki, za to co mi wygarnął. No cóż
niestety nie miałem ochoty na takie zabawy. Nie teraz. Moje myśli znów wróciły
do Rose, czy kiedykolwiek mi wybaczy? Co mam zrobić? Już chyba wiem…
___________________________________________________
PROSZĘ O KOMENTARZE I REAKCJE! A TAKŻE ODPOWIEDZI DO MOJEJ NOWEJ ANKIETY
! DACIE RADĘ Z 10 KOMENTARZAMI POD TYM ROZDZIAŁEM? PROSZĘ! TO DLA MNIE WIELE ZNACZY!
CZYM WIĘCEJ KOM. TYM SZYBCIEJ NOWY ROZDZIAŁ ;)