sobota, 22 grudnia 2012

Nowy blog!

Więc oto link do mojego nowego bloga, jeśli chcecie dowiedzieć się więcej to na niego wejdźcie i przeczytajcie notkę ;)

NOWY BLOG: klik

Jest mi bardzo smutno, ponieważ pod epilogiem tylko 2 osoby zostawiły komentarz, przez chwilę zastanawiałam się nawet czy nie zrezygnować z pisania nowego opowiadania, bo stwierdziłam, że skoro nie ma kom, to 2 blog was nie interesuje ;/ jak NA RAZIE założyłam bloga, ale nie wiem czy będę kontynuować jeśli tak do tego podchodzicie ;(


mam zamiar napisać świątecznego shota, pojawi się w dzień wigilii albo później.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Epilog

 * dziesięć lat później *

 - Mamusiu Klara zabrała ma samochód - Josh pociągnął mnie za rękę, chcąc żebym poszła za nim. posłusznie wstałam i udałam się za synkiem do pokoju dziecięcego, który dzielił z Klarą. dziewczynka siedziała na dywanie i próbowała wsadzić lalkę do za małego samochodu, który należał do mojego synka. podeszłam do niej bliżej i pogłaskałam po kruczoczarnych włosach, mała podniosła na mnie swoje mądre brązowe oczy i uśmiechnęła się pogodnie. Była tak bardzo podobna do Zayna. Te same włosy, mądre oczy i karnacja.
 - Ciociu lala jest za duża - powiedziała melodyjnym głosikiem.
 - To poszukaj większego samochodu, a ten oddaj Joshowi, dobrze? - mała pokiwała główką i zrobiła to co jej zaproponowałam. nagle poczułam jak ktoś mnie odejmuje od tyłu w pasie i kładzie brodę na moje ramie. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że to Niall.
 - Harry dzwonił - usłyszałam głos blondyna tuż przy swoim uchu.
 - I co tam u nich? - spytałam przyglądając się Joshowi, który zadowolony bawił się niedawno odzyskanym samochodem. Klara dalej buszowała w pojemnikach z zabawkami w poszukiwaniu wystarczająco dużego pojazdu dla jej lalki.
 - Razem z Louisem wylądowali w Brazyli, Harry mówił, że Liam nie poleciał tam z nimi, tylko postanowił wrócić do Londynu. Podobno strasznie stęsknił się za swoim chrześniakiem - zaśmiał się cicho, widząc jak Josh rzuca w kąt samochód i rzuca się w ramiona Nialla.
- Wujcio przyjedzie na prawdę?! - chłopiec uśmiechnął się szeroko - W końcu będę miał z kim chodzić na basen i do parku puszczać latawce! - krzyknął uszczęśliwiony.
 - Przecież ze mną robisz to samo - zauważył blondyn, czochrając synka po blond włoskach.
 - Tatusiu nie obraź się, ale to nie to samo co z wujaszkiem Li - powiedział chłopiec po czym dał Niallowi całusa w policzek.
- Eh... będę musiał się z tym pogodzić - westchnął udając smutnego.
- Oby oni też szybko wrócili, bo przecież ile można latać po świecie bez celu! - zaśmiałam się myśląc o tych dwóch wariatach, którzy ubzdurali sobie, że w ciągu roku zwiedzą każdy zakątek świata.
 - Gdzie jest moja najukochańsza córka?! - usłyszałam krzyk Zayna dobiegający z korytarza, po chwili mulat  już był razem z nami w pokoju dziecięcym.
 - Tu jestem - Klara zerwała się na równe nogi i podbiegła po swojego taty. mulatka rzuciła się mu w ramiona, chłopak zakręcił nią wokół własnej osi i przytulił do piersi.
 - Gdzie zgubiłeś żonę? - spytałam.
 - Została wezwana do szkoły w sprawie Jimmiego Jakaś grubsza afera - Zayn podrapał się po brodzie zamyślony.
 - Hah. co ten chłopak znów przeskrobał?! - blondyn zaśmiał się, lecz po chwili już nie było mu do śmiechu, gdyż mulat zdzielił go po głowie i dał pstryczka w palec. Niby są już dorośli, mają żony, dzieci, a zachowują się jak dzieci. Oni nigdy nie dorosną. Pokręciłam głową śmiejąc się z ich przepychanek.
 - Pobił się z kolegą o dziewczynę - powiedział w końcu Malik odstawiając Klarę na podłogę - Nie mam pojęcia co przyszło mu do głowy. Nie potrafię do niego dotrzeć, mimo tylu lat on ciągle trzyma mnie na dystans. Chyba z idealnej relacji ojciec - syn nie nie będzie - westchnął smutno - Nie wiem po kim on odziedziczył ą brutalność, kiedys był słodkim małym szkrabem męczonym przez przeróżne choroby. A teraz wielki buntownik się znalazł.
 - Może ma to po prawdziwym ojcu - wtrąciłam, zauważyłam lekki grymas na twarzy Zayna. Nie dziwię mu się, podjął się ciężkiego wyzwania, wychowywania dziecka, które Lili miała z innym. Mulat tylko go adoptował, gdy chłopczyk był mały, pomiędzy nimi panowała przyjaźń, teraz gdy Jimmy już dorasta zaczyna się mu buntować.
 Nie ważne. Może zabiorę go do Skate Parku, spróbuję coś na to poradzić. A zmieniając temat to przyszedł do ciebie list Niall - Malik wręczył blondynowi białą kopertę. Horan miał zdziwienie wymalowane na twarzy, kto mógł  mu to przysłać? chłopak wyjął ze środka kartkę i przeczytał pierwsze linijki marszcząc brwi - To od Vicki - powiedział cicho, w pokoju zapadła kompletna cisza.

Drogi Niallu,
Pewnie zdziwisz się, widząc że do ciebie napisałam po tym wszystkim, ale musiałam to zrobić. Od 10 lat dręczą mnie wyrzuty sumienia, nie mogę zapomnieć o tym co się stało. Prawie się zabiłam!  Po pierwsze chciałabym Cię przeprosić za wszystko, chyba w końcu do tego dorosłam. Chodzi mi o przeprosiny oczywiście. Wiem, że nie będzie między nami tak jak za czasów dzieciństwa, ale chciałabym mieć pewność, że choć ociupinkę mi wybaczyłeś moje głupie zachowanie podczas pobytu u ciebie. Jaka ja jestem głupia! Oczywiście, że mi nigdy nie wybaczysz! Masz mnie na pewno za dziwkę, narkomankę, egoistkę i dalej nie będę już wymieniać, bo tylko się pogrążę. Po prostu chcę cię przeprosić, wiem że to za mało, ale teraz jestem w stanie zrobić tylko to. tu w wariatkowie wszystko do mnie dotarło. O mało co nie zniszczyłam ci i twoim przyjaciołom życia. O mały włos nie pozbawiłam ciebie i Zayna życia. O moj Boże... jak ja mogłam być aż tak głupia?!  Na pogrzebie mamy dowiedziałam się, że tak na prawdę nie dostałeś tego listu, bo moja kochana mamusia go w ogóle nie wysłała. W liście pożegnalnym tłumaczyła się, że nie chciała zawracać ci głowy moimi nic nie znaczącymi problemami, więc wyrzuciła list. Czyli nie byłeś winien, a ja cię oskarżałam o egoizm i chciałam się zemścić.  Nawet nie wiesz jak żałuję... Jeśli Cię to interesuje to u mnie wszystko w porządku, tutaj w szpitalu psychiatrycznym nie jest aż tak źle, poznałam kilka osób z tymi samymi problemami jak moje. Pomagamy sobie na wzajem wyjść z nałogów, już prawie w ogóle nie myślę o kokainie i innych świństwach. A to oznacza, że może niedługo mnie wypuszczą! A zresztą po co ja ci to mówię, pewnie i tak cię to nie obchodzi. Domyślam się, że nie chcesz mnie już widzieć na oczy po tym wszystkim. choć w głębi duszy mam nadzieję, że będziesz chciał się ze mną spotkać. Proszę o to, aby przyjechał tu do mnie, porozmawialibyśmy, wyjaśnilibyśmy sobie wszystko. Nie zdziwię się jeżeli nie będziesz chciał się spotkać. Wiedz, że to moja jedyna prośba, odwiedź mnie, proszę. 
                                                      Vicki

- Pojedziesz? - Zayn spytał po chwili milczenia, nawet dzieci wyczuły atmosferę panującą w pomieszczeniu. Niall nie odpowiadając przeczytał jeszcze raz pod nosem list, po chwili w jego oczach zauważyłam łzy, które pośpiesznie wytarł rękawem bluzy.
 - Myślałem, że już nigdy się nie odezwie - powiedział ledwie dosłyszalnie wpatrując się tępo  w kartkę - Muszę się z nią zobaczyć - dodał głośniej wychodząc z pokoju, po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych. Pojechał.

___________________________________________________________
oto prolog kończący całe opowiadanie!
bardzo wam dziękuję za wszystkie komentarze, to dzięki wam wytrwałam do końca ;0
link do nowego bloga podam w sobotę tą najblizszą, oczywiście podam go na tym blogu ;)
mniej więcej wiem już o czym będzie i mam nadzieję, że wam się spodoba
tego bloga nie będę usuwała ;)
prosze tych co do tej pory nie komentowali, niech tym razem pod epilogiem zostawią po sobie jakiś ślad!!! ;) PROSZĘ!!!