wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 31


 - Państwo są krewnymi Louisa ? – podeszła do nas pielęgniarka w podeszłym wieku. 
 - Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi – odpowiedziałam za nas wszystkich – Co z nim? – spytałam.
 - Nie mogę udzielać informacji osobom trzecim, ale widzę, że się strasznie martwicie… - przerwała na moment – Nie jest zbyt dobrze. Jest przytomny i chciałby państwu coś powiedzieć, ale nie wiem czy jest to możliwe…
 - Co powiedzieć? – usłyszałam drżący głos Loczka, spojrzał na pielęgniarkę zaniepokojony.
 - Szczerze mówiąc nie wiem, poprosił żeby państwo przyszli choć na chwilę, ale… - nie dokończyła.
 - Idziemy – przerwał jej Li i poszedł w kierunku drzwi z których kilka minut temu wyszła pielęgniarka.
 - Ale on jest zbyt słaby – próbowała go zatrzymać pani w podeszłym wieku.
 - Skoro chce nas widzieć to proszę uszanować  jego wolę -  dodał Harry. Pielęgniarka poddała się i wpuściła nas do pokoju szpitalnego.
 - Macie kilka minut – rzuciła i wyszła.
 Wszyscy spojrzeliśmy na łóżko, na którym leżał Lou. Był po szyję przykryty kołdrą, a całą twarz miał zabandażowaną pomijając dziury zrobione tam gdzie były oczy i usta pasiastego. Ciężko oddychał co chwila krztusząc się powietrzem.
- Louis? – podeszłam do chłopaka, a za mną reszta towarzystwa zrobiła to samo. Chłopak spojrzał na nas smutnym wzrokiem w którym po chwili wezbrały się łzy.
 - Gdzie Niall i Zayn? – powiedział ochrypłym i słabym głosem.
 - Zayn gdy zaczęliśmy rozmawiać o Vicki zaczął dziwnie się zachowywać i wybiegł ze szpitala. Niall wybiegł zaraz za nim tłumacząc że pójdzie za nim – Louis zaczął niespokojnie kasłać krzywiąc się z bólu, Li chciał pobiec po lekarza, jednak Tomo kazał mu zostać.
 - Poszukajcie Nialla i Zayna – szepnął strasznie osłabiony – Ona jest strasznie niebezpieczna… chciała mnie zabić – wytrzeszczyłam oczy na przyjaciela. Jak to? To siostrzenica Nialla wywołała pożar? Co?! Ale jak?!
 - co ty gadasz Louis? – głos Harrego znów zadrżał, wiedziałam, że próbował byś silny, ledwo co powstrzymywał łzy.
 - Znalazłem w paczce po papierosach Zayna.. – znów zakaszlał – Karteczkę… - przymknął na chwilę zaczerwienione oczy. Był wyczerpany, ledwo co mógł mówić. Więc to musiało być coś poważnego, że tak się wysilał. Zaczęłam gładzić go po ręce, żeby dodać przyjacielowi troszeczkę otuchy. Czekaliśmy w ciszy aż kontynuuje to co zaczął. Louis oddychał głęboko, miał przymknięte powieki, z pod których pociekły łzy. Starłam je pośpiesznie po czym pogładziłam go po opatrunku na jego policzku.
 - Louis.. – zaczęłam – Co to za kartka? – chłopak otworzył oczy i popatrzył na mnie. W jego oczach był strach i niepewność. Co tu się do cholery działo?!
 - Na niej napisane było że po mnie będzie ktoś inny… - zaczął niemiłosiernie kaszleć, myślałam że zaraz przejdzie lecz po chwili Lou zaczął kasłać krwią… przestraszyłam się nie na żarty… Li pośpiesznie wcisnął czerwony przycisk wzywający pielęgniarkę nad łóżkiem chorego. Pasiasty nie przestawał się dławić, a czerwona ciecz zdążyła zabrudzić bandaże na twarzy chłopaka i poduszkę.
 Nagle do pokoju wpadł lekarz i wygonił nas z pomieszczenia. Posłusznie wyszliśmy z pokoju. Zapanowała kompletna cisza. Patrzyliśmy po sobie nie pewni.
 - O co chodzi z tą kartką? – spytał Li – i co robiły papierosy Zayna w pokoju tej dziewczyny?!  Czy ktoś mi to wyjaśni?! – sama nie wiedziałam o co chodzi, więc po prostu wzruszyłam ramionami.
 - po mnie będzie ktoś inny – powtórzyłam słowa Louisa zamyślona, wszyscy popatrzyli na mnie pytająco – O mój boże.. – wszystko stało się dla mnie jasne – Louis nie jest ostatni!
 - Co? – Haz nie wiedział o co mi chodzi.
 - Musimy znaleźć chłopaków – Liam zrozumiał.
 ____________________________________________________________________________
chce jak najszybciej doprowadzić tą historię do końca, ponieważ mam fajny pomysł na nowe opowiadanie ;) proszę o odpowiedzi do ankiety! 
 będzie jeszcze jeden rozdział  a potem prolog ;) 
love u.