wtorek, 31 lipca 2012

Jedno part:Serduszko cierpi...

od autorki: to krótkie opowiadanie nie ma nic wspólnego z opowiadaniem o Niallu i Rose.
zapraszam do czytania:



Drogi Liamie,
   Pewnie zdziwisz się widząc ten list obok łóżka, no ale cóż kiedyś musiała ta chwila nadejść. Piszę te słowa płacząc, wiesz? Jest mi ciężko to powiedzieć, ale muszę… to koniec… koniec z nami. Inni mieli rację, że to wszystko nie powinno się wydarzyć. Ale my byliśmy uparci i do czego to doprowadziło? Ty leżysz w szpitalu, a ja obwiniam się za to wszystko.  nie powinienem ci wtedy tego mówić. Gdybym siedział cicho, nie wpadł byś w euforię .  Więc to moja wina i chcę cię przeprosić. Może powinienem to zrobić osobiście, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafię. Dlaczego? Bo twój jeden szczery uśmiech albo pocałunek przekonałyby mnie, że rozstanie to kiepski pomysł. A gdybym został nie miałbyś prawdziwego życia. Obwiniałbym się do końca życia, byłbym tylko przeszkodą, więc proszę zrozum moją decyzję. Twoi rodzice mają rację, musze się usunąć. Nie myśl, że to przez nich odszedłem, nie. To była tylko i wyłącznie moja decyzja. Oni po prostu chcieli dla ciebie jak najlepiej. Pewnie dalej nie będziesz się do nich odzywać, ale wiedz jedno: powinno dawać się drugą szansę tym których kochamy. Pamiętaj te słowa! Nie ważne, że chcieli mi zapłacić żebym z tobą zerwał, i tak nie przyjął bym tych pieniędzy. Tamtego pamiętnego dnia ci o tym powiedziałem, a ty co? Wkurzyłeś się na nich i zacząłeś wrzeszczeć, że nie powinni mi tego oferować. Rozpłakałem się, pamiętasz? W sumie sam nie wiem dlaczego.. chyba dlatego, że byłem przestraszony… wtedy pierwszy raz widziałem cię tak wnerwionego. Pojechałeś do nich, niestety ta cholerna ciężarówka cię zmiażdżyła. A teraz? Leżysz w szpitalu. Popełniliśmy błąd wiążąc się ze sobą,teraz widoczne są skutki tego wszystkiego. Nie pasujemy do siebie, proszę zrozum to. Ty zawsze masz to czego chcesz, a ja? Margines społeczny, jestem z zupełnie innego świata. Dla mnie liczy się każdy grosz, każdego dnia walczę o przeżycie. A ty? Tobie nigdy niczego nie brakowało. Spotykając się z tobą niszczę twój idealny świat. Tak więc odchodzę. Nigdy się już nie zobaczymy. daję ci szansę na lepsze życie beze mnie.Ja pójdę swoją drogą, a ty swoją. Lecz pamiętaj! Nigdy przenigdy o tobie nie zapomnę. Zawsze będę dziękował Bogu za te wszystkie wspólnie spędzone chwile z tobą. Chcę, żebyś wiedział, że nikogo nie pokocham tak samo jak ciebie. Żegnaj…
-Twój Niall

Zgiąłem kartkę na pół i położyłem na  białej półeczce nocnej. Po raz ostatni spojrzałem na chłopaka spokojnie śpiącego w szpitalnym łóżku, to był mój skarb. Niedługo wyzdrowieje do końca i rozpocznie nowe życie, tyle że beze mnie. Wytarłem niezdarnie rękawem bluzy łzy spływające po moich policzkach. Był taki idealny.. taki bezbronny…  nachyliłem się nad nim i po raz ostatni złożyłem delikatny pocałunek na jego czole. Wymamrotał jakieś niezrozumiałe słowa pod nosem, ale na szczęście się nie obudził.
 - Żegnaj na zawsze – szepnąłem i wycierając kolejne łzy spływające po moich policzkach opuściłem szpitalną salę. Po chwili już wsiadałem do taxi, po które wcześniej zadzwoniłem.
 - Dokąd podwieźć? – spytał kierowca udając, że nie widzi moich czerwonych oczu i łez za co byłem mu wdzięczny.
 - Jak najdalej stąd – powiedziałem łamiącym się głosem. Samochód ruszył, a ja jeszcze raz zerknąłem na szpital, w którym leżał ON. Musiałem to zrobić, po prostu musiałem go opuścić. Pewnie mnie za to znienawidzi, ale może to i lepiej? Może nie będzie cierpiał tak bardzo jak ja? Schowałem twarz w dłoniach zanosząc się jeszcze głośniejszym płaczem. Przepraszam Liam pomyślałem.

*Cztery lata później*
 Usiadłem na jednej z ławek w parku, położyłem futerał gitary na ziemi. Rozejrzałem się dookoła, szare niebo, ludzie spieszący się do pracy, dzieci bawiące się na placu zabaw. To było miejsce w którym zarabiałem, pewnie zastanawiacie się jak? Otóż można powiedzieć, że jestem takim artystą ulicznym. Gram na gitarze i śpiewam. W końcu trzeba mieć jakieś pieniądze na jedzenie i utrzymanie małego mieszkanka w starej kamienicy. Taa… nie powodziło mi się najlepiej…  nastroiłem isntrument i zacząłem:


Remember when I cried to you a thousand times
I told you everything
You know my feelings
It never crossed my mind
That there would be a time
For us to say goodbye
What a big surprise

But I’m not lost
I’m not gone
I haven’t forgot

Posłałem smutny  uśmiech  starszej pani, która  wrzuciła jakieś drobne do futerału.  I dalej skupiłem się na piosence:


These feelings I can’t shake no more
These feelings are running out the door
I can feel it falling down
And I’m not coming back around
These feelings I can’t take no more
This emptiness in the bottom drawer
It’s getting harder to pretend
And I’m not coming back around again
Remember when…

Całkowicie oddałem się tej piosence. Mimo upływu czasu dalej czułem to samo, co czułem podczas jej pisania. Napisałem ją zaraz po tym jak opuściłem szpital, ten sam w którym zostawiłem list dla niego. Pisałem ją płacząc, teraz też poczułem jak po moich policzkach spływają łzy. Zupełnie nie zwracałem uwagi  na gapiących się na mnie przechodniów, nie obchodziło mnie to co sobie o mnie pomyślą. Teraz najważniejsze były wspomnienia. Wspomnienia związane z nim. Pamiętam jak cieszyliśmy się każdą chwilą ze sobą, wspólne spacery, wygłupy, pocałunki, szczere rozmowy, tańce i imprezowanie do białego rana. Myśleliśmy, że świat stoi przed nami otworem, może na początku tak było, ale potem.. potem było coraz gorzej. Coraz więcej przeszkód… jego bogaci rodzice którzy nie pozwalali nam się spotykać, ludzie gardzący nami, tylko dlatego, że posiadamy inną orientację i wyzwiska wypowiadane w naszym kierunku. Żaden z nas nie miał normalnego życia, dlatego też postanowiłem odejść. Chciałem, żeby Liam ułożył sobie życie z jakąś dziewczyną, a nie z facetem takim jak ja. Kim ja jestem?  Społecznym marginesem, bez pieniędzy i bez rodziny. Życie od samego początku wystawiało mnie na próby, nie chciałem żeby on też doświadczył czegoś takiego. Pewnie teraz studiuje,  znalazł drugą połówkę i jest szczęśliwy. Nie pamięta o takiej sierocie jaką jestem, zapomniał o mnie na pewno, w końcu minęły przecież cztery lata. A ja? Dalej żyję wspomnieniami… dalej śpiewałem łamiącym się głosem:


I remember when
It was together ‘til the end
Now I’m alone again
Where do I begin?
I cried a little bit
You died a little bit
Please say there’s no regrets
And say you won’t forget


But I’m not lost
I’m not gone
I haven’t forgot

Zaczął padać malutki deszczyk lecz ja dalej śpiewałem… można powiedzieć że wkładałem w to całe moje serce…


These feelings I can’t shake no more
These feelings are running out the door
I can feel it falling down
And I’m not coming back around
These feelings I can’t take no more
This emptiness in the bottom drawer
It’s getting harder to pretend
And I’m not coming back around again
Remember when…

That was then
Now it’s the end
I’m not coming back
I can’t pretend
Remember When

Obok mnie usiadła mała dziewczynka, bez słowa przytuliła się do mnie. Byłem trochę zdziwiony jej zachowaniem, ale spodobał mi się ten drobny gest. Zaśpiewałem jeszcze raz refren…


These feelings I can’t shake no more
These feelings are running out the door
I can feel it falling down
And I’m not coming back around
These feelings I can’t take no more
This emptiness in the bottom drawer
It’s getting harder to pretend
And I’m not coming back around again

Po czym odłożyłem gitarę na bok I nieudolnie wytarłem łzy rękawem swetra. Dziewczynka przytuliła mnie jeszcze raz co odwzajemniłem, a potem zadarła główkę do góry i spojrzała na mnie tymi niebieskimi oczkami. była drobniutka, miała na sobie różową sukienkę i czarne balerinki. blond włosy sięgały jej do ramion.
 - Dlaczego płaczesz? – spytała.
 - Bo widzisz… - zamyśliłem się – Kiedyś musiałem odejść od kogoś bardzo mi bliskiego i strasznie za nim tęsknię – uśmiechnąłem się smutno.
 - Dlaczego musiałeś odejść? – chwyciła mnie za rękę i mocno ścisnęła. Zawsze robił tak Liam kiedy chciał mnie pocieszyć. Na samo wspomnienie po moich policzkach zaczęły spływać łzy…
 - Proszę nie płacz- jej drobne ramionka znów mnie objęły – Bo zaraz ja się rozpłaczę – dodała.
 - Spróbuję – pogłaskałem ją po pleckach. Czułem się trochę dziwnie… pocieszała mnie obca dziewczynka, ale muszę przyznać, że to było całkiem... miłe.  – A co do odejścia.. po prostu musiałem i już, rozumiesz? – zadrżał mi głos.
 - Mhm. – puściła mnie – Pewnie kochałeś tego kogoś – wlepiła we mnie ślepka.
 - Tak kochałem i nadal kocham – pociągnąłem nosem, mimowolnie znów zacząłem płakać.
 - Nie płacz- wytarła drobną rączką łzy z mojego policzka. Zauważyłem, że na jej twarzy też pojawiła się mała łezka. Co mnie poruszyło.
 - Ej malutka.. – wziąłem ją na kolana – To są moje zmartwienia, a nie twoje. Nie chcę żebyś płakała z mojego powodu. Nie martw się. To kiedyś minie i już nie będzie mi tak smutno – próbowałem ją pocieszyć.
 - Skoro kochasz tego kogoś to to nie minie… miłość nie mija od tak sobie… mamusia mi tak mówi – uśmiechnęła się.
 - Twoja mama jest bardzo mądra – pogłaskałem ją po główce.
 - Mhm.  Powinieneś słuchać głosu serca – dodała.
 - W moim przypadku raczej nie powinienem – otarłem kolejne łzy z policzków swoich i małej dziewczynki. – Nie płacz już proszę – zmartwiło mnie to.
 - Jak mam nie płakać kiedy twoje serduszko jest zranione? – drobną rączkę położyła na mojej klatce piersiowej, tam gdzie biło moje serce. Ten gest mnie wzruszył… pamiętam jak robił tak ON, kiedy chciał pokazać jak bardzo mnie kocha… Niall tylko się znów nie rozpłacz…
 - Lili! – podbiegła do nas kobieta – Dzięki Bogu, że się znalazłaś! Bardzo panu dziękuję, że się nią pan zaopiekował – wzięła ode mnie dziecko. – Nie wolno się oddalać! – skarciła córkę, lecz mała nic sobie z tego nie zrobiła. – Chodź idziemy do domu.  – pociągnęła ją za rączkę.
 - Do widzenia – dziewczynka uśmiechnęła się do mnie i odeszła z matką. Wziąłem znów gitarę i zacząłem śpiewać refren mojej ulubionej piosenki:


 Isn't anyone tryin to find me?
Won't somebody come take me home
It's a damn cold night
Trying to figure out this life
Wont you take me by the hand
Take me somewhere new
I don't know who you are
But I...
I'm with you
I'm with you

Chciałem śpiewać dalej, ale drżący głos i łzy spływające po mojej twarzy mi na to nie pozwalały. Schowałem twarz w dłonie i całkowicie się rozkleiłem. Wszystko dosłownie wszystko przez okrągłe cztery lata przypomina mi o NIM. Nie potrafię tak żyć…
 - Ja próbuję cię znaleźć i nareszcie mi się udało – usłyszałem za sobą czyjś głos. Odwróciłem się zdziwiony, kilka metrów za mną stał jakiś chłopak. Podszedł bliżej i usiadł obok mnie. Na początku go nie poznałem, tak bardzo się zmienił, lecz te oczy…
 - Liam? – spytałem niedowierzając.
 - Tak, to ja – uśmiechnął się lekko . – Niall, ja cię… odkąd wyszedłem ze szpitala,  jeżdżę po całej Anglii I Irlandii i cię szukam.  Chcę żebyś wiedział, że nie mogę bez ciebie żyć – wziął mnie za rękę.
 - Ale ja chciałbym, żebyś ułożył sobie życie z kimś innym. Chcę żebyś miał normalne życie i rodzinę. Tylko ci przeszkadzałem – starł kciukiem łzy spływające po mojej twarzy.
 - Głuptasie, bez ciebie to nie jest to samo. Z tobą jestem szczęśliwy i tylko z tobą – spojrzał mi prosto w oczy. Dalej nie wierzyłem, że przyjechał dla mnie aż tu, do Dublina. – Kocham cię. Wróć do mnie – musnął moje usta, a przez moje ciało przeszedł dreszcz.
 - ale twoi rodzice…  - bałem się powtórnego spotkania z nimi.
 - Moi rodzice nie mogą wtrącać się do mojego życia. A poza tym, urwałem z nimi wszelkie kontakty – uśmiechnął się lekko – Możemy znów być razem. Pojedziemy do Londynu, zamieszkamy razem, może zaczniemy jakieś studia? Co ty na to? – poczochrał moje włosy tak jak lubiłem. A ja przypomniałem sobie słowa dziewczynki: Powinieneś słuchać głosu serca. Tak, to prawda. Ona ma rację, tym razem posłucham głosu serca.
- Chcę być z tobą do końca. kocham cię – powiedziałem wtulają się w jego tors.
 - Ja ciebie też – pogłaskał mnie po plecach.  byłem bezpieczny w jego ramionach, teraz czułem, że jestem komuś potrzebny. Mimo upływu czasu nasze uczucie przetrwało, a nawet przybrało na sile. Razem stawimy czoła wszystkiemu, byłem tego pewny…

________________________________________
no hej!
i jak wam się podoba mój pierwszy jedno part? czy mogę prosić o jakiś komentarz z waszej strony??? co czułyście jak czytałyście rozmowę Nialla i dziewczynki? proszę odpowiedzcie ;) 
pewnie zastanawiacie się kiedy będzie kontynuacja opowiadania o Rose i Niallu? pojawi się już niebawem ;) może pod koniec tygodnia jeśli bedzie sporo komentarzy pod 24 rozdziałem ;) 

                                 czy chciałybyście więcej takich jedno partów? jeśli tak to jakich? ;) proszę o kom!!!


6 komentarzy:

  1. Wow, naprawde niesamowite, rycze ;)
    Emily<3
    http://one-direction-only-moments.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. mam pytanie dlaczego zrobiłaś z nich gejów????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah. bo miałam taki pomysł ;) nie podoba ci się? jeśli nie to szkoda ;(

      Usuń
    2. to jest bardzo fajne ale jednocześnie troche dziwne :)

      Usuń
    3. hah. w sumie jest trochę dziwne, ale taka odmiana też się przyda ;D

      Usuń
  3. Rozdział naprawde świetny ;)
    Czekam na ciąg dalszy o Rose i Niallu;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy nowy wpis doprowadza mnie do ekstazy radości, a jego brak do łez, dlatego tonę w oceanie smutku