piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 11


   Ale za nim tęsknię, widziałam go wczoraj, ale po prostu już ani chwili dłużej bez niego nie wytrzymam. No gdzie on jest? Powiedział, że wpadnie… chyba zaraz umrę z tęsknoty. Nie wiem co się ze mną dzieje, nigdy nie zachowywałam się tak w stosunku do chłopaka. A teraz? Ciągle myślę o tych jego niebieskich oczach…
 - hej – wyrwał mnie z zamyślenia blondyn, wchodząc do mojego pokoju.
 - cześć – ledwo powstrzymałam się od przytulenia go, był taki słodki.
 - to co bardzo oberwałaś za wczoraj? – spytał kładąc się obok mnie na łóżku. Myślałam, że moje serce tego nie wytrzyma, w mojej głowie tyle się działo…
 - no… mam szlaban na tydzień – powiedziałam i wygięłam usta w podkówkę.
 - oj już dobrze – pocieszał mnie – szybko zleci.
 - mam nadzieję – powiedziałam – a co robią chłopcy?
 - jak zwykle padaczą w domu, aż się bałem ich tam samych zostawić, szczególnie teraz kiedy Liam wyjechał do rodziny – stwierdził, a ja zaczęłam się śmiać
 - na pewno nie jest tak  źle – tak naprawdę wiedziałam, że jest tragicznie, ale nie chciałam go załamywać.
 - oj zdziwiłabyś się – pokręcił głową – wiesz co dzisiaj rano zrobili? Zamknęli Zayna w lodówce.
 - jaja sobie robisz, przecież on by tam się nie zmieścił – zauważyłam
 - no też tak myślałem, ale te mądrale opróżniły lodówkę i wyjęli półkę. Więc bez problemu zamknęli tam śpiącego lalusia. Żebyś widziała jego minę jak się obudził. – zaczęliśmy oboje tarzać się ze śmiechu – ale to nie wszystko. Jak wróciłem z zakupów to Harry wisiał na żyrandorze – spojrzałam na Nialla nie wierząc w jego słowa. – to co mówię to prawda, chłopaki powiesili go tam za gumkę od bokserek, niestety nie powisiał za długo i zaliczył porządną glebę. – opowiadał
 - to musiało boleć – stwierdziłam, nie no rzeczywiście chłopaki padaczyli jak nie było tatusia. Poprawka! Oni tak zawsze się zachowywali.
 -  próbowali mi zrobić pedicure, ale im uciekłem – był z siebie dumny
 - oh… jestem z ciebie dumna. Jakiś ty sprytny i inteligentny – zaczęłam się nabijać z buraczka
 - hah. Bardzo śmieszne – udawał, że jebnął focha. Wyglądał tak słodko, kiedy się denerwował.
 - oj nie obrażaj się – powiedziałam  i dałam mu buziaka – zgoda?
 - i myślisz, że przekonasz mnie zwykłym buziakiem? No to się grubo mylisz. – dalej był na mnie fochnięty . Westchnęłam i się podniosłam. Niall spojrzał na mnie pytająco, lecz dalej leżał na plecach. Zaczęłam go łaskotać, miał straszne łaskotki. Jego śmiech był powalający, nie wiadomo dlaczego ja też zaczęłam się rechotać, chyba cały dom dziecka słyszał nasze śmiechy. Blondynek tarzał się ze śmiechu, był cały czerwony na twarzy. Jakby ktoś nas teraz zobaczył, to pewnie nie wiadomo co  zaczął by sobie wyobrażać. Przyznaję to musiało wyglądać dziwnie.
 - Rose! Przestań! – ledwo z siebie wydusił
 - Nie! – chciałam go jeszcze trochę pomęczyć
 - Nie mogę oddychać! – krzyknął cały czerwony śmiejąc się
 - a gniewasz się jeszcze na mnie? – spytałam z zadziornym uśmieszkiem
 - Nie już nie! Tylko proszę przestań! – błagał mnie, od tego śmiechu miał łzy w oczach
 - Ok, nich ci będzie – powiedziałam i zostawiłam go w spokoju. Muszę przyznać, że znęcanie się nad buraczkiem trochę mnie zmęczyło więc położyłam się obok niego.  Niall też starał się dojść do siebie, słyszałam jak ciężko oddychał.
 - No hej gołąbeczki! – ktoś stał w drzwiach, od razu od siebie odskoczyliśmy jak oparzeni – Widzę, że przerwaliśmy wam tę uroczą scenkę.  – dodał Hazza, a pozostała dwójka chłopców weszła za nim do pokoju.
 - No ale gdyby nie my to nie wiadomo co by się tu działo – pokazał na jeszcze czerwonego Nialla, a ten jeszcze bardziej się zburaczył. Chłopcy usiedli obok nas na łóżku i zaczęli rozglądać się po pokoju. Zayn skupił się na moich pracach plastycznych wiszących na ścianie.
 - Bardzo ładne – przyznał – Nie wiedziałem, że nasza Rose umie rysować.
 - To nic takiego – powiedziałam
 - O i jeszcze skromna – dodał Louis – Niall jakie ty masz szczęście – poklepał go po plecach
 - No nie do końca, ale wiem mam szczęście – uśmiechnął się do mnie, a ja dałam mu szybkiego buziaka
 - Ej ja też chcę – upomniał się Harry
 - Śnisz – zwróciłam się do niego, a on zaczął udawać, że płacze
 - Oj już nie płacz! – pocieszał go Lou i posłał mi mordercze spojrzenie – Ja ci dam buziaka – cmoknął Hazzę w usta, a ten od razu się rozpromienił. Ja, Niall i Zayn strzeliliśmy grupowego facepalma…
 - Dobra udajmy, że tego nie było – przerwał ciszę mulat – To co robimy?
 - zagrajmy w pokera -  zaproponował Hazza
  - Rozbieranego? – spytał z nadzieją Lou, a my miny typu WTH?
  - Pogięło cie człowieku! Przecież jesteśmy w domu dziecka! HELLO! Jeśli tu by weszła jakaś opiekunka to by dopiero było. – Niall pokręcił z dezaprobatą głową
  - To zagrajmy w zwykłego pokera – poszłam po karty. Grało nam się bardzo dobrze, choć ciągle wygrywał Zayn. A tu nagle niespodzianka! Wygrałam! Pokonałam Zayna! Jego mina była bezcenna. Hah.
 - Oszukiwałaś – stwierdził mulat
 - Nie wcale nie – zrobiłam minę zbitego psiaka – jak możesz mnie posądzać o oszustwo?
 - Bo oszukiwałaś – dalej stawiał na swoim Zayn
 -  NIE! – zaprzeczyłam
 - TAK! – nie dawał za wygraną mulat
 - NIE! – trzymałam się uparcie swojej wersji. Nagle Zayn podszedł do mnie i zaczął mnie łaskotać. Tarzałam się ze śmiechu, nie mogłam oddychać, miałam straszne łaskotki.
 - I co oszukiwałaś? – spytał, maltretując mnie dalej
 - Nie! Zayn proszę przestań! -  wydusiłam, nie mogłam oddychać – Niall proszę pomóż! – poprosiłam blondyna. Chłopak postanowił wstawić się za mną i ze  śmiechem odciągnął mulata. Uśmiechnęłam się zwycięsko, a laluś posłał mi wkurzone spojrzenie, nie mógł pogodzić się z porażką. 
 - o a co to? – spytał Lou trzymając jakiś przedmiot w ręku. Po chwili skapnęłam się, że to pudełeczko z moimi tamponami, musiał grzebać w szafie.  – Hmmm.. jak się tego używa? A ty jak myślisz Hazza ? – pan marchewa udawał idiotę, wyjął z opakowania jedną sztukę, myślałam że zaraz spalę się ze wstydu.
 - Nie mam pojęcia Lou. – Harry też zaczął robić sobie jaja, udawał że się zastanawia – WIEM! Oglądałem taki film, w którym facet nosił to coś w nosie – oznajmił. Zayn i Niall walnęli facepalma, ich miny były bezcenne. Jeszcze nigdy nie widziałm ich takich zirytowanych… hah… Lou posłuchał Loczka i wsadził sobie przedmiot do każdej dziurki nosa, Hazza zrobił to samo. . nagle Larry wybuchł głośnym śmiechem…
 - Wy na serio myśleliście, że nie wiemy co to jest? – spytał Lou przez śmiech, alej miał tampony w nosie – My sobie z was jaja robimy, a wy tak łatwo dajecie się nabrać? – całą piątką wybuchliśmy śmiechem
 - Dobra żarty to żarty, ale wyjmijcie już to , bo wyglądacie jak debile – oznajmiłam. Loczek zrobił to bez problemu. Louis wyciągnął jednego, lecz kiedy pociągnął drugiego za sznureczek, linka się urwała. Ja pierdolę! No to klops!
 - ups… - powiedział Lou, wszyscy zaczęliśmy się śmiać, oprócz jego samego.
 - Dobra koniec żartów , wyciągnij to – nakazał Zayn
 - Ale chłopaki to naprawdę utknęło! Nie wyjmę go, nie da się! – powiedział poważnie, a my wszyscy taki facepalm
 - O cholera… - podsumował całe zajście Niall, a Lou bezradnie usiadł na krawędzi łóżka z tamponem w nosie. – Przecież za godzinę wywiad - dodał


-------------------------------------------------------------------
PROSZĘ KOMENTUJCIE I ZAZNACZAJCIE REAKCJE! CHCĘ ABYŚCIE ODDAWALI SWÓJ GŁOS W ANKIECIE!
postaram się jeszcze w ten weekend dodać kolejny rozdział!;p
PROSZĘ ODWIEDZAJCIE MOJEGO DRUGIEGO BLOGA:
http://cambioczylizmaina1.blogspot.com/
POLECAM BĘDZIE SIĘ DZIAŁO! ;)))

2 komentarze:

  1. Niall , ahh
    Czego on jest taki słodki pytam się ?? ;*
    Świetnie piszesz , czekam na nn. : D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiście ! :D
    No co będzie z Rose i Niallem ?! < 3
    Niech będą razem : *

    OdpowiedzUsuń

Każdy nowy wpis doprowadza mnie do ekstazy radości, a jego brak do łez, dlatego tonę w oceanie smutku