Minęło kilka dni na szczęście Zayn już całkowicie
wyzdrowiał. Okazało się, że zatruł się zepsutym mięsem, ponieważ tylko on je
jadł. Między mną, a Niallem nic się nie zmieniło, jest tak samo jak wcześniej.
Nadszedł koniec mojego szlabanu, na reszcie! Już myślałam, że tego nie
wytrzymam. Przez te kilka dni siedziałam sama jak palec, bo chłopcy mieli próby
przed koncertem, a Kate chodziła z nimi. Między nią, a Liamem jest chemia,
ciągle chodzą razem na długie spacery. To będzie wielka miłość!
Siedziałam na
podwórku, przed domem dziecka, pod dużym dębem. Była taka piękna pogoda! Nagle
dostałam szyszką w tył głowy.
- Ała! – obejrzałam
się za siebie, stał tam Louis z wyszczerzem na ryjcu. – To bolało! –
zamordowałam go spojrzeniem.
- Przepraszam –
wygiął usta w podkówkę. – A teraz zbieraj dupę w troki i idź się jakoś ładnie
ubrać – rozkazał zadowolony.
- Po co? – spytałam.
- Bo zabieramy cię na
nasz koncert. Podobno jeszcze nigdy nie słyszałaś nas wszystkich na żywo. –
uśmiechnął się uroczo – Więc idź się przebrać. – popędzał mnie.
- A co jeśli odmówię?
– chciałam się z nim trochę podroczyć.
- No weź nie rób nam
tego – udawał, że płacze.
- No dobra daj mi
chwilkę – dałam za wygraną i poszłam zmienić ciuchy. Założyłam na siebie czarną
bombkę przed kolano i swój ulubiony naszyjnik zegarek, który dostałam od
zmarłej babci. Włosy spięłam w niedbałą kitkę, no muszę przyznać, że moja
fryzurka była świetna. Na nogi wciągnęłam czarne szpilki i pobiegłam do
Rebecca, żeby powiadomić ją o moich planach wyjściowych. Na szczęście nie miała
nic przeciwko i mogłam opuścić dom dziecka.
- Dłużej się nie dało
– Lou miał pretensje, lecz gdy mnie zobaczył, zaniemówił – Wow… wyglądasz
pięknie – wydukał.
- Dzięki – zrobiło mi
się naprawdę miło – A gdzie reszta? – rozejrzałam się, ale nigdzie ich nie
widziałam.
- Chodź – marchewa
pociągnął mnie za rękę poza teren domu dziecka, przed bramą stała długa czarna
limuzyna. Louis otworzył mi drzwi i kazał wsiąść. W środku siedziała reszta
tych wariatów.
- Hej – przywitałam
się
- Cześć –
odpowiedzieli na moje powitanie. Automatycznie spojrzałam na Nialla, który
patrzył na mnie z otwartą buzią, nic nie mówił, zaniemówił.
- Hallo! Ziemia do
Nialla! – Liam machał ręką przed twarzą blondyna.
- wow! Rose wyglądasz
cudownie – wydukał.
- Dziękuję –
zachwyciłam się tym komplementem. Szybko usiadłam obok niego, co chyba mu się
spodobało. Prze całą drogę śmialiśmy się i wygłupialiśmy, kątem oka widziałam
jak Niall ciągle na mnie zerka. Pochlebiało mi to, uśmiechnęłam się do niego, a
on złapał mnie za rękę. Chyba nikt oprócz nas tego nie zauważył i dobrze, bo by
zaczęli nam dokuczać.
- Jesteśmy! –
krzyknął Harry podekscytowany.
Wysiedliśmy z
limuzyny, od razu oślepiły mnie blaski fleszy, rozejrzałam się, wszędzie było
pełno rozwrzeszczanych fanek. Od tego światła o mało co, a bym się przewróciła,
na szczęście Niall mnie złapał i pomógł iść dalej. Doszliśmy do budynku uff jak
dobrze, że tu taka cisza. Od razu skierowaliśmy się do garderoby chłopaków,
pomieszczenie było dość duże. Po prawej stronie stało kilka kanap i puf, a
także stoliczek z gazetami. Natomiast po lewej stało pięć toaletek, na których
było dużo różnych kremów, pudrów i specyfików do włosów. Oprócz tego wszędzie były wieszaki z
ubraniami scenicznymi. W garderobie było też kilka kotar, za którymi prawdo
podobnie chłopcy przebierali się. Usiadłam na kanapie i zaczęłam przyglądać się
chłopakom. Do pokoju weszły jakieś kobiety, jak się okazało to były ich
charakteryzatorki, które wybrały im odpowiednie ciuchy. Później te same facetki zaczęły nakładać
każdemu po kolei puder na twarz. WTF?! Faceci i puder, pierwszy raz w życiu
widzę coś takiego. Chyba zauważyli moją minę, gdyż wybuchneli głośnym śmiechem.
Kiedy zostaliśmy sami w garderobie, gdyż makijarzystki opuściły pomieszczenie,
wygodnie rozsiedli się na pufach obok mnie.
- Żartujecie sobie ze
mnie? Puder? – nie wierzyłam w to co zobaczyłam przed chwilą.
- Nam też to nie zbyt
pasuje – przyznał Louis – Ale niestety musimy mieć ładne ryjki na scenie,
przecież nie możemy się świecić jak wampiry ze zmierzchu. – pokręcił głową z
dezaprobatą – musimy smarować się tymi różnymi świństwami. Wiesz jak reflektory
wysuszają skórę?! Fanki nie mogą zobaczyć pryszczy na naszych szlachetnych
ryjcach, musimy robić sobie make up. Wyjście bez tego na scenę to samobójstwo!
– powiedział poważnie
- To straszne! –
udawałam przerażoną – Tylko nie zapomnijcie o cieniu do powiek i pomadki do
ust, bez tego ani rusz! Wiecie, że o paznokcie też musicie dbać, no wiecie
trzeba je malować różnymi specyfikami,
żeby się nie łamały. I nie zapomnijcie o kremie do rąk, bo jak będziecie
trzymać mikrofon wysuszonymi dłońmi!? – udawałam strasznie poważną, lecz chyba
mi się nie udało i zaczęłam się śmiać.
- To nie jest
śmieszne! – Lou był oburzony.
- Owszem jest – przyznał
mi rację Hazza i też zaczął się rechtać, po chwili już wszyscy chichraliśmy się
nie wiadomo dlaczego.
- Za minutę na scenę!
– do pokoju wszedł jakiś facet z zarostem.
- Już zaraz
przyjdziemy!- odkrzyknął Zayn, a facet pokiwał głową i wyszedł. – Dobra
chodźcie. Pose będziesz oglądać koncert z takiego balkoniku zaraz przy scenie.
Uwierz będziesz miała wspaniały widok na nas! – wyszczerzył się.
- No oczywiście!
Będziesz miała przepiękny widok! –
przyznał mu rację Lou.
- Dobra zbierajcie
się bo fanki czekają! – dałam każdemu z nich kopa na szczęście. To wyglądało
komicznie, ale co tam.
- Wolałbym buziaka –
wykrzywił usta w podkówkę Niall.
- Nie bo zniszczę ci
makijaż – blondynek słysząc to wypiął mi język.
- Nie śmiej się z nas i naszego make upu – jebnął
focha Harry.
- No niech wam będzie
– dałam każdemu buziaka, a Nialla na dodatek przytuliłam, co bardzo mu się
spodobało – A teraz już idźcie, bo fanki w końcu rozniosą to miejsce – kiedy to
powiedziałam całe ONE DIRECTION wybiegło jak oszalałe z garderoby i skierowało
się w kierunku sceny. Ja natomiast spacerkiem powędrowałam na swój balkonik,
rzeczywiście widok był wspaniały. Doskonale widziałam szalejących chłopców na
scenie, energia ich rozpierała. Skąd oni
jej tyle mają? Chyba nigdy ich nie zrozumiem.
Wracając do koncertu, był fantastyczny, cieszę się, że jednak poszłam.
Kiedy Niall śpiewał swoje solówki wydawało mi się, że kieruje je do mnie. Czy
to może być możliwe? Przecież widziałam jak na mnie zerkał przez cały koncert.
Nie chyba raczej tylko mi się wydawało. Ja już nie wiem co myśleć. Blondyn
pocałował mnie już dwa razy, za drugim byłam przekonana, że go kocham. W sumie
za każdym razem kiedy go widzę to mam motylki w brzuchu, ale skąd mam wiedzieć
czy nie próbuje się mną zabawić? Przecież nie zniosłabym tego. A może on jest
tylko mną zauroczony? Zauroczenie nie trwa wiecznie, a miłość trwa. Jeśli się w
nim zakocham, a on przekona się, że nic do mnie nie czuje, to byłoby straszne.
Nie wytrzymałabym tego, chybaby się zabiła. Dobra koniec tych smutnych
rozmyślań, nie chcę sobie w ten piękny wieczór psuć humoru. Nawet nie
zauważyłam jak koncert zmierzał ku końcowi, chłopcy zaczęli żegnać się z
fanami. Już koniec? Ale ten czas szybko zleciał, no w sumie to co dobre szybko
się kończy. Postanowiłam poczekać na chłopców w garderobie, po co sterczeć na
tym balkoniku, skoro zespół jeszcze będzie rozdawał autografy. Skierowałam się
kierunku ich garderoby, myślałam, że będę tam sama, lecz myliłam się na pufie
siedziała Amber. Dlaczego akurat ona? No dlaczego?! Nie była zbyt zachwycona
moim widokiem, tak samo jak ja jej obecnością. Dobra będę miła, to dziewczyna
mojego przyjaciela, więc będę miła.
- Cześć nie miałyśmy
okazji się osobiście poznać, no wiesz wtedy w kinie gdzieś zniknęliście. Jestem
Rose. – wyciągnęłam w jej kierunku dłoń, aby ją uścisnąć. Lecz ta tylko
spojrzała na moją rękę z pogardą i skupiła się na swoich tipsach. No nie ta
dziwka mnie olała.
- Ta jasne mnie nie
jestem zbyt zachwycona twoją obecnością, a więc jeśli byś mogła to poczekaj na
chłopaków na korytarzu. Tak z łaski swojej, bo nie chcę potrzeć na tą twoją
ohydną paszczę i ten strój. Co to za beznadziejny naszyjnik?! - zaczęła komentować mój wygląd.
- Słuchaj staram się
być miła, a ty mi w tym nie pomagasz. – ledwo co powstrzymywałam się od
przywalenia jej – nie obchodzi mnie twoje zdanie na temat mojego stroju.
Dlaczego jesteś taka chamska? – powiedziałam spokojnie, lecz w śpodku dosłownie
się gotowałam.
- Bo cię nie lubię.
Myślisz, że możesz odbijać mi Zayna?! Jeśli tak to grubo się mylisz, on będzie
mój. – podkreśliła ostatnie słowa. Gdy to powiedziała, jebłam poker faca. WTF?
Jakiego Zayna?!
- Yyyy… Ale ty
chodzisz z Loczkiem – powiedziałam zdziwiona. Czyżby podczas mojego szlabanu coś
się zmieniło?! Nie, to nie możliwe. Przecież Zayn jej nienawidzi.
- Teraz tak, ale
zobaczysz, że Zaynuś będzie mój – była najwyraźniej z siebie dumna. Aż mi się
nie dobrze zrobiło jak wypowiedziała imię mulata, jak imię dziecka.
- A niby jak tego
dokonasz? – jakoś nie wierzyłam w jej przekonania.
- Myślę, że jak
pewnej nocy wwalę mu się do łóżka to, to załatwi sprawę – powiedziała
poprawiając sobie włosy – I wtedy już będziemy razem.
- Odwaliło ci?!
Zniszczysz One Direction! – krzyknęłam.
- No i co z tego.
Zayn dalej będzie sławny, a jak on to i ja. Chyba oczywiste nie? – spojrzała na
mnie jak na osobę niespełna rozumu. Już chciałam jaj wygarnąć, ale do pokoju
wbiegli zadowolenie chłopcy, energicznie dyskutowali o kolejnym udanym
koncercie. Tylko mulatowi mina zżędła
kiedy zobaczył dziewczynę Hazzy. Posłałam mu minę typu później pogadamy,
a on pokiwał głową i udawał, że jakby nigdy nic rozmawia z chłopakami. Ale ja
widziałam, że myślał zupełnie o czymś innym.
- Amber kochanie –
Hazza przytulił tą jędzę, a ta sztuczny banan na ryjcu. Jak on mógł ją
dotykać?! Widziałam, że Zayna też to obrzydziło, chyba ledwo powstrzymywał się
od wymiotów.
- Zayn jesteś blady,
dobrze się czujesz? – spytał Liam zmartwiony. Spojrzałam na mulata i razem
wybuchliśmy głośnym śmiechem, nikt nie wiedział o co nam chodzi.
- Czuję się świetnie.
Dobra nie ważne, no nie paczcie na nas jak na idiotów to nie jest miłe! – znów
się zaśmialiśmy, jednak po chwili już się opanowaliśmy. Wszyscy zebrani dziwnie
na nas patrzyli, to nie było miłe.
- Nie wiem o co
chodzi i nie chcę wiedzieć – zirytował się Louis – zmieniając temat, Rose jak
podobał ci się koncert? – spytał
- Był świetny. Muszę
przyznać macie nieziemskie głosy. –
powiedziałam z uznaniem.
- Oh jak miło
usłyszeć to z twoich ust – nabijał się Pan Marchewa. Ten to jak zwykle musiał
komuś dokuczać, ale czemu zawsze akurat mi, no czemu?! Coś mi się wydaje, że
minuty by bez tego nie wytrzymał.
- Harry? Może
pójdziemy do dziennikarzy to udzielisz jakiegoś wywiadu? No w końcu to ich praca, muszą coś robić. –
powiedziała przebiegle Amber. Chyba tylko ja i Zayn wiedzieliśmy, że
dziewczynie Hazzy nie było szkoda dziennikarzy, tylko po prostu za wszelką cenę
chciała zdobyć jak największy rozgłos. – Bo jak nie będą mieli materiałów, to
mogą zostać wywaleni na bruk. – kontynuowała swój teatrzyk ta podstępna
żmija. Nie no jej głupota mnie dobija, spojrzałam na
mulata, chłopak nie opanował się i przywalił sobie otwartą dłonią w czoło, też
był załamany jej rozumowaniem. Wszyscy spojrzeli na niego, nikt nie wiedział
dlaczego Zayn tak zareagował, oprócz mnie.
- Masz rację chodźmy
– Harry nie wyglądał na zadowolonego z pomysłu swojej dziewczyny, lecz starał
się tego nie okazywać. Biedak! Przynajmniej jest jeden plus, ta Amber sobie stąd poszła. Juhu! W końcu mogłam
się wyluzować, bo jak ona tu była to ciągle chciałam jej przypierdolić,
ostatnio dużo klnę. No cóż niektórzy ludzie tak na mnie działają. Usiadłam obok
Nialla na kanapie zauważyłam, że blondyn ciągle drapie się po twarzy.
- Co ci się stało? –
twarz jak twarz, tylko trochę zaczerwieniona gdzieniegdzie, wyglądało mi to na
lekkie uczulenie.
- To ten puder, twarz
mnie przez niego strasznie swędzi. – wyżalił się.
- To może idź go
zmyć. – poradziłam, nie mogłam patrzeć jak się męczy
- Dlaczego ja
wcześniej o tym nie pomyślałem?! Przecież to oczywiste. – uderzył się otwartą
dłonią w czoło – poszedł się umyć. Chłopcy znowu o czymś dyskutowali, dopiero
teraz skapnęłam się, że oni już dawno zmyli swój make up, tylko biedny Niall
się męczył. Zaczęło mi się strasznie nudzić, spojrzałam od niechcenia na
zegarek. O fuck! Za pół godziny muszę
być z powrotem w domu dziecka. dopiero skończył mi
się pierwszy szlaban, nie wytrzymam drugiego. Mam nadzieję, że zaraz stąd
wyjedziemy, bo jeśli nie to będzie przypał.
- Chłopaki za pół
godziny muszę być z powrotem – powiedziałam – Pośpieszcie się proszę!
- Ale my już jesteśmy
gotowi . tylko Zayn poprawia swoją fryzurę. – pokręcił głową Liam.
- Już skończyłem! –
krzyknął laluś zerkając po raz ostatni w lusterko.
Myślałam, że chłopcy po koncercie
przebiorą się w jakieś super ciuchy, a oni założyli powyciągane dresy. Zdziwiło
mnie to, zawsze uważałam, że po takim koncercie gwiazdy idą na jakąś szaloną
imprezę. Najwidoczniej się myliłam…
- To wy nie idziecie
na jakiś melanż potem? – spytałam, a oni spojrzeli na mnie tak jakoś dziwnie. właśnie
byliśmy w drodze do tylnego wyjścia z budynku, przecież nie będziemy wychodzic głównym wyjściem, gdzie aż roi się od fanek.
- No coś ty –
prychnął Niall – po tych wszystkich koncertach jesteśmy wykończeni, więc od
razu zakładamy wygodny dresik i jedziemy do domciu. – streścił mi wszystko
blondyn otwierając duże metalowe drzwi prowadzące na tylny parking. Na zewnątrz
było dość ciepło, na szczęście nikogo nie było na parkingu.
- I spać – podsumował
zadowolony Zayn idąc parę metrów za naszą czwórką. Tak czwórką, niestety Harry
postanowił, że pojedzie do Amber.
Taka cisza i
spokój, w końcu nie słychać było tych okropnych wrzasków fanek, nie wiem jak
chłopcy to wytrzymują. To straszne! Oni nie mają żadnej prywatności! Nie chciałabym
być na ich miejscu, wolę swoje spokojne życie. Moje rozmyślania przerwał krzyk
Zayna.
- Ała!!! – krzyknął laluś,
odwróciliśmy się wszyscy w jego kierunku. Co zobaczyliśmy? Mulat leżał na
ziemi, a na nim siedziała jakaś napalona fanka.
- Zayn! Kocham cię! Wyjdziesz
za mnie?! – krzyczała skacząc na nim.
- Proszę zejdź ze
mnie – powiedział cicho Zayn, widać było, że fanka go nieźle poturbowała. Jednak
nastolatka dalej prawdo podobnie nieświadomie sprawiała mu duży ból siedząc na
nim i wiercąc się. Niall jako jedyny zlitował się nad lalusiem i poszedł mu
pomóc. Chwycił fankę w pasie i z dużym trudem próbował ją odciągnąć, lecz ta
nie dawała za wygraną. Na szczęście w
końcu mu się to udało.
- Puszczaj mnie! –
krzyknęła głośno, chyba cały Londyn ją
słyszał. Widać zachowanie blondyna ją wkurzyło, dziewczyna rzuciła się na
niego. Co za wariatka! Zaczęła go kopać i ciągać za koszulkę, a ten chwycił ją
za ręce i starał się uspokoić nastolatkę. Lecz ta kopnęła go w czułe miejsce z
całej siły, blondyn zgiął się w pół, to musiało boleć. Dziewczyna nie dawała za
wygraną i kopała go dalej, jednak buraczek doszedł do siebie i objął ramionami,
aby ją unieszkodliwić. Wyglądało to tak jakby ja przytulał, ale na pewno tak
nie było, po prostu starał się ją uspokoić. Kiedy dziewczyna przestała się
wiercić i wyrywać, Niall chwycił ją za nadgarstki.
- Już się uspokoiłaś?
– spytał, a ta pokiwała głową, więc ją puścił. A ta co zrobiła? Popchnęła Horana całej siły do tyłu, najwyraźniej się tego nie
spodziewał. Chłopak upał na ziemię, a napastniczka zaczęła go kopać. No to było
przegięcie! Nie kopie się leżącego! Wtedy wkroczył Lou, złapał dziewczynę w
pasie i przewiesił ją sobie przez ramię. Nastolatka nie chciała się poddać,
więc zaczęła pięściami uderzać w jego plecy.
- Zaniosę ją gdzieś
daleko, żeby ochłonęła, a wy pozbierajcie ich ciała do samochodu – wskazał głową
za leżących na asfalcie Nialla i Zayna, którzy jęczeli z bólu. Podbiegłam do
blondyna i ukucnęłam przy nim.
- Bardzo boli? –
spytałam, martwiłam się o niego.
- Nie, da się
wytrzymać – powiedział i jęknął z bólu – Pomóż mi wstać – poprosił, a ja
chwyciłam go pod ramię i zrobiłam to o co poprosił. Liam zrobił to samo z
Zaynem, który był w trochę lepszym stanie od Niallera. Przytaszczyliśmy ich do
czarnego jeepa chłopaków i wsadziliśmy na tylne siedzenia, usiadłam pomiędzy
nich. Byli bardzo poturbowani.
- Może trzeba z nimi
jechać do szpitala – zagadnęłam Liama
- Nie –
zaprzeczył Niall – To nic poważnego – uśmiechnął się, lecz na krótko, gdyż jego
twarz wykrzywił grymas bólu.
- Też uważam, że to
nie jest konieczne – poparł go laluś, który także usiłował się uśmiechnąć.
- Już jestem ! –
przednie drzwi od strony kierowcy się otworzyłi i naszym oczom ukazał się Lou,
od razu wsiadł i ruszył.
- Gdzie zaniosłeś tą
dziewczynę? – spytałam zaciekawiona.
- Wrzuciłem ją do
Tamizy – wzruszył ramionami, jakby nigdy nic. Zrobiłam przerażoną minę tak samo
jak reszta, jak on mógł?! – No chyba nie myslicie, że mówię poważnie!? – zaczął
się smiać – Po prostu wsadziłem ją do taksówki i pojechała do domu. – uff… już
myślałam, że naprawdę wrzucił ją do rzeki.
- Może pojadę z wami
i wam pomogę przy poszkodowanych? – wskazałam na tych jęczących.
- Nie poradzimy sobie
– powiedział Daddy Direction.
- Na pewno? –
chciałam się upewnić.
- Na pewno – zapewnił
mnie Lou.
- O już jesteśmy pod
domem dziecka – zauważył Zayn wyglądając przez okno. Jak ten czas szybko
leciał.
- Ok to ja idę – wstałam
z miejsca, zatrzymałam się przed dwoma poszkodowanymi i dałam każdemu po
buziaku tak dla uśmierzenia bólu. – Pa! – skierowałam się w stronę drzwi.
- A my? – upominał
się Louis
- Wy jesteście cali i
zdrowi – wyszłam z samochodu.
- Mam nadzieję, że
jutro się zobaczymy – krzyknął za mną Niall, a reszta chłopców zrobiła grupowe
uuuuuuu….
- Ja tez mam taką
nadzieję – powiedziałam cicho wchodząc do domu dziecka.
witajcie!
dziękuję za wszystkie reakcje, komentarze i odpowiedzi do ankiety - PROSZĘ O WIĘCEJ! ;*
Postaram się dodać jutro rano kolejny rozdział choć wątpię czy mi się uda, gdyż będzie dość długi. jeżeli jutro go nie dodam to zrobię to dopiero w niedzielę, gdyż wyjeżdżam na kilka dni. postaram się zrobic to jak najszybciej! ;)))
pisałam ten rozdział przy piosenkach:
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=0WUm0dN3Drs
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=yMR382aefmQ
Oooo !
OdpowiedzUsuńMassive thank youu za ten rozdział ; *
Ta cała Amber to jakaś masakra xD
Najlepsza 'napalona fanka' hhaaha leje z tego, i zbieram się właśnie z podłogi xDD
Czekam na nn :D
Mega !
OdpowiedzUsuńAle ta Amber .. zło ! xd
No dalej , co będzie z Rose i Niallem ? Niech będą w końcu parą !! < 33
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie !! <333 pisz pisz ;p
OdpowiedzUsuńTo mój blog o 1d o Niallu ;D <33 zajrzysz ?
http://niallanddylan.blogspot.com/