- Trzy – poczułem jak ostrze delikatnie dotyka skóry mojej szyi, wstrzymałem oddech przerażony. To już na pewno koniec.
- Stój! – usłyszałem
jakiś łomot, facet w garniaku cofnął odrobinkę nóż który tylko lekko mnie
zranił. Otworzyłem oczy zdziwiony, że jeszcze żyję. To Zayn opuścił na podłogę
pistolet i nogą kopnął go w stronę jednego z bandziorów. Mężczyzna z kucykiem podniósł broń i schował
za pasek swoich spodni zadowolony. – Wygrałeś. Poddaję się –mulat uniósł ręce w
obronnym geście – Tylko błagam nie rań
Nialla – przywódca tej zgrai schował ku mojej uldze nóż do wewnętrznej kieszeni
marynarki.
- James co z nimi? – Harman zwrócił się do
swojego przywódcy pokazując na mnie i Zayna. Więc tak miał na imię ten facet w
garniaku… wstrzymałem oddech czekając na to co usłyszę, wiedziałem, że teraz
ważą się losy nie tylko moje ale także i mojego ochroniarza. Zerknąłem na niego
kątem oka, chłopak uważnie wpatrywał się w każdego z przestępców i rozglądał
dookoła, jakby planował ucieczkę… jego wzrok na moment skupił się na mnie,
mulat uśmiechnął się pocieszająco, po czym znów zaczął nad czymś
poważnie się zastanawiać. – Na razie trzeba ich gdzieś zamknąć – brutale tylko
pokiwali głowami. -Wyprowadźcie go – wskazał brodą na Zayna. Jeden z nich
chwycił go za ramiona i pociągnął w kierunku schodów, mulat próbował się wyrwać
lecz na marne.
- Zayn! – nie chciałem zostawać sam z tymi
bandytami, a jednocześnie bałem się, że pod moją nieuwagę zrobią coś mu, bałem
się o niego, wolałbym żeby to mnie torturowali
a nie jego. On był niewinny, nie zasługiwał na takie traumatyczne
przeżycia.
- Spokojnie blondyneczku, twojemu
ochroniarzowi nic się nie stanie, po prostu chcę z tobą porozmawiać bez
zbędnych świadków – szarpnął mnie do góry, posłusznie wstałem z klęczek.
Spojrzałem w kierunku schodów gdzie Zayn dalej starał się wyrwać z łapsk
jednego z brutali.
- Zostawcie mnie do cholery! – krzyczał
szarpiąc się – Niall nie daj się im! – po chwili krzyki ucichły, mulat został
zaniesiony, sam nie wiedziałem gdzie teraz był
i co z nim zrobili, właśnie to mnie bardzo niepokoiło. Wokół panowała
kompletne cisza, słyszałem bicie swojego serca.
- Zayn! – zawołałem odwrócony w kierunku
schodów gdzie zniknął mulat, jednak nikt się nie odezwał, zero reakcji.
- Spokojnie –
stanąłem twarzą w twarz z Jamsem, jego brązowe oczy przeszywały mnie na
wskroś, poczułem się taki malutki i bezbronny. Te oczy były jeszcze bardziej
przerażające niż tęczówki łysola. Widziałem w nich gniew, ogromny gniew, jakbym
staną przed samym diabłem. Przełknąłem ślinę speszony, gdyż dalej wpatrywał się
ze mnie w taki dziwny sposób… cofnąłem
się troszeczkę do tyłu, mężczyzna uśmiechnął się usatysfakcjonowany.
- Gdzie Zayn? – starałem się nie okazywać
strachu, lecz pod koniec zadrżał mi głos. James zbliżył się do mnie, a ja się
cofnąłem.
- Nie uciekaj – zaśmiał się ignorując moje
pytanie, nasze twarze dzieliły centymetry.
- Gdzie Zayn? – powtórzyłem pytanie,
próbowałem nie zwracać uwagi na te piekielne oczy.
- Czyżbyś się o niego bał, blondasku? – nie
podobał mi się sposób w jaki mnie nazywał, czułem się wtedy jak jakaś nic nie
znacząca rzecz. Jego głos był przesiąknięty jadem, koniuszkiem palca dotknął
mojego policzka. – pytałem się o coś. Odpowiadaj! – niespodziewanie przyłożył
mi z liścia jak to się mówi. Przyłożyłem rękę do bolącego policzka,
rozmasowując go. Serce zaczęło mi jeszcze głośniej bić, moje ręce trzęsły się
jak galareta.
- Tak boję się – odpowiedziałem, żeby uniknąć
kolejnego ciosu. Facetowi najwyraźniej podpasowało to, że robiłem wszystko co
mi kazał. Gdzieś w głębi duszy wiedziałem ,że może dzisiaj, jutro albo
kiedykolwiek on może to wykorzystać. Oby ta chwila nie nadeszła. Mimo wszystko
postanowiłem , że będę posłuszny i zrobię wszystko aby nie cierpiał przeze mnie
niewinny człowiek. Nie pozwolę, żeby Zayn płacił za moje czyny, na pewno do
tego nie dopuszczę. Gdyby coś mu się stało, obwiniałbym siebie do końca życia.
Co powiedziałbym jego rodzinie ,znajomym? O a może to: jestem kompletnym egoistą dlatego
poświęciłem życie mulata, żeby chronić swój własny tyłek. Nie
mógłbym spojrzeć tym ludziom prosto w oczy, oczywiście jeżeli bym to przeżył.
- Czy Liam był tego warty? Po co chciałeś
sprawiedliwości narażając swoje własne życie? – w jego głosie wyczułem ironię –
Jesteś kompletnym idiotą. Nie przewidziałeś że część z nas może zostać na
wolności i chcieć się zemścić – pokręcił głową z dezaprobatą.
- To był mój przyjaciel ,a wy go zabiliście! –
na samo wspomnienie mojego najlepszego przyjaciela zachciało mi się płakać. Strasznie
brakowało mi jego żartów, pouczeń albo
tego jak śpiewał Bibera krzątając się po kuchni, żeby zrobić mi coś do
jedzenia, bo sam nie potrafiłem o siebie zadbać. Przed oczami ukazała mi się
uśmiechnięta twarz Li: wyprostowane włosy z grzywką na bok, wiecznie
wykrzywione w uśmiechu pełne usta i te błyszczące oczy. Tak strasznie za nim
tęskniłem. Do dziś pamiętam dzień w
którym się poznaliśmy, byliśmy jeszcze małymi dzieciakami …
- Horanek – Harry postrach
całego przedszkola wyrwał mi z ręki truskawkowego lizaka – Dzisiaj też
pobiegniesz z płaczem do mamusi? – zaśmiał się a jego kolega Louis spojrzał na
mnie z pogardą.
- Zo-zostaw mnie – cofnąłem się
- Pfff… Nie dotrzymałeś
tajemnicy karzełku – zaczął jeść mojego kochanego lizaczka – Miałeś mi przynieść
10 lizaków, a przyniosłeś ile?! Jednego napoczętego matole! – popchnął mnie,
upadłem na chodnik, który znajdował się przecznicę od przedszkola.
- Prze-przepraszam – wyjąkałem –
Jutro przyniosę. Obiecuję. – prychnął
lekko podirytowany.
- Wiesz gdzie mam twoje
przeprosiny?! W dupie! – próbowałem podnieść się z zimnego betonu, lecz mój
oprawca kopnął mnie w kostkę, ponownie upadłem zwijając się z bólu. Rozmasowałem
bolące miejsce, oby to nie było nic poważnego. Podniosłem się na drżących
nogach, spojrzałem na mojego przeciwnika bojąc się co ma zamiar zrobić. Chłopak
z burzą loków zbliżył się do mnie, kątem oka zauważyłem jak zaciska dłoń w
pięść. Zareagowałem instynktownie. Popchnąłem go lekko, tak że cofnął się kilka
kroków do tyłu, zdziwiło go moje zachowanie. Wykorzystałem moment jego nieuwagi
i zacząłem uciekać tam gdzie pieprz rośnie. Słyszałem krzyk Harrego za sobą.
- Jeszcze zobaczysz na co mnie
stać! – skręciłem w jakąś drogę żeby ich zgubić gdyż nie mieli zamiaru mi
odpuścić. Ciągle słyszałem jak Loczek pośpieszał swojego kumpla i wykrzykiwał
różne obelgi w moim kierunku. Skręciłem w kolejną przecznicę, byłem już
wykończony biegiem, lecz nie chciałem nawet na chwilę zwalniać. Bałem się tego
co mogliby mi zrobić gdyby mnie złapali. Nagle wpadłem na coś, zaliczyłem
porządną glebę.
- Gdzie ci się tak śpieszy? – po
chwili jednak zorientowałem się, że to nie było coś a raczej ktoś. A mianowicie
chłopak na oko w moim wieku, brązowe oczy, koszula w kratę. wyciągnął
w moim kierunku dłoń, chwyciłem ją, a mój rówieśnik pomógł mi wstać.
Wymamrotałem przeprosiny i już chciałem odejść lecz chwycił mnie za ramię. –
Liam jestem – uścisnąłem jego dłoń i się przedstawiłem.
- Horan i tak cię znajdę! –
usłyszałem krzyk Harrego gdzieś za zakrętem. Przestraszyłem się nie na żarty…
- Przepraszam ale musze
uciekać.. – odwróciłem się plecami do chłopaka z zamiarem kontynuowania
ucieczki.
- Stój! –zdezorientowany
odwróciłem się z powrotem twarzą do Li. – Pomogę ci się gdzieś schować.
Uśmiechnąłem się na samo
wspomnienie, dzięki tym dwóm Louisowi i Harremu zdobyłem przyjaciela, którego niedawno mi w brutalny
sposób odebrano… - Pożałujecie tego co mu zrobiliście! – spojrzałem ze złością
na Jamesa.
- oh… czyżby? – znów sobie za mnie zakpił – To
ty pożałujesz… najbliższe dni będą
najgorszymi chwilami waszego życia i
pewnie też ostatnimi - wybałuszyłem na
niego oczy myśląc że się przesłyszałem. On chyba nie miał na myśli tego, że będą nas torturować, prawda? Zaraz zaraz. Jak to nas?! On chce … omójboże…
- Nie zrobisz tego – zająkałem się.
- On pójdzie na pierwszy ogień – zaśmiał się –
I to na twoich oczach – dodał. Przełknąłem głośno ślinę, dlaczego ten facet
chce skrzywdzić niewinnego człowieka? James nie na serca, jest wypłukany z
uczuć. Dlaczego akurat naraziłem się takim typkom no dlaczego? Nie dość, że
obwiniam się za śmierć Liama, to jeszcze będę miał na sumieniu Malika… tak
śmierć Li to moja wina, bo przecież mogłem mu pomóc … mogłem ale tego nie
zrobiłem. Nienawidzę siebie za to! Dlaczego mu nie pożyczyłem tych cholernych
pieniędzy? Pewnie gdyby nie to teraz by żył… - Herman przeszukaj go, a potem
gdzieś zamknij – mężczyzna w garniaku jeszcze raz spojrzał na mnie z
pogardą i zszedł na dół. Kątem oka zauważyłem jak zbliża się do mnie ten
cholerny łysol, odruchowo chwyciłem się za zmiażdżony nadgarstek i przycisnąłem
do piersi. Chciałem chronić obolałe miejsce w razie kolejnego ataku. Widząc to mój oprawca uśmiechnął się pod
nosem.
- Rozbieraj się- powiedział stojąc metr ode
mnie.
- Co?! – wydawało mi się, że się
przesłyszałem.
- Rozbieraj się muszę cię przeszukać –
pokręcił głową z dezaprobatą. Zdjąłem ostrożnie kremowy sweter, żeby nie
nadwyrężyć ręki i rzuciłem go na
podłogę.
- Spodnie – w jego oku pojawił się dziwny
błysk.
- Ale… - zawahałem się. Facet chwycił mnie z całej siły za włosy i wysyczał:
- Powiedziałem, że masz zdjąć spodnie… -
zrobiłem to co kazał – Bokserki – uśmiechnął się przebiegle.
- NIE! – zaprzeczyłem. Nie miałem zamiaru się
przed nim obnażać, chciał mnie ośmieszyć, ale to już była lekka przesada. – Co
ty robisz? – przyłożył mi z liścia, a potem przygwoździł mnie twarzą do ściany.
Uderzyłem czołem o twardy gips , zakręciło mi się w głowie, lecz mimo tego
starałem się uwolnić. Łysol złapał jedną ręką moje dłonie i przygwoździł do
ściany tuż nad moją głową. Nie mogłem się poruszyć, próbowałem ale nie mogłem,
był zbyt silny.
- No to teraz się zabawimy – powiedział mi
szeptem do ucha i ściągnął moje bokserki, wiedziałem co to oznaczało. Zacząłem
się wyrywać, lecz Herman jeszcze mocniej zacisnął swoje łapsko na moich nadgarstkach, syknąłem z
bólu. Usłyszałem szczek odpinanego paska, domyśliłem się, że zdejmuje swoje
spodnie.
- Proszę nie rób tego – po moich policzkach
spłynęło kilka łez.
- Zamknij się – po chwili poczułem jak we mnie
wchodzi, zaczął szybko i brutalnie się we mnie poruszać. Bolało cholernie
bolało, zacząłem wołać o pomoc, lecz na marne.
Po moich policzkach spływało coraz więcej łez, próbowałem nie myśleć o
tym co się działo, ale to było niemożliwe. Czułem jak Herman wchodzi we mnie
jeszcze głębiej, każde jego kolejne pchnięcie było bardziej brutalne. Poczułem jego ręce pod swoją koszulką, a
potem coraz niżej i niżej… złapał mnie mocno za mojego kolegę, ścisnął z całej
siły. Syknąłem z bólu. Na szczęście zaraz zabrał swoją łapę znów zaczął jeździć nią po moich plecach,
brzuchu i pośladkach. Wykonał jeszcze
kilka mocnych pchnięć po czym doszedł we mnie.
Usłyszałem jak zapina swoje spodnie po czym odsuwa się ode mnie
zadowolony. – Niezła z ciebie dziwka –
klepnął mnie w tyłek – Ubieraj się – posłusznie drżącymi rękami założyłem
bokserki, sięgnąłem po spodnie lecz łysol pociągnął mnie za rękę w kierunku
schodów – Spodnie ci nie będą potrzebne… - wszystko mnie bolało, nie chciało mi
się żyć. Ledwo co szedłem, miałem nogi jak z waty.
Mężczyzna zaprowadził mnie do piwnicy, a
dokładniej do małej kanciapy w której mama trzymała różne niepotrzebne
duperele. Otworzył drzwi i wepchnął mnie tam na siłę, upadłem na ziemię.
- Niall! – nagle zauważyłem Zayna który
siedział w koncie tego pomieszczenia, wstał i podbiegł do mnie. Odetchnąłem z
ulgą widząc go całego i zdrowego.
- Posiedźcie tu sobie – Herman zaśmiał się po
czym zamknął nas w tej kanciapie, usłyszałem jak wchodzi po schodach na górę a
potem cisza.
- Nic ci nie jest? – mulat przysiadł obok
mnie, położył mi rękę na ramieniu wyczekując odpowiedzi.
- W po-porządku – objąłem nogi ramionami i
schowałem twarz w dłonie. To co się
stało kilka minut temu było okropne, na samą myśl o tym robiło mi się nie
dobrze. Zgwałcono mnie. I wiecie co ? w tym momencie brzydziłem się własnego
ciała, byłem odrażający. Wszystko mnie bolało, czułem pulsujący ból w dolnych
partiach ciała. Poczułem jak łzy spływają po moich policzkach, chciałem
zapomnieć o tym co się stało, lecz nie mogłem. Dalej miałem wrażenie, że czuję
jego obślizgłe łapska na moim ciele, jego lubieżny wzrok, tą brutalność i
wielki lęk przed nim. Wszystko wracało, pamiętałem każde pchnięcie, każdy jego
jęk i moje błaganie o to, żeby tego nie robił. Można powiedzieć, że moje ciało
nie bolało a płonęło, kiedy w mojej głowie odtworzyło się całe to zdarzenie. Na
myśl o tym wszystkim chciałem krzyczeć z bólu, zrobiło mi się niedobrze, lecz
powstrzymałem odruchy wymiotne. Kilka minut temu cząstka mnie odeszła i już
pewnie nie wróci. Czułem pustkę jakby ktoś zabrał mi duszę i zostawił tylko
ciało. Byłem wrakiem człowieka. Już nie jestem tym Niallem którym byłem kiedyś,
stałem się zupełnie kimś innym.
- Co się stało? – pogłaskał mnie po plecach. Zadrżałem
gdy poczułem jego rękę na swoim ciele, natychmiast
się od niego odsunąłem. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony moim zachowaniem.
- Nie dotykaj nie! – krzyknąłem i usiadłem pod
ścianą jak najdalej od Zayna. – Zostaw mnie z spokoju! – ponownie zwinąłem się
w kłębek pozwalając łzom ujrzeć światło dzienne, a raczej ciemność w piwnicy.
- Niall co się stało? – podszedł do mnie
zdezorientowany. Nie odzywałem się, unikałem jego wzroku. Chłopak usiadł obok
mnie i objął ramieniem. Próbowałem się wyrwać lecz przycisnął mnie do swojej
piersi. w końcu poddałem się i wtuliłem w niego mocząc mu koszulkę słonymi
łzami. – Spokojnie… - głaskał moje blond
włosy.
- Powinieneś się mnie brzydzić – wydukałem. Skoro
ja miałem wstręt do samego siebie to on tym bardziej, prawda?!
- Niby dlaczego? – jeszcze mocniej mnie
przytulił – Niall co oni ci zrobili? – wziął moją twarz w dłonie i nakierował
na swoją. Nie miałem wyjścia musiałem spojrzeć mu prosto w oczy – Powiedz mi.
- On-on mnie zgwałcił – czekałem aż mnie
odtrąci z obrzydzeniem lecz nic takiego się nie stało. Chłopak objął mnie
ramieniem i pozwolił się wypłakać.
- Przykro mi – powiedział szeptem.
- Zayn? – również szepnąłem.
- Hm??? – położyłem głowę na jego ramieniu.
- Boisz się? – usłyszałem jak wciąga
gwałtownie powietrze – Ale tak szczerze – czekałem na odpowiedź, chciałem żeby
chłopak był ze mną szczery.
- Tak Niall, boję się – wokół nas zapanowała
cisza.
To be continued
______________________________________________
jak myślicie co będzie dalej?
chcę was przeprosić, że tak długo musiałyście czekać na kolejny rozdział, ale miałam problem z internetem i musieli go naprawiać ;( mam nadzieję, że wybaczycie...
a tak poza tym rozdział O Niallu i Rose pojawi się w następnym tygodniu ale dokładnie nie jestem pewna, gdyż teraz zaczał się remont u mnie w domu i jest bardzo głośno, więc trudno mi jest cokolwiek napisac gdy dookoła tyle się dzieje... pewnie za dwa albo trzy dni pojawi się nowy rozdział na moim drugim blogu, którego macie w zakładkach ;) ma tytuł: Ktoś zamknął przed nami wrota do niebios ;)
dziękuje za wszystkie kom ;)
love u!
Łoł, nie mam pojęcia skąd ty bierzesz takie pomysły, to jest na prawdę zajebiste. Niecierpliwie czekam.
OdpowiedzUsuńKocham
Emily <3
Jest naprawde swietny!!!!
OdpowiedzUsuńSzybko dawaj następny...
Jak czytam to płaczę, piszesz swietnie, ale naprawde strasznie...
Weż, powiedz chociaż czu bedzie dobre zakończenie, bo inacze ide sie powiesic <3
szczerze mówiąc jeszcze nie wiem jakie będzie zakończenie ;) musze się poważnie nad tym zastanowić ;)
UsuńA kiedy wkoncu bedzie cos o niallu i rose ? ;( nie moge sie doczekac ;p
OdpowiedzUsuńpod koniec tego tygodnia pewnie, ale do końca nie jestem pewna bo mam remont i teraz musze skupiać się przeważnie na tym. bo jak nie dopilnuję czegoś, to mi robotnicy zrobią coś nie tak jak chcę i będzie dupa... ;p
UsuńWOW :D Kocham Twój styl pisania ! :* Świetny rozdział :) Masz WIEELKI talent :)
OdpowiedzUsuń+ dodaję się do obserwujących *.*
Zapraszam do mnie, fajnie byłoby gdybyś też po sobie zostawia jakiś ślad :]
http://remember-me-niall.blogspot.com/
Boniu,świetnie to wszystko opisujesz, bardzo mi się to podoba. Nie mam nic do brutalnego pobicia, czy coś, ale gwałtu nie lubie ;P. Z drugiej strony cuudownie piszesz i nie mogę przestać tego czytać ;* WIELBIE XD
OdpowiedzUsuń18951942 -moje gg ;) Napisz o nowym rozdziale ,proszę ;* To cudowne . Mam pytanie ? Skad bierzesz tak genialne pomysły ;)??
OdpowiedzUsuńniestety ja nie mam gg ;( ale możesz podać mi swojego tt albo emaila ;) a co do pomysłów to jakoś tak same wpadają do głowy . zazwyczaj w najmniej spodziewanych momentach ;D
Usuńkingaaxx@onet.pl-w takim razie mój e-mail !;) Koniecznie poinformuj Lauro ;*!
OdpowiedzUsuń