piątek, 30 marca 2012

Rozdział 4

           *oczami Rose*
   Obudziłam się w swoim ''nowym'' pokoju. Było ciemno, więc zapaliłam lampkę nocną. Na półce leżała jakaś kartka wyrwana z zeszytu, a na niej było coś napisane:
    Cześć Rose! Gdy opowiadałaś mi o swoich rodzicach, byłaś tak zmęczona, że zasnęłaś. Nie chciałem cię budzić, więc zaniosłem cię do twojego pokoju. Jeżeli zauważyłaś, że zginął ci miś, nie martw się ja go wziąłem. Odwiedzę cię jutro, postaram się wpaść jak najszybciej;) - Niall
    Nawet nie wiem dlaczego, ale uśmiechnęłam się sama do siebie i poczułam motylki w brzuchu. Ciekawe po co wziął mojego misia... W sumie cieszę się, że mnie odwiedzi  choć prawie go nie znałam. Bardzo polubiłam tego... spojrzałam na kartkę, bo nie pamiętałam jak ma na imię... a no tak Nialla. Nie wiem co we mnie wstąpiło, gdyby nie blondyn już bym nie żyła. Poczułam wtedy taki ból i tęsknotę, że całkowicie zapomniałam o tym co sobie obiecałam. Kiedy leżałam w szpitalu i uświadomiłam sobie, że będę skazana tylko na siebie postanowiłam, że nie wtargnę na swoje życie. Przecież wiem, że rodzice na pewno by nie chcieli, żebym popełniła samobójstwo z ich powodu. Nie wiem co we mnie wstąpiło w tym lesie. Jeszcze długo leżałam zastanawiając się nad swoim zachowaniem. Przysięgłam sobie, że to się więcej nie powtórzy.
            ***************
               (rano)
     Postanowiłam urządzić pokoik w którym mieszkam, z jednej z walizek wyjęłam mój szkicownik, było tam dużo obrazków przedstawiających  przyrodę i zwierzęta. Najładniejsze powiesiłam nad łóżkiem. Na półce nocnej postawiłam dwie ramki ze zdjęciami, na pierwszym byłam ja z rodzicami, a na drugim bawiłam się z moją przyjaciółką w aquaparku. Po skończonej pracy położyłam się na łóżku i wyjęłam odtwarzacz MP3. Słuchając muzyki, szybko leciał czas. Nagle do pokoju wszedł blondyn, ucieszyłam się na jego widok. Odłożyłam odtwarzacz na półkę i uśmiechnęłam się do niego.
 - Cześć - przywitał się
 - Hej - powiedziałam uśmiechnięta
 - Widzę, że czujesz się lepiej niż wczoraj - stwierdził Niall, siadając na drugim łóżku.
 - O wiele lepiej i dziękuję, że wtedy ze mną zostałeś.
 - Nie ma za co, cieszę się że mogłem pomóc - uśmiechnął się do mnie.
 - Przepraszam, pewnie przeze mnie nie zobaczyłeś koncertu tego zespołu... Jak on tam?! A no tak przypomniałam sobie One Direction.
   Nie wiadomo dlaczego Niall zaczął się słodko śmiać, a ja się trochę zmieszałam, bo nie wiedziałam z czego się tak rechotał. Widząc moją zdezorientowaną minę przestał się śmiać.
 - Już dużo razy widziałem ich koncerty, a nawet w nich uczestniczyłem. - pochwalił się blondasek.
 - Jak to? - dalej nie rozumiałam.
 - Jestem członkiem tego zespołu - w końcu wyznał z uśmiechem.
 - Oj... Ale wpadka, przepraszam nie wiedziałam. Jaka jestem głupia...
 - Wcale nie jesteś głupia - zaprzeczył szybko - po prostu pewnie słuchasz innej muzyki niż nasza.
 - Możliwe, bo nigdy o was nie słyszałam - przyznałam
 - Zdarza się... Więc jakiej muzyki słuchasz? Może jakich zespołów słuchasz? - spytał 
 - Linkin Park i Green Day. Uwielbiam ich piosenki, a szczególnie ,,Wake me up when september ends" i ,, Iridescent". A ty? - spytałam Nialla
 - Dużo nas łączy, uwielbiam Linkin Park. A ,,Iridescent" to mistrzostwo. - powiedział i miło się uśmiechnął. Podszedł do ściany, gdzie były porozwieszane moje rysunki.
 - To twoje dzieła? - spytał z zainteresowaniem
 - Tak
 - Wow... są piękne - stwierdził - a właśnie mam coś dla ciebie... -
    Podszedł do swojej torby i wyjął z niej ... mojego misia. Był naprawiony, ktoś go pozszywał. Po raz pierwszy od kilku dni byłam szczęśliwa. Niall był zakłopotany i jakby był też niepewny tego co zrobił. Byłam mu strasznie wdzięczna, rzuciłam mu się na szyję i dałam mu buziaka w policzek. A on niepwenie się uśmiechnął.
 - Dziękuję, nie wiem co powiedzieć... - zaniemówiłam i przyjrzałam się misiowi. Wyglądał jeszcze lepiej niż wcześniej. Po policzkach spływały mi łzy. Niall tylko zrobił smutną minkę i z powrotem usiadł na łóżku.
 - Przepraszam, tylko doprowadziłam tego wyjątkowego pluszaka do jeszcze gorszego stanu. Zchrzaniłem to...Naprawdę cię przepraszam, że go zabrałem - w jego oczach było mnóstwo smutku - Jestem debilem - stwierdził.
 - Niall nie jesteś debilem! Jesteś najlepszym kumplem jakiego miałam. Jeszcze nikt nie zrobił czegoś tak miłego dla mnie. Dziękuję ci! - ponownie go przytuliłam.
 - Więc dlaczego płaczesz? - spytał
 - To łzy szczęścia - odparłam - Sam go naprawiłeś?
 - No... tak... ale to było dość proste - powiedział z niepewnym uśmiechem.
   Usmiechnęłam się i usiadłam obok niego. Rozmawialiśmy do wieczora o wszystkim i o niczym. Lecz niestety przyszła opiekunka Rebecca i powiedziała, że Niall musi już iść.
 - No to ja już lecę - powiedział . Skierował się do drzwi, lecz zawahał się i spowrotem odwrócił się do mnie. - Dasz mi swój numer? - spytał z nadzieją.
 - Jasne- odparłam, dał mi swój telefon, a ja podałam mu numer.
 - To cześć - powiedział i poszedł.
   Po 10 min. dostałam smsa od nieznanego numeru:
  Miło było spędzić z tobą czas. Musimy to kiedyś powtórzyć;))) Dobranoc!;p- Niall
  Natychmiast odpisałam:
  Mnie tż było miło. Slodkich snów;p
   To był wspaniały dzien z bananem na ryjcu poszłam się kąpać i spać.

                 *oczami narratora*
    Rose była szczęśliwa, nie tylko ona... Jej rodzice, którzy ciągle nad nią czuwali, czuli to samo. Cieszyli sie, że w końcu ich córeczka była uśmiechnięta od ucha do ucha.

-------------------------------------------------------------
No i jest kolejny rozdział PROSZE KOMENTUJCIE!!!!!!!!!!
 oto linki do wymienionych w opowiadaniu piosenek...
mam nadzieję ze wam się spodobają... tylko obejrzyjcie teledyski, bo szczególnie jeden zrobił na mnie wrazenie;p

http://www.youtube.com/watch?v=xLYiIBCN9ec&ob=av2n

http://www.youtube.com/watch?v=NU9JoFKlaZ0&ob=av3e


2 komentarze:

Każdy nowy wpis doprowadza mnie do ekstazy radości, a jego brak do łez, dlatego tonę w oceanie smutku